Na Ukrainie, a nie w Gwatemali i nie czterej znawcy, a jeden Doktor Ekspert, ale poza tym Kleyff miał rację. Domorosły ekspert dr B faktycznie występował niedawno w telewizji i domagał się „strategicznej debaty” na temat polskiej interwencji wojskowej na wschodzie, wysyłania wojsk specjalnych na Białoruś, używania lotnictwa, rakiet. No i oczywiście wejścia na Ukrainę, nie teraz, ale wkrótce. Debatować mieliby, jak rozumiem, geostratedzy z któregoś z sanatoriów dla niepełnosprytnych, bo zawodowcy z Doktorem B rozmawiać nie chcą, ale w studiu telewizyjnym rozmowa odbyła się w pełnym anturażu – były teatry działań wojennych, armie nowego wzoru i wszystko to, co pan doktor lubi najbardziej.
Czytaj więcej
To było dobrych parę lat temu na posiedzeniu rady wielkiego miasta. Bardzo postępowa radna zaproponowała, by w ramach odchodzenia od mięsa wprowadzić w stołówkach szkolnych dzień wegetariański. „Świetny pomysł, proponuję piątek” – rzucił miejscowy prawicowy zakapior. Nie było tematu.
Hołubce wycinane przez eksperta podobały się jego geopolitycznym fanom, którzy – podobnie jak ich guru – nie wiedzą wprawdzie, czy wcześniej był Napoleon czy rozbiory, ale teatry wojenne mają w małym palcu. Jednak jeszcze bardziej te radosne wywijasy spodobały się w zaprzyjaźnionych stolicach na Wschodzie. Tam co prawda wiedzą, kto zacz, i nie traktują Doktora zanadto serio, ale już propaganda o takie detale nie dba. Ona od dawna opowiada, że polskie pany chcą zagarnąć Białoruś i Ukrainę dla siebie, więc opowieści o naszych wojskach pod Mińskiem łakną jak minister Karpiński wolności.
Ale zostawmy wspomnianego mitomana, bo pytanie jest całkiem poważne i zmagam się z nim jako dziennikarz codziennie: pokazywać takich ludzi czy nie, zapraszać ich do studia czy drzwi zamykać? Zostawiam państwa z tym pytaniem, zaraz wracam.
Ale zostawmy wspomnianego mitomana, bo pytanie jest całkiem poważne i zmagam się z nim jako dziennikarz codziennie: pokazywać takich ludzi czy nie, zapraszać ich do studia czy drzwi zamykać? Zostawiam państwa z tym pytaniem, zaraz wracam.