W jej przypadku cios trafił w pamięć, ale tylko pewien specyficzny jej wymiar. Wie, kim jest, pamięta, dla kogo i czego żyje. Pamięta też, co robiła pięć minut i 15 lat temu, ale zapomina, co wydarzyło się wczoraj. Dlatego od kilku tygodni codziennie rano po włączeniu radia albo zajrzeniu do gazety na nowo przeżywa wybuch epidemii. Jej bliscy każdego dnia w okolicach dziewiątej rano słyszą w słuchawce telefonu przerażony głos. Widzieliście, co się dzieje?! Tak, babciu, prawie jak zwykła grypa, tyle że łatwiej się zarazić. Spokojnie, ciociu, u nas wszyscy zdrowi. Tylko niech mama nigdzie nie wychodzi, przywieziemy zakupy. Do wieczora udaje jej się oswoić z nową sytuacją, żeby rano wszystko zaczynało się od początku.