Błędy jednak mogą być po to, żeby się na nich uczyć. Ogromnie denerwujące są rozważania o Putinie, zwłaszcza o tym, dlaczego on to zrobił. Zwariował, myśli to, boi się o tamto, przeżywa, jest upokorzony, chciałby jedno, a może drugie, kto za nim stoi, kto stoi koło niego... Te wszystkie pytania o stan jego ducha czy świadomości nie przynoszą żadnych odpowiedzi na to, dlaczego jest wojna i jak się ona skończy. Przywództwo Putina od ponad 20 lat jest jak linia prosta, idąca do bombardowania Kijowa od punktu: Rosja rozpada się od wewnątrz, ludzie wybierają nie tych, których trzeba, powstają jakieś partie, które myślą, że mogą się różnić, media piszą, co chcą, ktoś judzi i opłaca naród rosyjski, by domagał się jakiejś demokracji, jakiegoś pluralizmu, które są obce naszemu rosyjskiemu duchowi i naszej historii – wprowadzimy więc od razu prawa ograniczające media, zaczniemy manipulować wszystkimi partiami, jednych przekupimy, innych zabijemy i zaprowadzimy taki porządek, żeby w Dumie wszystko przechodziło jednogłośnie; na dodatek te dzikie ludy, które utrzymaliśmy wewnątrz naszej Federacji Rosyjskiej, by były naszą otoczką bezpieczeństwa, zaczynają domagać się autonomii, podziału zysków, rozwoju kulturalnego...
Czytaj więcej
Noc z 8 na 9 marca 2022. Ukraina budzi się (jeśli tam w ogóle ktoś śpi) do 14. dnia wojny. My, którzy obserwujemy tę wojnę z daleka, powoli się do niej przyzwyczajamy. Najpierw był horror, że Rosja otacza Ukrainę z wszystkich stron, w grudniu przyszło ultimatum Putina, potem byliśmy świadkami konsultacji wewnątrz NATO i wszelkich innych trójkątnych, ośmiokątnych i ośmiorniczych aliansów porozumień i organizacji. Nagle wszyscy zaczęli do wszystkich jeździć, spotykać się i wydawać oświadczenia, wszystkie w duchu: jeśli jeszcze raz włożysz palec do budyniu, to tym razem naprawdę dam ci w tyłek.
Jednym zdaniem: Putin zabrał się do robienia porządku wewnątrz Federacji i nic nowego nie wymyślił. Szedł prostą drogą od caratu, poprzez Lenina i Stalina, aż do Gorbaczowa, który też powinien był wiedzieć, co robić, ale był za słaby, strzelał w Tbilisi, Baku, Wilnie, ale za mało, i tylko rozdrażnił ludzi, którzy już potem nie chcieli niczego innego poza niepodległością. Jeśli już decydujesz się strzelać, to rób to porządnie. Mogę wam pokazać. Taka Czeczenia, na przykład. Jelcyn też, jak Gorbaczow, zaczął nawet nieźle i sobie na początku poradził, ale potem się przestraszył i podpisał jakieś głupie porozumienie pokojowe. Nikt nie powinien wiedzieć, jakie straty ponosi armia rosyjska. To jest nasza tajemnica. Może w pierwszej wojnie w Czeczenii zginęło 5, a może 10 tys. Rosjan, oczywiście nie licząc tych, na których spadły nasze bomby. Mówi się, że ponad 50 tys. naszych żołnierzy było rannych, ale my nie prowadzimy statystyk, nie dajemy im ani kul, ani wózków, żeby mogli obnosić swoje rany i straszyć ludzi. Nie damy też oczywiście nikomu możliwości policzenia zabitych i rannych Czeczeńców i mówcie sobie, że było od 20 do 100 tys. ofiar. No to co? Teraz ja, Putin, urządzam kolejną wojnę i kamień na kamieniu nie zostanie. Mówicie, że 200 tys. ofiar? Być może, ale porządek został zaprowadzony w Groznym. I Zachód ani nie pisnął. Oczywiście, bardzo pomogło, że wspomniałem – choć nawet nie musiałem się rozwodzić – amerykańskim prezydentom, że Czeczeńcy to muzułmanie i od razu zrozumieli...
Putin zabrał się do robienia porządku wewnątrz Federacji i nic nowego nie wymyślił. Szedł prostą drogą od caratu, poprzez Lenina i Stalina, aż do Gorbaczowa, który też powinien był wiedzieć, co robić, ale był za słaby, strzelał w Tbilisi, Baku, Wilnie, ale za mało, i tylko rozdrażnił ludzi, którzy już potem nie chcieli niczego innego poza niepodległością.
Putin nigdy nie ukrywał swoich planów politycznych, zawsze był groźbą dla cywilizowanego świata, który za nic nie chciał widzieć. Zawsze był zagrożeniem dla niepodległej, demokratycznej Ukrainy. Ale do 24 lutego mało kto w to wierzył.