Cenzorzy pilnują, aby do druku nie przedostały się jakieś bliższe informacje o utworzonej przez Aleksandrę z Radzymińskich Zagórską i liczącej tysiące niewiast Ochotniczej Legii Kobiet. Nie wolno wspomnieć, że ochotniczki uczestniczyły w obronie Lwowa, Wilna, Grodna i Warszawy w wojnie polsko-ukraińskiej i polsko-bolszewickiej – zauważa Stanisław M. Jankowski w książce „Dziewczęta w maciejówkach".
Cenzura łaskawie pozwala napisać, że Zagórska brała udział w obronie Warszawy we wrześniu 1939 roku i walczyła w Armii Krajowej. Że miała Krzyż Walecznych, Krzyż Niepodległości z Mieczami, order Polonia Restituta. Ale nie pozwala – że dostała odznakę „Orlęta" przyznawaną w II RP uczestnikom walk w obronie Lwowa w latach 1918–1919.
Od chwili śmierci Aleksandry Zagórskiej za kilka dni minie równo 50 lat. Niby o wszystkim można dziś głośno mówić. Problem polega na tym, że nikt nie chce słuchać. Legioniści Piłsudskiego czy uczestnicy wojny polsko-bolszewickiej w III RP wciąż nie odzyskali nazwisk. Klątwa PRL? Kwaśniewskiego, który w latach 90. skutecznie wybierał przyszłość? Pewnie wszystkiego po trochu. Twarze bliższych nam Żołnierzy Wyklętych też poznajemy dopiero od niedawna.