Bogusław Chrabota: Polska diagnoza 2024

Polska ma swoje problemy i dylematy, wyzwania i szaleństwa, trudną i wymagającą przyszłość. Ale jest krajem wolności.

Publikacja: 20.12.2024 14:00

Bogusław Chrabota: Polska diagnoza 2024

Foto: Adobe Stock

Przede wszystkim żyjemy w kraju demokratycznym. Warto to zaznaczyć na wstępie, bo to dobry punkt wyjścia do diagnozy, w jakim punkcie naszej historii jesteśmy. Rządzi demokratycznie wybrany rząd, reprezentuje nas demokratycznie wybrany prezydent, a prawodawstwo tworzy demokratycznie wybrany parlament. To kilka elementarnych prawd na początek dla tych, którzy – najczęściej słusznie – narzekają na stan polskiego społeczeństwa i demokracji.

Czy mogło być inaczej? Owszem, mogło być dużo gorzej. Co więcej, większość społeczeństw na świecie ma gorzej. W trzeciej dekadzie XXI wieku wciąż szerzą się populizm i autokracja, systemowa korupcja i tyrania. Głodzi się i morduje ludzi, a liderzy okradają swoje społeczeństwa. W Ameryce do władzy doszedł ostatnio skazany przez sąd populista, za którym ciągną się procesy i bankructwa, i mimo że żyje jak krezus, wartość jego długu jest wyższa od kontrolowanych aktywów. Uwaga, jest wybitnym politykiem, nie można tego zanegować. Czy jednak w stu procentach spełnia kwalifikacje moralne do kierowania największą, choć coraz szybciej degenerującą się demokracją świata? Pytanie zostawiam otwarte.

Tak, Polska też w większym stopniu mogła się konfrontować z patologiami władzy czy przekleństwami geopolityki. Szczęśliwie dla nas dokonaliśmy po demokratycznym przełomie roku 1989 kilku fantastycznych wyborów. Demokracja, odbudowa kapitalizmu, członkostwo w sojuszu północnoatlantyckim, potem szybka akcesja do Unii Europejskiej. Dla jednych to przełamanie historycznego fatum, dla drugich umiejętność wyciągania wniosków z historii. Dla jeszcze innych dowód dojrzałości narodu. Osobiście uważam, że wszystko to znaczy to samo, choć fakt, że wskoczyliśmy jako Polacy do ekspresu światowej koniunktury tak szybko i bezboleśnie, zakrawa na cud. I choć finalnie cudem nie jest, tylko koniecznością mierzenia się z codziennymi problemami, winniśmy o tę infrastrukturę narodowego sukcesu dbać jak o najcenniejsze srebra rodowe. To wciąż nasza przepustka do przyszłości i – choćby Braunowie i Mentzeni mielili językami w nieskończoność – lepszej nie będzie.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Syria. Przyjdzie po nocy dzień

Polska polityka pokazała, że może dać przestrzeń niebezpiecznemu modelowi

Czy więc jest dobrze? – musi w końcu wybrzmieć pytanie. Owszem, jest dobrze, odpowiem. A co jest dobrze? Ano to, że jest normalnie. I tu punkt drugi mojej skromnej diagnozy. Ano dobrze jest, że rządzi nami koalicja demokratyczna, a więc większość zbudowana z kilku konkurencyjnych i reprezentujących różne grupy społeczne partii. Jest dobrze, bo takie sprawowanie władzy opiera się na tym, co jest solą demokracji, czyli na kompromisie. Kompromis nie polega na nieograniczonym forsowaniu swoich racji, obsesyjnym dowodzeniu swego, ale na ucieraniu polityki w wysiłku i mozole, z uwagą wobec innych, na umiejętności parcia do przodu i wycofania się, gdy trzeba. Gdy dochodzi do nadreprezentacji interesu jednej z grup.

Czy musiało tak być? Nie. Polska polityka ledwie kilka lat temu pokazała, że może dać przestrzeń zupełnie innemu, niebezpiecznemu modelowi. Był to model monopartii kontrolującej życie polityczne na każdym szczeblu, dysponującej monopolem w procesie legislacyjnym; od regulacyjnej idei po podpis prezydenta. Widzieliśmy, jak łatwo było tworzyć prawo arbitralne, efekt kaprysu czy obsesji wąskiego kręgu liderów, jak demokratyczna z natury partia zmieniała się w jednej chwili w oddział salutujących żołnierzy, jak łatwo można było – w interesie partii – tolerować wierutne kłamstwa i fałszywe ideologie, czego symbolem będzie jeszcze długo osoba i działalność Antoniego Macierewicza.

Model szkodliwej monopartii nie jest historycznie zastrzeżony dla Prawa i Sprawiedliwości. To ryzyko uniwersalne i ktokolwiek w przyszłości do takiej formuły władzy chciałby aspirować, należy walczyć z nim całą mocą, zajadle i konsekwentnie.

Chciałbym to wyraźnie podkreślić. Model szkodliwej monopartii nie jest historycznie zastrzeżony dla Prawa i Sprawiedliwości. To ryzyko uniwersalne i ktokolwiek w przyszłości do takiej formuły władzy chciałby aspirować, należy walczyć z nim całą mocą, zajadle i konsekwentnie.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Lis w pisowskim kurniku

Gdy demokracja odchodzi, zostawia uczucie tęsknoty

Czy demokracja, polska demokracja jest ideałem? Na takie pytanie można odpowiedzieć tylko ironicznym uśmiechem. Ideałem? A co jest ideałem, kto, kiedy, gdzie? Ideał to stan czysto postulatywny. Z natury nieosiągalny w przestrzeni życia. Demokracja to praca, wysiłek, mierzenie się z problemami, gorycz, rozczarowanie, zawiedziona miłość. Klęska na koniec – najczęściej. Zarazem jest jednak dobrem, bo niesie ze sobą takie kategorie, jak wolność, godność, prawo decydowania o sobie samym. Można nienawidzić demokracji, ale zawsze, gdy odchodzi w przeszłość, zostawia uczucie tęsknoty. Właśnie dlatego, że demokracja – jako jedyny ustrój w historii – wytwarza mechanizmy, które zostawiają przestrzeń dla każdego czy niemal każdego człowieka dobrej woli. Dla każdego, kto szanuje cywilizowane reguły gry. W autokracji, autorytaryzmie czy totalitaryzmie takich instrumentów nie ma. Zawsze jakiś Putin czy Łukaszenko może jednoosobowo uznać, że nie nadajesz się do budowy tkanki społecznej, że nie masz prawa żyć.

Polska końca 2024 roku i początku roku 2025 jest krajem wolnym i demokratycznym. Ze swoimi problemami i dylematami. Wyzwaniami i szaleństwami. Złymi i dobrymi ludźmi. Trudną i wymagającą przyszłością. Ale jest krajem wolności. Zamiast ją krytykować, podziękujmy jej za to.

Przede wszystkim żyjemy w kraju demokratycznym. Warto to zaznaczyć na wstępie, bo to dobry punkt wyjścia do diagnozy, w jakim punkcie naszej historii jesteśmy. Rządzi demokratycznie wybrany rząd, reprezentuje nas demokratycznie wybrany prezydent, a prawodawstwo tworzy demokratycznie wybrany parlament. To kilka elementarnych prawd na początek dla tych, którzy – najczęściej słusznie – narzekają na stan polskiego społeczeństwa i demokracji.

Czy mogło być inaczej? Owszem, mogło być dużo gorzej. Co więcej, większość społeczeństw na świecie ma gorzej. W trzeciej dekadzie XXI wieku wciąż szerzą się populizm i autokracja, systemowa korupcja i tyrania. Głodzi się i morduje ludzi, a liderzy okradają swoje społeczeństwa. W Ameryce do władzy doszedł ostatnio skazany przez sąd populista, za którym ciągną się procesy i bankructwa, i mimo że żyje jak krezus, wartość jego długu jest wyższa od kontrolowanych aktywów. Uwaga, jest wybitnym politykiem, nie można tego zanegować. Czy jednak w stu procentach spełnia kwalifikacje moralne do kierowania największą, choć coraz szybciej degenerującą się demokracją świata? Pytanie zostawiam otwarte.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Kompas Młodej Sztuki 2024: Najlepsi artyści XIV edycji
Plus Minus
„Na czworakach”: Zatroskany narcyzm
Plus Minus
„Ciapki”: Gnaty, ciapki i kostki
Plus Minus
„Rys”: Słowa, które mają swój ciężar
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10