Niezależnie od etapu kariery Mata wzbudzał emocje, intrygował. Snuł historie, z którymi rówieśnicy mogli się utożsamić, poruszał tematy społecznie istotne. Nie bał się ani jazzującego sampla, ani trapowej perkusji. „
W „tired of love” gospodarz jest świadom, że jego album nie spotka się z przychylnym odbiorem. Zapewnia jednak, że to problem odbiorców, którzy nie dojrzeli do wydanego materiału. Dlatego na trzecim albumie raper sięga po hyperpop („Jesteś poj384na”), rage beaty („W głowie od pieniędzy się p*******”) czy przesterowane gitary („W”). Problem w tym, że każdą z tych stylistyk odmieniono już przez wszystkie przypadki i poddano innowacjom, których próżno szukać na „
Czytaj więcej
Po tytule nowego albumu braci Kacperczyk spodziewać by się można wydawnictwa dojrzałego. Ale zamiast głosu pokolenia dostajemy frazesy z wtórnymi akordami w tle.
Album cechuje rażące niedbalstwo. Trudno zrozumieć, co Mata chce przekazać słuchaczom. Z kolei tych wyraźniejszych fragmentów trudno nie posądzić o grafomanię („Szukam menadżera”) lub pozbawioną wartości sztukę dla sztuki („goat”).
A jednak trudno odmówić Macie warsztatu, choć zapewne w innych rejestrach, niż by sobie życzył. Raper potrafi ciekawie użyć follow-upu („Płyta nie siada”, „Ken i Barbie”), a nawet nie pozostaje obojętny na zaczepki legend gatunku, takich jak O.S.T.R. i Peja („Różowe OSH33”). Paradoksalnie momenty, w których Matczak sięga po najmniej spektakularne zabiegi, są najmocniejszymi stronami wydawnictwa.