Plus Minus: Pańska prowokująca do przemyśleń sztuka to prawie 90 realizacji na ważnych budynkach metropolii na różnych kontynentach. Wielkie projekcje, których powtarzającymi się elementami są dłonie i oczy, odnoszą się do aktualnych w danym miejscu problemów politycznych i społecznych. W najnowszej multimedialnej pracy „Wolność: dialog nadziemny” w Gdańsku nad dachem Teatru Szekspirowskiego unoszą się dwa duże balony wypełnione helem. Żeby świętować?
Może optymizm jest dziś potrzebny? Znad dachu Teatru Szekspirowskiego dobrze widać miasto. Żyje w nim ponad pół miliona ludzi, którzy dziś, podobnie jak większość ludzi na świecie, mają problem z tym, by się wzajemnie słuchać i rozumieć. W mieście będącym kolebką wielkiego społecznego ruchu Solidarność, który podjął w 1980 roku niełatwy wtedy dialog z władzą, jeszcze mocniej dziś wybrzmiewa potrzeba porozumienia. Głosy mieszkańców Gdańska opowiadają o różnych wymiarach wolności w ich dzisiejszym życiu. Uświadamianie sobie rzeczy najprostszych bywa obecnie potrzebne i nieraz jest trzeźwiące. Ta praca nie jest rozwiązaniem problemu ani przykładem idealnej sytuacji komunikacyjnej, tylko podpowiedzią, że są ludzie o innych doświadczeniach i punktach widzenia niż my i że warto z nimi rozmawiać. To raczej zachęta, żeby podjąć dialog. Faktem jest, że żyjemy w bańkach. W USA określa się ten stan życiem w komorach pogłosowych. Słyszymy tylko to, co chcemy usłyszeć, co jest echem naszego myślenia. W tej przestrzeni szukamy rozmów i potwierdzeń.
Jednym z kluczowych motywów pańskich prac jest tożsamość i spowodowane nią traumy. Widać to także w nowo otwartej przestrzeni Izby Pamięci przy Cmentarzu Powstańców Warszawy na Woli. Jej narrację buduje audiowizualna instalacja „Głosy pamięci”. Tym razem zrezygnował pan z często wykorzystywanego przez siebie motywu – dłoni, rąk na rzecz płomieni.
Płomień i pamięć pozostają ze sobą w silnym związku. Wystarczy przypomnieć Grób Nieznanego Żołnierza w Warszawie z niegasnącym ogniem znicza strzeżonym przez wartę czy wieczny płomień z Hiroszimy, nieustannie podtrzymywany przy życiu jako symbol żywej pamięci. Czyli dopóki ten świat będzie pamiętać, co wydarzyło się w Hiroszimie, wstrzymane będzie niebezpieczeństwo powtórzenia tamtej tragedii. Za każdym razem powstaje jednak kwestia: „jak pamiętać”. Tym razem chodzi przede wszystkim o wysłuchanie głosów ludzi relacjonujących pamięć o powstaniu warszawskim. Ich świadectwa są opowieściami bezpośrednich świadków wydarzeń sprzed 79 lat oraz ich dzieci. Świadectwa, trauma i wtórna trauma. Mam nadzieję, że dzięki poruszającym się w rytm ich słów płomieniom łatwiej słuchać i zapamiętać to, o czym zaświadczają.
Instalacja z Hiroszimy z 1999 roku także przekazywała głosy świadków wojny oraz ich dzieci. Głos emitowany z budynku – pomnika ataku atomowego, był zsynchronizowany z projekcją ich dłoni, gdy mówili. Widzów były tysiące. Ale chociaż świat pamięta, to widzimy codziennie, że nie rezygnuje z wojen. Wciąż wierzy pan, że sztuka ma moc przemiany ludzi?