Protesty, do których doszło w poniedziałek, przerodziły się w zamieszki i wymianę ognia po tym, jak lider radykalnego religijnie szyickiego Ruchu Sadrystowskiego Muktada as-Sadr poinformował, że odchodzi z polityki. Swoją rezygnację ogłosił po tym, jak ajatollah Kadhim al-Haerieg przeszedł na emeryturę i zaapelował do swoich zwolenników, aby wspierali najwyższego przywódcę duchowo-politycznego Iranu, ajatollaha Alego Chameneia.
Zwolennicy As-Sadra przypuścili po jego decyzji szturm na dzielnicę rządową w Bagdadzie i próbowali dostać się między innymi do Pałacu Republikańskiego - podaje BBC. Starli się tam oni ze zwolennikami irackich proirańskich ugrupowań szyickich. Iran stara się bowiem zwiększać swoje wpływy w Iraku, gdzie szyici stanowią większość, ale nie wszyscy chcą się mu poddać.