Posłanka Anna Grodzka jest coraz bliżej dopięcia celu. We wtorek Sejm skierował do niezwłocznego trzeciego czytania projekt ustawy o uzgodnieniu płci, którego głównym orędownikiem i inicjatorem jest transseksualna posłanka. Zgodnie z planowanymi zmianami płeć będzie mogła skorygować osoba pełnoletnia i niepozostająca w związku małżeńskim, której tożsamość płciowa różni się od płci wpisanej do aktu urodzenia. Czym jest tożsamość płciowa? To wedle ustawy utrwalone, intensywnie odczuwane doświadczanie i przeżywanie własnej płciowości.
By dokonać zmiany, nie będą konieczne żadne zabiegi chirurgiczne ani terapia hormonalna. Wystarczy przedstawienie orzeczenia wydanego przez dwóch lekarzy bądź lekarza i psychologa specjalizujących się w seksuologii. Według obecnych przepisów osoba transseksualna musi pozwać własnych rodziców za błędne ustalenie płci dziecka. – To kompromisowy projekt, który zmienia obecne nieludzkie przepisy, a jednocześnie chroni najważniejsze wartości – przekonuje poseł Dariusz Dziadzio z PSL, który pracował nad ustawą w podkomisji. Jednym z argumentów za ustawą ma być rzekome poparcie byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Królikowskiego, zastępcy Jarosława Gowina, a potem Marka Biernackiego.
Tym informacjom zaprzeczają jednak stowarzyszenie Ordo Iuris oraz dawni współpracownicy Królikowskiego. – To nieprawda, propozycje ministra nigdy nie zostały do tego projektu wpisane – mówi nam jeden z nich. – Jego projekt zakładał udzielanie pomocy tylko osobom transseksualnym. To kategoria znana medycynie i możliwa do obiektywnej oceny. W obecnej formie zmiany może dokonać każdy, kto zadeklaruje taką emocję – mówi.
Sam Królikowski nie zostawia na propozycji przepisów suchej nitki. – To zły projekt. Prowadziliśmy ze środowiskiem pani Grodzkiej kilkumiesięczne negocjacje, których efektem był zadowalający obie strony kompromis. Gwarantował z jednej strony godność osób transseksualnych, a z drugiej ochronę rodziny. Ale z różnych przyczyn nigdy nie wszedł w życie – mówi nam Królikowski.
Co się stało? Z informacji „Rzeczpospolitej" wynika, że Ministerstwo Sprawiedliwości miało poprzeć poselski projekt Grodzkiej, a w zamian mieć możliwość wprowadzenia poprawek. By nie opóźniać prac nad ustawą, zgłaszać je miała posłanka Elżbieta Radziszewska. Nie zdążyła jednak tego zrobić, bo została wybrana na wicemarszałka Sejmu, a kilka dni później Królikowski stracił pracę w ministerstwie. Radziszewską w podkomisji zastąpiła Joanna Mucha i sprawa poprawek upadła.