Dziennikarzowi „New Yorkera" Sciamma pokazała kiedyś swoje szkolne zeszyty przechomikowane przez babcię. W jednym z nich była historia o zagubionym białym psie, który marzy o ciepłym domu, w którym ktoś by go pokochał. Pies spotyka wiele postaci z sąsiedztwa i pyta, czy chcą dobrego białego psa na Boże Narodzenie. Wszyscy odmawiają. Nauczycielka kazała dzieciom napisać zakończenie tej historii. Siedmioletnia Céline napisała tylko jedno zdanie: „Kurczak oferuje mu swoje gniazdo, a on mówi: »tak«". „To jest zakończenie, którego pragnę w każdej historii" – powiedziała Sciamma zaprzyjaźnionemu krytykowi – „Chcę swojego kurczaka".
Na razie jednak akceptuje to, co niesie jej życie. Czeka na kurczaka spokojnie. I koncentruje się na pracy.
– Robię filmy, bo lubię je robić – przyznaje. – Bo kocham życie, które prowadzę, robiąc filmy. To nie jest coś w stylu: „Och, robię filmy, więc nie mam żony". Robię filmy po to, żeby podróżować, poznawać ludzi, spotkać miłość, opowiadać historie, jakie są dla mnie ważne. To moje życie.
Życie nie jest bajką
Spacer? Wernisaż? Potem domóweczka?" – chłopak podrywa kelnerkę. Słyszy, jak na podwórku restauracji dziewczyna pięknie śpiewa. Robert jest synem znanego aktora, muzykiem. Kręci się w artystycznym środowisku, choć jego ambicje nie nadążają za talentem.
Kino kobiece
Kariera Céline Sciammy idealnie wpisuje się w trendy dzisiejszego kina, gdzie trwa czas budzenia się kobiet-reżyserek. W ostatnim roku to one zgarnęły wszystkie główne nagrody na wielkich festiwalach filmowych. Trzy miesiące temu Złoty Niedźwiedź zaryczał dla Carly Simon, która w Berlinie pokazała film „Alcarràs". Julia Ducournau odebrała canneńską Złotą Palmę za „Titane", zaledwie jako druga kobieta w historii tej imprezy. Audrey Diwan wyjechała z Wenecji ze Złotym Lwem za „Zdarzenie". Także Oscary dla najlepszego filmu w ostatnich dwóch latach zgarnęły dzieła reżyserek – „Nomadland" Chloé Zhao w 2021 r. oraz „CODA" Sian Heder w tym roku. Ostatnią Europejską Nagrodę Filmową też zdobyła kobieta – Jasmila Žbanić za „Aidę". Nie mówiąc już o tym, że prezydentką Europejskiej Akademii Filmowej została Agnieszka Holland.
Kino kobiece? Nawet wiele lat temu na takie określenia oburzała się jedna z nielicznych w tamtym czasie reżyserek Barbara Sass-Zdort, wszelkie dywagacje ucinając: „Kino nie jest kobiece czy męskie, jest dobre albo złe". Fakt jednak pozostaje faktem, że dzisiaj, także dzięki ruchom #metoo, coraz więcej kobiet staje za kamerą i coraz bardziej ich praca jest dostrzegana. Nawet tam, gdzie wydaje się to niemal niemożliwe. Jak choćby w żydowskim ortodoksyjnym środowisku, gdzie Rama Burshtein po podchowaniu dzieci stanęła za kamerą, by mówić o próbie znalezienia ukojenia we współczesnym świecie i wyznaczenia drogi, na której można zdobyć wolność, zachowując podstawowe wartości.
Artystki krytycznie przyglądają się światu. Robią mocne filmy. Szukają nowego spojrzenia na historyczne traumy, jakie przeżyły społeczeństwa pod różnymi szerokościami geograficznymi w XX wieku i jakie przeżywają do dziś. Często patrzą na dzieje z perspektywy jednostek, zdarza się, że opowiadają o losach własnych rodzin i znajomych. Mężczyźni pokazują na ekranie wojnę, kobiety częściej opowiadają o cenie, jaką płacą za nią zwyczajni ludzie, jak choćby 12 lat temu Kathryn Bigelow w fenomenalnym „Hurt Locker. W pułapce wojny", która dostrzegła, jak wojna wbija się w DNA i każe wciąż szukać adrenaliny w niebezpiecznym życiu. Jak Jasmila Žbanić w poruszającej „Grbavicy" o matce wychowującej dziecko z wojennego gwałtu czy w „Aidzie" o ludobójstwie w Srebrenicy. Jak Aida Begić w „Dzieciach Sarajewa".
Ale też umieją przyglądać się społeczeństwom i z ogromną wrażliwością opowiadać o uczuciach. Jak ostatnio wiele artystek, coraz bardziej zauważanych dzięki ruchom #metoo, a wśród nich Jane Campion, która zachwyciła widzów „Psimi pazurami" – skomplikowanym portretem świata tonącego w maczyźmie. W jej kinie pojawia się na ekranie magia. Magiczne kino pokazuje też Céline Sciamma. Dziś już reżyserka z europejskiego topu. Warto czekać na każdy jej kolejny film.
Jane Campion w drodze po Oscary
„Psie pazury" Jane Campion z 12 nominacjami mają szansę na duży sukces oscarowy. Po latach milczenia artystka pokazała film wyrafinowany i niepokojący: kolejną opowieść o świecie nietolerującym inności.
Celine Sciamma (1978 roku)
Laureatka La Femis, prestiżowej francuskiej szkoły filmowej. Jej debiut „Lilie wodne" otrzymał aż trzy nominacje do Cezara. Film „Tomboy" miał premierę podczas 61. Festiwalu Filmowego w Berlinie. "Girlhood" pokazywano w Cannes, Toronto i Sundance. Za „Portret kobiety w ogniu" otrzymała Złotą Palmę za najlepszy scenariusz w 2019 r. „Mała mama" otrzymała Nagrodę Publiczności w San Sebastian i Stowarzyszenie Krytyków Filmowych z Chicago (CFCA) za najlepszy film zagraniczny