Gdy rzecz dotyczyła publicznych pieniędzy, Angela Merkel udowadniała zawsze, że trzeba się z nimi obchodzić tak, jak czyni to „oszczędna gospodyni domowa".
Takie myślenie towarzyszyło pani kanclerz, gdy ponad dziesięć lat temu doprowadziła do wprowadzenie do konstytucji zapisu o hamulcu budżetowym. – Hamulca zadłużenia nie da się utrzymać w nadchodzących latach, nawet przy surowej dyscyplinie wydatków – ogłosił właśnie szef Urzędu Kanclerskiego Helge Braun (CDU), postulując zmianę konstytucji tak, by można było zwiększyć zadłużenie i tym sposobem pokryć niespodziewane wydatki budżetu w czasach pandemii. Taka deklaracja zaufanego współpracownika pani kanclerz wywołała konsternację.
Nowy szef CDU Armin Laschet od razu zapowiedział, że nie może być mowy o żadnych zamianach ustawy zasadniczej. W podobnym tonie wypowiedziało się kilku ważnych polityków CDU.
– Pomysł zmiany konstytucji w sprawie rozluźnienia rygorów budżetowych nie jest obcy SPD oraz Zielonym, czemu CDU/CSU była przeciwna, strzegąc zapisu o hamulcu budżetowym jako symbolu swej stabilnej oraz solidnej polityki finansowej – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Josef Janning, ekspert rządowego think tanku DGAP.
W tym kontekście propozycja Helge Brauna zakrawa na kapitulację w jednej z najważniejszych spraw wizerunkowych partii, i to w czasie trwającej już de facto kampanii wyborczej przez wrześniowymi wyborami do Bundestagu, poprzedzonymi elekcjami w kilku landach.