Spór o umowę z krajami Mercosur, czyli Brazylią, Argentyną, Urugwajem i Paragwajem, skupia w sobie wszystkie nadzieje Unii Europejskiej związane z wolnym handlem – ale i obawy. Z jednej strony krytyka ze strony silnego lobby rolnego, którego zdolności do jednoczenia się i demonstrowania wywołują przerażenie partii głównego nurtu, i ze strony organizacji antyglobalistycznych, dla których wolny handel jest równoznaczny z bogaceniem się bogatych i ubożeniem zwykłych ludzi. Z drugiej przekonanie, że tworzona od dekad sieć umów wolnego handlu, oplatająca coraz więcej regionów świata, to dla UE być albo nie być. I właśnie ta konkretna umowa z Mercosur, czyli krajami globalnego Południa, w momencie gdy władzę w USA przejmuje Donald Trump, Chiny stają się coraz bardziej asertywne, a UE musi walczyć o surowce krytyczne i wpływy polityczne, może okazać się punktem zwrotnym.
Czytaj więcej
Jeśli będzie trzeba, nowy szef NATO dogada się nawet z Donaldem Trumpem. O tym, że nie można się dogadywać z Moskwą, jest za to przekonany od dekady.
Czasy się zmieniły
Jesteśmy jak pieczarki: trzymają nas w ciemności i karmią g...! – zżyma się dyplomata jednego z państw członkowskich. To oskarżenie pod adresem Komisji Europejskiej i sposobu, w jaki prowadziła negocjacje w sprawie umowy handlowej z Mercosur: bez porządnego informowania państw członkowskich o postępach czy kolejnych ofertach. Tylko od czasu do czasu przekazywała państwom skrawki niewystarczających, zdaniem części z nich, informacji. Na początku KE dostała mandat negocjacyjny, przez lata rozmawiała z partnerami z Ameryki Południowej, a na koniec rezultat tych rozmów daje państwom członkowskim do zaakceptowania.
To prawda, że zgodnie z unijnymi traktatami to Komisja Europejska przejęła od państw narodowych kompetencje w sprawach handlu zagranicznego. Przeciwnicy tego sposobu negocjacji wskazują jednak, że czasy się zmieniły. Wolny handel, globalizacja są coraz bardziej krytykowane i trzeba więcej wysiłku, żeby udowodnić ich sens. I więcej konsultacji, żeby wszystkie kraje czuły się podmiotami tego procesu.
O tym, jak jest to potrzebne, dowiedzieliśmy się przy okazji TTIP, umowy o wolnym handlu z USA. Ten ambitny projekt ostatecznie utrącił Donald Trump, dochodząc do władzy w 2017 roku. Ale już za prezydentury Baracka Obamy jasne było, że porozumienie nie ma szans powodzenia. A jednym z istotnych powodów były ogromne protesty społeczne w wielu krajach UE, napędzane faktem tajności negocjacji.