No i już. Jest nowy rok. Pożegnanie starego trochę nas kosztowało. Specjalnie na sylwestra do Zakopanego przyleciał z Puerto Rico Luis Fonsi. Zaśpiewał trzy piosenki i powiedział, że w związku z tym nas kocha. Dzięki temu TVP pokonała konkurencję. No, ale oni mają inne cele: chcą zarabiać pieniądze. Celem telewizji publicznej jest kasę wydawać.
Do dziś trwa ostry spór, czy wyższa oglądalność była na „Despacito", czy na Martyniuku i jego „Oczach zielonych". Ponieważ wszystko zależy od metody badania, my z powodów patriotycznych uznajemy zwycięstwo Zenka. Nie dość że śpiewa po polsku, to jeszcze wygląda jak Polak. Znaczy jak Zenek.
Tuż po sylwestrze zakotłowało się na zakopiańskim dworcu kolejowym, bo wszyscy naraz chcieli odjechać jednym pociągiem do Warszawy. 300 osobom się nie udało. Jeśli byli wśród nich fani Maryli Rodowicz, to na pewno śpiewali „wsiąść do pociągu byle jakiego". Byle jaki, byle jechał.
Przed końcem roku oddano do użytku kilka nowych dróg ekspresowych, między innymi obwodnicę Marek. A i tak wszyscy postanowili pojechać do Zakopanego i tam utknąć. Jest tylko jedno wyjście: budujmy mniej dróg, a więcej Zakopanych.
U nas Fonsi dostał pół miliona, a w Ameryce Mariah Carrey wypłakiwała się w telewizji, że nawet herbaty jej nie dali nas sylwestrze w Nowym Jorku. Powiedzmy sobie jasno: nasz prezes lepszy niż ich Trump. Nie tylko pod względem fryzury.