Istnieje wciąż w Rosji dziennikarstwo?
Istnieją, oczywiście, prawdziwi dziennikarze, którzy swój zawód traktują jako misję, ale państwo robi wszystko, by nie mieli możliwości tej misji realizować. Rosja ma specyficzną tradycję ustalania własnych pojęć, co wynika z jej tzw. kultury strategicznej. I pod różnymi pojęciami rozumie się tam zupełnie inne rzeczy niż u nas, na Zachodzie. Dlatego dziennikarzami nazywa się też ludzi, którzy z dziennikarstwem – takim, jak my je rozumiemy – nie mają właściwie nic wspólnego. Lepiej byłoby ich nazywać pracownikami państwowego przemysłu medialnego.
Czytaj więcej
Ludzie podający się za rosyjskich dziennikarzy napędzają wojnę w Ukrainie. Są jej ideologami. Usprawiedliwiają zbrodnie i do nich nawołują. Po wojnie powinni być osądzeni i wykluczeni z kręgów cywilizowanego świata.
Bada pan tzw. kulturę strategiczną. Czym się wyróżnia ta rosyjska?
Kultura strategiczna to pewien wzorzec zachowań, kultywowany w związku z tradycją i systemem politycznym. I w Rosji, niezależnie od kolejnych form rządów – które i tak były tam dość podobne – sposób zachowania zawsze był dość mocno ofensywny. Nigdy nie był nastawiony na współpracę, tylko na stosowanie przemocy, mniej lub bardziej legitymizowanej państwowo. To skomplikowany rosyjski konstrukt psychologiczny, niestety, powielany z pokolenia na pokolenie.