Hiszpanie lubią dobrze zjeść. To fundamentalna część ich stylu życia, tożsamości: biesiada zawsze połączona była z rozmową w gronie przyjaciół, czasem nawet zabawą. To coś, z czego zrezygnować absolutnie się nie da.
Tyle że w wychodzącej z kryzysu Hiszpanii tych, których stać na taką przyjemność, jest coraz mniej.
– Kiedyś stoliki przy parkingach wzdłuż autostrad były puste, bo ludzie woleli zjeść coś smacznego w przydrożnych gospodach. Dziś trudno przy tych stolikach znaleźć wolne miejsce. Większość ludzi musi się zadowolić kanapkami – mówi Conchita Fernandez, znajoma Hiszpanka, która po latach spędzonych w odległej Brazylii odkrywa swoją ojczyznę na nowo.
Obyczaje zmieniły się także w najlepszych restauracjach w Madrycie czy Barcelonie. Kiedyś można tu było zamawiać tylko z karty. Dziś wszędzie jest w ofercie „danie dnia" – również wieczorem, również w weekend. – W ten sposób ci, których tak naprawdę nie stać już na posiłek w podobnym miejscu, mogą jednak przyjść, poczuć, że nadal są częścią klasy średniej – dodaje Conchita.
Kulinarna rewolucja zawitała także do hiszpańskich szkół. Coraz więcej rodziców woli dać dzieciom suchy prowiant, niż płacić kilka euro dziennie za obiad w kantynie. A urodziny wyprawiane są w domu, a nie gdzieś na mieście.
Hiszpanie inaczej niż przed kryzysem spędzają wakacje. Madryckie lotnisko Barajas podaje twarde dane: od wybuchu kryzysu liczba podróżnych spadła o jedną piątą. Zamiast na miesiąc ludzie wyjeżdżają na dwa tygodnie, zamiast Kenii czy Tajlandii wybierają prowincje krajowe – Asturię czy Andaluzję, zamiast w hotelach zatrzymują się w gospodarstwach agroturystycznych czy wręcz u rodziny na wsi. Rekordy popularności biją portale z okazyjnymi ofertami wyjazdu, np. Letbonus czy Groupon. Logika planowania wakacji odwróciła się: teraz o miejscu, gdzie spędza się lato, decyduje cena, a nie marzenia.
Siedem lat chudych
Dla Hiszpanii minione lata były wyjątkowo trudne. Jak obliczyła Agencja Reutera, od 2008 roku przeciętna pensja spadła realnie aż o jedną czwartą. Wciąż prawie co czwarty dorosły mieszkaniec kraju w ogóle nie ma pracy, wśród młodych to przeszło połowa. Dzięki odważnym reformom konserwatywnego rządu Mariano Rajoya kraj uniknął bankructwa i znów zaczyna się rozwijać. Ale dziś to już inne państwo niż to sprzed kryzysu, biedniejsze, smutniejsze, ze znacznie niższym poziomem życia.