Można by tu przyjechać na kurację, jak dawniej jechało się do wód. Z wód wprawdzie jest tylko rzeczka Jeziorka, ale za to powietrze sosnowe, a solankowy opar z tężni niejednego uzdrowił. Spacerując alejkami wśród zatopionych w zieleni willi, zamiejscowi dziwią się, że do Warszawy jest tylko 18 kilometrów. Wielkość drzew i wielkość ogrodów przenosi w inny świat.
Kto nie chciałby mieszkać w Konstancinie? Znani i bogaci byli tu zawsze. Tylko takich na to było stać: po pierwszej wojnie budowali się tu adwokaci, właściciele fabryk, bankierzy. W dwudziestoleciu doszli aktorzy, literaci, dziennikarze, malarze. Stefan Żeromski, Wacław Gąsiorowski, Józef Wedel. Biedniejsi, żeby wdychać leśne powietrze, wynajmowali pokój w jednym z licznych pensjonatów.
Dzisiaj każdy, kto aspiruje do elity, nie tylko finansowej, musi tu mieć rezydencję. Lista bogatych Polaków ma swoich przedstawicieli we wszystkich branżach: biznes – Ryszard Krauze, Jan Kulczyk, Jerzy Starak, Zbigniew Niemczycki, Kazimierz Grabek. Media – Zbigniew Jakubas, Lew Rywin, Mariusz Walter, Jerzy Urban, Marek Król, Tomasz Lis, Małgorzata Niezabitowska. Show-biznes reprezentuje Maryla Rodowicz.
Ale gmina Konstancin-Jeziorna, która liczy 23 tysiące mieszkańców, to nie tylko najstarsza, strzeżona przez konserwatorów strefa A i jej prominentni lokatorzy. To także bloki Mirkowa i Grapy, to rozciągnięta w przestrzeni zbitka wsi. Konstancin: to brzmi dumnie. Borowina, Kawęczynek, Czarnów, Kierszek – mniej.
W latach 50. zbudowano bloki i hotel robotniczy na Grapie. Teraz jest tu gęsta zabudowa. Po roku 1989 ze wszystkich stron zaczęły powstawać osiedla domków i apartamentowców. W Bielawie, na drodze do Słomczyna, nawet do Skolimowa wtłoczono budownictwo wielorodzinne. Konstancin, zdaniem jego zasiedziałych mieszkańców, jest przeludniony. 40 procent mieszkańców nie ma wodociągów i kanalizacji. Brakuje oczyszczalni ścieków.
Przyroda toczy tu spór z napierającą cywilizacją. Jak pogodzić ciszę, zieleń, klimat uzdrowiska z dobrym dojazdem, potrzebami mieszkańców? Burmistrz Kazimierz Jańczuk, o którym w Konstancinie, po niespełna rocznej kadencji, mówi się tylko dobrze, jest wzięty w dwa ognie.
– Bogaci chcą mieć ciszę i zieleń, i żeby nikt im nie jeździł. Jedni chcą mieć dobrą drogę, inni niekoniecznie. Jeden z właścicieli zrobił nawet na własny koszt kawałek drogi. Ale znam takich, który płacą podatki gdzie indziej, ale drogi się domagają. Moim zadaniem jest służyć większości. Chcę, żeby Konstancin pozostał miejscowością uzdrowiskową, zieloną, bez samowoli budowlanych, bez budowy wielorodzinnej. Uchwaliłem już w tym roku trzy plany, w tym strategiczny najcenniejszej strefy A.