We wtorek posłowie opozycji wygrali głosowanie w sprawie zawieszenia posiedzenia połączonych komisji obrony narodowej i komisji edukacji, które zajmowały się projektem zmian w prawie oświatowym, tzw. lex Czarnek. - Protest klubów opozycyjnych spowodował, ze pani marszałek wykreśliła ten punkt z porządku i prawdopodobnie wrócimy do niego w styczniu - mówiła potem wiceprzewodnicząca komisji edukacji Krystyna Szumilas (KO).
Projektowanych przepisów bronił w środę na antenie Polskiego Radia 24 wiceszef resortu edukacji i nauki Dariusz Piontkowski. - Dotąd kurator nie miał narzędzi, które pozwalałyby mu reagować w sytuacjach, kiedy wizytatorzy stwierdziliby działania niezgodne z prawem. Są miękkie możliwości działania, natomiast brak postawienia kropki nad i. My w tej ustawie proponujemy zapisy, które wyrównują trochę kompetencje kuratora i organu prowadzącego, czyli najczęściej samorządu terytorialnego - powiedział.
"Uważamy, że państwo powinno wpływać na wiele polityk"
- Dziś wójt, burmistrz czy prezydent miasta w sytuacjach szczególnych, jak mówi ustawa, może odwołać dyrektora szkoły. To się dzieje bardzo rzadko, ale w wielu wypadkach okazuje się, że to odwołanie nie ma żadnego uzasadnienia, nie było żadnej szczególnej sytuacji - zaznaczył. - W naszym projekcie ustawy pozwalamy, aby także kurator wyrażał swoją opinię i decydował, czy takie odwołanie w szczególnych okolicznościach powinno nastąpić - dodał były szef MEN.
Czytaj więcej
W Sejmie nie będzie dziś drugiego czytania ustawy zwanej lex Czarnek. - Protest klubów opozycyjny...
Dariusz Piontkowski powiedział, że obecnie nie budzi kontrowersji sytuacja, w której wójt, burmistrz czy prezydent odwołują dyrektora albo mają takie uprawnienie. - Jeżeli podobne uprawnienie chcemy przyznać kuratorowi, temu, który nadzoruje pod względem dydaktycznym wychowawczym placówki, to wydaje się, że nie powinno to budzić żadnych kontrowersji, ale budzi ze strony tych, którzy są przeciwnikami rządu, którzy niedawno chcieli w ogóle likwidować kuratoria - oświadczył.