Śmierć Darii w wybuchu samochodu (Toyota Land Cruiser – w Rosji jej ceny zaczynają się od ok. 4 mln rubli, czyli 320 tys. zł) wywołała lawinę hipotez formułowanych przez ekspertów i „ekspertów”, specjalistów i „specjalistów” oraz wszystkich innych autorów mających wiele pomysłów. Z jednej strony były poseł do Dumy, dziś emigracyjny publicysta Ilja Ponomariow, ogłosił, że był to zamach dokonany przez nieznaną dotąd rosyjską Narodową Armię Republikańską. Pomysł rzeczywiście przedni, bo choćby nawet był wymyślony na poczekaniu, to nie ulega wątpliwości, że powstanie jakaś jaczejka KGB do rozpracowania tej armii i że w tej jaczejce będą mogli też znaleźć zatrudnienie ludzie bliżej związani z samym wybuchem.
Czytaj więcej
Nieszczęśni rosyjscy urzędnicy pomylili terminologię. Zamiast o „sabotażystach”, odpowiedzialnych za eksplozje na Krymie, powinni byli mówić o „dywersantach” czy „terrorystach”. A tak mogą wzbudzić nieufność wśród swoich rodaków.
Ponomariow, mieszkający dziś w Kijowie, jest ciekawą postacią. Związany z polityką, biznesem, w różnych momentach swojej kariery był raz za, raz przeciw Putinowi. W 2014 r. był jedynym posłem głosującym przeciwko przyłączeniu Krymu do Rosji.
KGB (wiem, że to się teraz nazywa FSB) z kolei miało inną szybką wersję wydarzeń: Ukraina, z pomocą Estonii, podesłała miesiąc wcześniej sprytną terrorystkę, z córeczką dla niepoznaki, która postarała się zostać sąsiadką i koleżanką Darii, by móc ją wysadzić w powietrze. Ponieważ Daria nie była tak znana jak jej tatuś, różne media podały, że ładunek wybuchowy miał pozbawić życia jej ojca, ale w ostatniej chwili zamienili się samochodami. Rzekoma terrorystka natomiast miała rzekomo uciec do Estonii.
Ta teza rozpętała dyskusje na wszystkich kontynentach. Czy Ukraina rzeczywiście dysponuje, nawet niewielką, partyzantką na terenie Federacji Rosyjskiej, a jeśli tak, to dlaczego by wybrali właśnie Darię jako cel swego pierwszego zamachu? Czy był to zamach dawno już przygotowany przez Zełenskiego, czy wynikł z nadarzającej się okazji, gdy Ukrainka przypadkowo zamieszkała koło Darii („każdy Polak by też tak wykorzystał taką okazję”). Jeżeli KGB chce rzeczywiście zrobić z Natalii Wowk nową Ulrike Meinhof czy moją ulubioną Fanię Kaplan (to ta pani, która strzelała do Lenina), może to oznaczać, że miało ją co najmniej od jakiegoś czasu na oku.