Od miesięcy dużo mówi się o konieczności wsparcia dla osób, które przed laty zaciągnęły kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich. Wielu frankowiczów, których drastyczny wzrost kursu tej waluty sprowadził na skraj bankructwa, zaczęło szukać wyjścia z trudnej sytuacji. Niestety ci, którym udało się przekonać bank do umorzenia części galopującego zadłużenia, muszą rozliczyć się z fiskusem. Potwierdził to ostatnio w swoim wyroku Naczelny Sąd Administracyjny.
Nabity we franki
We wniosku o interpretację podatnik wyjaśnił, że swego czasu nabył nieruchomości lokalowe, co sfinansował pieniędzmi pożyczonymi od banków. Część pożyczek była w walucie obcej, tj. we frankach szwajcarskich.
Wnioskodawca tłumaczył, że w związku z nieprzewidzianą zamianą kursu popadł w tarapaty finansowe. W związku z trudnościami z obsługą zadłużenia w bankach zmuszony był rozliczyć się z nimi inaczej. Zdecydował się spłacić zadłużenie w ten sposób, że przeniósł na własność banku nieruchomości lokalowe. To jednak nie wystarczyło na spłatę całości zadłużenia.
Banki poszły mu na rękę i część zadłużenia, która nie została pokryta wartością nieruchomości, została umorzona na podstawie art. 508 kodeksu cywilnego. Umorzenie objęło część kapitałową, odsetki za korzystanie z kapitału i odsetki karne. Podatnik zapytał, czy wartość umorzonych zobowiązań z części kapitałowej pożyczek i odsetkowej stanowi dla niego przychód z innych źródeł. Sam uważał, że nie. Podkreślił, że nie jest przedsiębiorcą, a w jego ocenie tylko dla firm przychodem może być także umorzone zobowiązanie.
Ta argumentacja nie przekonała fiskusa. Przypomniał, że zgodnie z art. 11 ust. 1 ustawy o PIT co do zasady przychodami są otrzymane lub postawione do dyspozycji podatnika w roku kalendarzowym pieniądze i wartości pieniężne oraz wartość świadczeń otrzymanych w naturze, a także innych nieodpłatnych świadczeń.