Steinberg, Alter, Widerszal… Pokolenia żydowskich państwowców

Po pogromie kieleckim Polskę opuściła najaktywniejsza część społeczności ocalałej z Zagłady. Na dodatek ta nastawiona demokratycznie i propaństwowo. Ci, którzy zostali, chcąc nie chcąc, przyłączali się do komunistów. To jeden z kilku powodów, dla których dzisiaj opowieść o polskich Żydach zdominowała lewa strona politycznej panoramy, nieufna wobec dobrej pamięci o II RP.

Publikacja: 21.02.2020 18:00

Baruch Steinberg, naczelny rabin Wojska Polskiego (w środku), zginął w Katyniu, jak wielu innych ofi

Baruch Steinberg, naczelny rabin Wojska Polskiego (w środku), zginął w Katyniu, jak wielu innych oficerów wyznania mojżeszowego

Foto: Archive PL/Alamy/be&w

Wizerunek polskiego Żyda, dla którego II Rzeczpospolita była macochą, matką zaś stała się dopiero Polska Ludowa, mocno zakorzenił się w naszej świadomości. Powielają go zarówno ci, którym się taki obraz nie podoba, jak i ci, którzy go chwalą. Tymczasem jest to obraz fałszywy w swej jednostronności. Przedwojenna Polska, owszem, nie była dla Żydów rajem, ale też stała się ona ojczyzną dla kilku pokoleń żydowskich państwowców. Ten obywatelski, propaństwowy nurt wśród społeczności żydowskiej miał i ma swoich wrogów. Jednym z nich była czerwona Rosja, która pod neutralnym mianem Związku Sowieckiego konsekwentnie i na różne sposoby eliminowała, niszczyła te środowiska. O kilku spośród wielu przypadków owego dzieła destrukcji opowiada ten artykuł.

Pozostało jeszcze 95% artykułu

99 zł za rok czytania RP.PL

O tym jak szybko zmienia się świat. Ameryka z nowym prezydentem. Chiny z własnymi rozwiązaniami AI. Co się dzieje w kraju przed wyborami. Teraz szczególnie warto wiedzieć więcej. Wyjaśniamy, inspirujemy, analizujemy

Plus Minus
Łukasz Pietrzak: Z narzędzi AI najbardziej skorzystają MŚP
Plus Minus
„Na smyczy Kremla. Donald Trump, Dmitrij Rybołowlew i oferta stulecia”: Haki na Trumpa
Plus Minus
„Kingdom Come: Deliverance II”: Wielka draka w czeskim średniowieczu
Plus Minus
„Co myślą i czują zwierzęta”: My i one wszystkie
Plus Minus
„3000 metrów nad ziemią”: Gibson bez pasji