Pytanie: co zabiło człowieka, który przez dwie dekady elektryzował polską scenę polityczną, nie schodzi od piątku z ust Polaków.
Podobnie jak wątpliwości dotyczące okoliczności śmierci kontrowersyjnego polityka, który przeszedł długą drogę od ludowego watażki w gumofilcach organizującego protest zadłużonych rolników do eleganckich garniturów i fotela wicepremiera, by zostać strąconym w polityczny niebyt w wyniku m.in. tzw. seksafery i afery gruntowej.
Działaczom Samoobrony trudno uwierzyć w samobójstwo lidera. – Ludzie, którzy się wieszają, robią to w nocy, a nie w dzień – komentowała była posłanka Danuta Hojarska. – To był mocny, silny facet. – Owszem, był przygaszony, ale człowiek, który planuje przyszłość, nie chwyta za sznur – rozkłada ręce Piotr Tymochowicz, specjalista od wizerunku politycznego, który od lat był bardzo blisko Leppera.
– To samobójstwo jest dla mnie kompletnie niewytłumaczalne – dodaje Mateusz Piskorski, były poseł i rzecznik Samoobrony. Z byłym posłem Januszem Maksymiukiem w piątek mieli się spotkać z Lepperem w siedzibie partii, by rozmawiać o starcie w wyborach. – Chciał przeformatować Samoobronę, włączyć do niej związki zawodowe i stowarzyszenia krytykujące obecną rzeczywistość, by później współtworzyć opozycję – opowiada. – Często dzwonił i pytał, czy to dobry plan.
Kierunek Białoruś
Internet zaroił się od sugestii, że warto się przyjrzeć „sprawom na froncie wschodnim". Lepper uzyskał tytuły m.in. doktora honoris causa na uczelniach w Kijowie i Moskwie, a na Białorusi był jednym z najlepiej przyjmowanych polskich polityków. W 2010 r. wraz z Piskorskim, jako zagraniczni obserwatorzy wyborów prezydenckich, które po raz kolejny wygrał Łukaszenko, uznali je za w pełni demokratyczne.