16 grudnia 2016 roku, w czasie protestu przeciw zmianom w systemie pracy mediów w Sejmie, na mównicę wszedł poseł KO Michał Szczerba. – Panie marszałku kochany! Muzyka łagodzi obyczaje. Dlatego Warszawa jest... – zaczął przemówienie, chcąc zgłosić poprawkę do budżetu, dotyczącą orkiestry Sinfonia Varsovia. Marszałek Marek Kuchciński z PiS odebrał mu jednak głos i wykluczył z posiedzenia. Efektem było przeniesienie głosowań na Salę Kolumnową i blokada sali obrad przez opozycję.
To najbardziej znany przypadek wykluczenia posła z posiedzenia, a przepisy to umożliwiające mogą okazać się niekonstytucyjne. Tak twierdzi rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek.
Zwrócił się do szefów sejmowych Komisji Regulaminowej i Ustawodawczej o „zainicjowanie zmiany regulaminu Sejmu RP oraz uregulowanie procedury wykluczenia posła”. Zdaniem RPO przepisy zawarte w regulaminie Sejmu są niezgodne z dwoma artykułami konstytucji, „ponieważ regulują sprawy zastrzeżone wyłącznie do materii ustawowej”. Dlatego RPO postuluje przeniesienie ich do ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora.
W 2020 roku wykluczono dwoje posłów KO Klaudię Jachirę i Sławomira Nitrasa, a prawdziwym rekordzistą jest poseł Konfederacji Grzegorz Braun.
Marcin Wiącek podważa też prawidłowość przepisów z dużo poważniejszego powodu: braku skutecznego środka odwoławczego od decyzji marszałka. Chodzi o to, że odwołanie posła trafia do prezydium Sejmu, gdzie zasiada marszałek z zastępcami, a w którym większość ma koalicja rządząca. Zdaniem RPO powinna istnieć możliwość „odwołania się do organu niezależnego od Sejmu, który będzie w stanie bezstronnie ocenić, czy wykluczenie było w danym przypadku uzasadnione”.