Jest pan zatroskany zwycięstwem Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. A jak pan ocenia nowego ambasadora Stanów Zjednoczonych w Warszawie Thomasa Rose’a?
Jestem ogromnie zaniepokojony nieprzewidywalnością Trumpa oraz jego intencją zmiany opartego na trójpodziale władzy systemu politycznego w kraju i osłabiania więzi sojuszniczych na świecie w imię wąsko pojętych interesów USA. Mianowanie Rose’a rozpoznaje znaczenie Polski, a z drugiej strony wiemy, że będzie on lojalnie realizował radykalną politykę Trumpa.
Czy to nie jest oczywiste?
Jest, ale obawiam się, że Rose, krytyczny wobec obecnego rządu, może – w świetle jego wcześniejszych wypowiedzi – angażować się w walkę polityczną w samej Polsce. W grudniu 2023 roku Rose w tweecie uznał sarkastycznie likwidację oręża propagandowego PiS w mediach publicznych za objaw „przywracania demokracji w Polsce przez Donalda Tuska”. Z kolei „Rzeczpospolita” przypomniała jego wywiad w jednej z telewizji w Polsce, w której powiedział, że prezydent Trump miał znakomite relacje z premierem Mateuszem Morawieckim i prezydentem Andrzejem Dudą.
To chyba też jest oczywiste?
Rzecz w tym, że dodał, iż rząd Tuska musi zdecydować, czy chce zbliżyć się do centrów władzy w Unii Europejskiej – Niemiec i Francji – co może mieć wpływ na relacje z USA, czy też Polska pozostanie „suwerennym, dumnym krajem”, który zwiąże się ze swoim głównym sojusznikiem, czyli z USA. Wypowiedzi Rose’a mogą zapowiadać presję administracji Trumpa na dokonanie przez Polskę wyboru między Ameryką a Europą. A przecież wiadomo, że choć bezpieczeństwo zależy od Stanów Zjednoczonych i sojuszu północnoatlantyckiego, to nasze interesy gospodarcze, również i bezpieczeństwa, lokujemy w Unii Europejskiej. Zatem presja na wybór między UE a USA byłaby dla Polski wysoce szkodliwa.
Uważa pan, że Polska będzie pod naciskiem dwóch sił, czyli amerykańskiej oraz zachodnioeuropejskiej, i w którą stronę nas te siły przepchną, tam zostaniemy?
Nie istnieje presja zachodnioeuropejska, tylko decyduje rozpoznanie naszych własnych podstawowych interesów strategicznych. Nie mamy alternatywy ani dla polityki bezpieczeństwa, ani w gospodarce. Po 1989 roku przyjęliśmy instytucje i rozstrzygnięcia, które przez dekady były budowane na Zachodzie, co przyczyniło się do niezwykłego, prawdziwie historycznego rozwoju Polski. Niektóre środowiska prawicowe krytykują, jak to określają, ów rozwój imitacyjny, ale głosząc inny, pożądany polski model rozwoju, nie przedstawiły alternatywy w żadnej z dziedzin. Istniejące ramy pozwalają nam na samodzielne umacnianie się i rozwijanie.
Czytaj więcej
System wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego przez Sejm opisany w konstytucji moim zdaniem się nie sprawdził. Chociażby dlatego, że temperatura sporu politycznego jest u nas niezwykle wysoka i bardzo często zwycięzcy stanowią prawo lub podejmują decyzje pod własne, doraźne potrzeby, nie myśląc o tym, że w demokracji prędzej czy później wybory się przegrywa - mówi Paweł Mucha, prawnik, były minister i doradca w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy.