Warownia księdza Natanka

Suspendowany ksiądz Piotr Natanek w swojej Pustelni w Beskidzie Niskim, drewnianej warowni z zastępem błędnych rycerzy, wciąż odprawia msze. Czy święte?

Publikacja: 01.01.2021 10:00

Za ks. Piotrem Natankiem stoją samozwańczy Rycerze Zakonu Chrystusa Króla. Łatwo ich poznać po krwis

Za ks. Piotrem Natankiem stoją samozwańczy Rycerze Zakonu Chrystusa Króla. Łatwo ich poznać po krwistoczerwonych płaszczach; każdy uroczyście pasowany przez księdza. Na zdjęciu taka uroczystość w 2016 r. w Łagiewnikach

Foto: Reporter, Beata Zawrzel

Właśnie skończył 60 lat, posiwiał wcześniej, w sercu wciąż maj – wiadomo, miesiąc maryjny. W parafialnym kościele Przemienienia Pańskiego w Makowie Podhalańskim od zawsze lubił patrzeć na słynącą łaskami Maryję, którą w 1979 roku koronował Jan Paweł II – może z podszeptu sekretarza Stanisława Dziwisza, bo po święceniach służył w Makowie i znał Piotrusia z Grzechyni? Chłopak poszedł na księdza i bywał potem w Watykanie; jego zapał duszpasterski, zwłaszcza wśród młodzieży, porównywano do Karola Wojtyły. Przez 25 lat uczył na Uniwersytecie Papieskim w Krakowie na Wydziale Historii i Dziedzictwa Kulturowego w katedrze Historii Kościoła XIX w. Specjalizuje się w teologii historycznej, zrobił doktorat i habilitację. Jest autorem książek i artykułów.

Na papieskiej uczelni poznał ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego: mieli wspólne zainteresowania ruchem oazowym i lustracją w Kościele. Kilka razy rozmawiali, także w Pustelni w Grzechyni. – Uczestniczyłem w jego rekolekcjach dla młodzieży, co robiło wrażenie ze względu na tłumy, bo Natanek miał świetny kontakt z młodymi. Pozytywnie zaangażowany i emocjonalny, często zapraszany. Nie było w nim chęci oderwania się od władzy kościelnej. Mieścił się w strukturach, nie krytykował działań biskupów. Z kardynałem Franciszkiem Macharskim nie miał żadnego konfliktu, który nastał dopiero za urzędowania kardynała Stanisława Dziwisza. Czy teraz dojdzie do modus vivendi? Arcybiskup Marek Jędraszewski też nie jest w stanie tego zrobić – mówi Isakowicz-Zaleski.

* * *

Nazwisko brzmi jak imię starotestamentalnego proroka Natana, który przekazał królowi Dawidowi Słowo od Boga, że budowa świątyni nie jest jego zadaniem. Natanek swoje powołanie rozumie inaczej. Po 22 latach posługi w parafii św. Antoniego z Padwy w Bronowicach pod Krakowem wrócił na stałe do Grzechyni. Nigdy nie zapomniał o ojcowiźnie i regularnie powiększał rodzinne włości o działki sąsiadów. Wśród świerków budował swoje królestwo na ziemi – Pustelnię Niepokalanów. Oficjalna nazwa brzmi „Gospodarstwo agroturystyczne Anastazji i Antoniego Natanków", bo została zarejestrowana przez rodziców księdza i zalążek stanowiło ich gospodarstwo. Natanek organizował tam rekolekcje („spotkania rolnicze"), co nikogo nie dziwiło – oazowych ośrodków w malowniczej okolicy dostatek. Źródło ma tu rzeka Grzechynia, dopływ Skawy, która pod Krakowem wpada do Wisły.

Cepr musi jechać przez katolicki świat południa Polski – Kraków, Tyniec, Łagiewniki, Wadowice. Od Makowa Podhalańskiego drogowskazy prowadzą do klasztoru karmelitów bosych w Zawoi. O Pustelni cicho, choć coś wisi w powietrzu: przy drodze coraz więcej krzyży, kapliczek, pomników. Ostatnim świeckim przyczółkiem jest sklep spożywczy pana Eugeniusza, czynny od 5.45, gdzie mieszkańcy Pustelni zachodzą rzadko, na zakupy jeżdżą raczej do miasta, zresztą trzymają posty i zaciskają pasa. Zaglądają za to pielgrzymi i przyznają, że ludzie we wsi nie wiedzą, jaki mają skarb. Sklepowa mówi, że ksiądz nikomu nie przeszkadza; karę suspensy dostał, bo za dużo wiedział o biskupach. Jej sąsiadka gotuje u Natanka. Kto następny?

Ostatnia prosta jest kręta. Na skraju lasu pomnik Jana Pawła II postawili „w hołdzie wdzięczni ks. dr Piotr Natanek wraz z mieszkańcami Grzechyni i przyjaciele". W tym roku powstał Pasyjny Krzyż Końca Czasów z zakrwawionym Chrystusem i cytatem „Ojcze, przez Rany Jezusa przepraszam Cię. Zmiłuj się nad nami grzesznymi" zaczerpniętym z „Orędzia na czasy ostateczne, które właśnie nadeszły" wykorzystywanych przez księdza. I oto Pustelnia, którą stąd widać najlepiej. Imponująca konstrukcja ze spadzistymi dachami jak średniowieczna warownia upstrzona basztami i krużgankami; budynki stanowią jeden, choć chybotliwy organizm. Dopiero z bliska okazuje się, że budulcem było to, co pod ręką: drzewo, kamień i blacha falista; także cegła, pustak i glazura. Z okien zwisają transparenty z Maryjnymi i Jezusowymi portretami, flagi papieskie i biało-czerwone, narodowe godła w różnych wersjach historycznych. Nad wewnętrznym placem góruje biała rzeźba ze złotą koroną – Bóg Ojciec patrzy na boisko do siatkówki. Strzelista strażnica pełni funkcję dekoracyjną.

Wszystko ukryte za kamiennym murem, na którym ktoś zieloną farbą napisał „sekta", ale napis starto. Podjechać nocą – strach. Za dnia nie lepiej – pusto, wjazdu strzegą zamknięte bramy. Na pierwszej niezgrabnie wymalowano czarny krzyż. Przy drugiej i trzeciej – kamery na podczerwień, światło na czujnik, znak zakazu wjazdu i plakat z Jezusem: „Jubileusz roku 2030. Nowe Jeruzalem Zstępujące z nieba. Wielka 12-letnia nowenna uwolnienia Kościoła". Tablice przypominają o zaleceniach: latarka, krawat, długa spódnica, bluzka bez dekoltu. I o zakazach: za nieodpowiedni strój podczas nabożeństwa – kara pieniężna, za korzystanie z telefonu – kara lub zniszczenie. „Wchodzimy z własnym ubezpieczeniem – każdy jest wolny" – napisano, choć są i wolniejsi: „Teren prywatny. Zakaz wstępu TVN i dziennikarzy pod karą zapadnięcie się pod ziemię jak pod zgrają Abirama".

W środku kaplica, biblioteka, pokoje, kuchnia, spiżarnia. I ks. Natanek, który mimo kościelnego zakazu wciąż odprawia msze (trwają kilka godzin, połowa czasu na kolanach): w niedzielę od 10, w tygodniu od 18. Poza tym możliwe jest zwiedzanie, więc dzwonię, ale głośnik przy bramie odpowiada, że z powodu koronawirusa nikogo nie wpuści. Może chociaż do sklepiku? A co bym chciał? Pani Teresa (w cywilu: siostra księdza) przynosi książki z modlitwami i objawieniami, masywny różaniec i portret Boga Ojca (niezbyt udany). Coś jeszcze? Pustelnia prowadzi gospodarstwo z krowami, owcami i kozami, których stado wychodzi właśnie na wypas. Mogę kupić sery, śmietanę, mleko.

Nie tylko mi nie otwarto: kurier wpycha paczkę pod bramą lub przerzuca nad nią. Dobrze, że nie trzeba okazywać paszportów! Wszak to państwo w państwie należące do Piotra Natanka, choć własnych monet też jeszcze nie bije i jego siostra zapłatę za towar przyjmuje w złotówkach. Drogo: książka – 100 zł, różaniec – 30 zł, nabiał – 50 zł. Po suspendowaniu ksiądz nie może zbierać datków, ale wciąż prosi wiernych o pieniądze – konta podaje w złotówkach, euro i dolarach – tym razem na nowe tabernakulum, które ma kosztować 700 tysięcy. Kiedyś darczyńców nagradzano „niemasońskim Cudownym Medalikiem Matki Bożej" i zaproszeniem na rekolekcje w Grzechyni, ale promocja się skończyła.

* * *

W 2009 roku Piotr Natanek jako pierwszy kapłan w historii odprawił mszę świętą – połączoną z egzorcyzmem – w siedzibie Parlamentu Europejskiego. Przed wyjazdem do Brukseli mówił wiernym, że kto wie, czy nie będą tam ukamienowani. Na miejscu proponował, by w europejskie żółte gwiazdy (pięcioramienne to symbol szatana, powinny mieć więc osiem ramion) wpisać wizerunek Maryi. Po wymownym milczeniu nie miał wątpliwości, że późniejszy pożar i awaria wody w budynku to znak, że niebo zaczęło działać w radykalny sposób.

Maryja w gwiezdnym korowodzie to symbol Pustelni. Podobnie jak Jezus Chrystus w koronie. Swoją doktrynę Natanek zbudował wokół Jego intronizacji na króla Polski. Wywiódł to z pism Rozalii Celakówny, przedwojennej mistyczki spod Makowa Podhalańskiego, której Jezus miał przekazać: „Jeżeli chcecie ratować świat, trzeba przeprowadzić Intronizację Najświętszego Serca Jezusowego we wszystkich państwach i narodach na całym świecie". Ksiądz, pospołu z byłym jezuitą Tadeuszem Kiersztynem, podnieśli pomysł referendum obywatelskiego w sprawie intronizacji i nadali sprawie bieg – apelowano o to z mównicy sejmowej; 46 posłów z PiS, LPR i PSL podpisało stosowną inicjatywę.

W Episkopacie powołano zespół roboczy, lecz biskupi okazali się sceptyczni: przestrzegali przed sprowadzaniem królowania Jezusa do jednorazowego aktu i doceniali listopadową uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. „Nie ma potrzeby szukania nowych, niezgodnych z zamysłem Kościoła, form nabożeństw do Chrystusa Króla. Każdy, kto uporczywie uczestniczy w takich pozakościelnych ruchach i grupach, traci jedność ze wspólnotą Kościoła" – ogłoszono. Natanek zarzucił wtedy „zdradę hierarchów względem królewskiej godności Jezusa", za co krakowska kuria wymierzyła mu pierwsze upomnienie kanoniczne. A więc wojna! On poszedł za ciosem i uruchomił strony internetowe regnumchristi.com.pl oraz christusvincit-tv.pl transmitujące wydarzenia w Pustelni – obie witryny miały tysiące odsłon. Został ponownie upomniany.

Kardynał Stanisław Dziwisz powołał wówczas komisję teologiczną, bo „od dłuższego czasu napływały skargi", która stwierdziła błędy teologiczne i wystawiła negatywną ocenę. Natanek w odpowiedzi opublikował list otwarty do biskupów, prezydenta i premiera, w którym wzywał do uznania nadrzędności prawa Bożego. W odwecie Dziwisz usunął go z Uniwersytetu Papieskiego, działalność duszpasterską ograniczył do parafii zamieszkania i zabronił prowadzenia jej w Pustelni, nie zezwolił na publiczne wystąpienia, publikowanie tekstów i filmów, polecił zamknięcie stron internetowych, zażyczył też wyjaśnień i przeprosin za wyrządzone szkody. Wedle oficjalnego komunikatu ks. Natanek zapewnił, że „jako wierny syn Kościoła dostosuje się do powyższych decyzji". Tymczasem opublikował buntownicze odezwy „do polskich katolików, którzy pojmą to w lot, a innym będzie potrzebny młot" i kapłanów katolickich, za co znów otrzymał karę kanoniczną.

W 2011 roku Natanek wygłosił kazanie na temat okultyzmu i opętania. „Wiedz, że coś się dzieje" – powtarzał i wymieniał liczne zagrożenia: irokez u syna i pomalowane paznokcie („czarne jak piekło, czerwone jak ogień") u córki... Doczekał się dwóch milionów odsłon w internecie, licznych parafraz i odwiedzin dziennikarzy TVN, którym wyrwał kamerę i rzucił klątwę, co było do okazania i pokazania na antenie. Po medialnej nagonce kardynał nie stanął jednak po stronie księdza, lecz świeckich środowisk, co Natanek z żalem wypominał i wytykał Dziwiszowi związki z polityką – Krakówek wiedział, że jego bratanica była posłanką PO. Pustelnia zatrzasnęła wtedy bramę na dobre, wejść mogli tylko wierni, porządku pilnował pan Antoni (w cywilu: ojciec księdza).

A Natanek dalej głosił naprawę Kościoła i Polski, którym zagrażają masoni, Żydzi i liberałowie. Nauczał, że Franciszek dopuszcza się świętokradztwa – nazywał go pastorem, papieżem jest Benedykt XVI. „Czy mam wam przeczytać, jak wyglądało rozliczenie świętej pamięci Józefa Życińskiego arcybiskupa? Dziś z piekła jego głos słychać w niebie, tak wyje! Jest obok Mahometa przywiązany najgrubszym łańcuchem!" – mówił. Sugerował masońskie powiązania Piłsudskiego, który przywłaszczył Cud nad Wisłą, spychając w cień Maryję. Krytykował Sobór Watykański II, również dzieło masonerii – dlatego sprawował liturgię trydencką. Zarzucał franciszkanom z Gietrzwałdu, że promują cudowny medalik Matki Bożej z pięcioramiennymi gwiazdami i odwróconym krzyżem. Straszył Harrym Potterem, jogą, wudu, arabskimi imigrantami, protestantami. Przestrzegał nawet przed sklepami Lewiatan, bo noszą imię demona i to nie jest zabawa! Poleca też niebu Dzieło Pomnika Ocalenia, kosmiczny ogród kosmodrom z wyrzutnią rakiet, by ustawiać gwiazdy (oby ośmioramienne!). Pomieszanie z poplątaniem.

* * *

Uniwersytet Papieski w Krakowie o byłym wykładowcy dr. hab. Piotrze Natanku: „Kapłan ten wyolbrzymia rozmaite zagrożenia, ucieka się do apokaliptycznych wizji, niepotwierdzonych prywatnych objawień, głosi fantazyjne i ocierające się o śmieszność tezy, które mają niewiele wspólnego z autentyczną wiarą katolicką i ze zdrową pobożnością. W poczuciu odpowiedzialności za integralność nauczania w Kościele, a nade wszystko za wieczne zbawienie ludzi powierzonych nam przez Chrystusa, z zatroskaniem ostrzegamy tych, którzy aktywnie włączają się w działalność prowadzoną przez ks. Piotra Natanka, że znajdują się na niebezpiecznej drodze, która może prowadzić do rozbicia kościelnej jedności, a nawet do oderwania się od wspólnoty wierzących" – pisano.

Natanek odwołał się do ultramontanizmu – tendencji sprzyjającej centralizacji władzy kościelnej, co oznaczało oddanie się papieżowi z pominięciem biskupa. Znów wylądował jednak na dywaniku u Dziwisza, który w 2011 r. wymierzył mu suspensę za ostentacyjnie okazywane nieposłuszeństwo. Wyliczał, że nie reagował na polecenia dyscyplinarne i wielokrotne wezwania do rozmowy, kontynuował szkodliwe i zakazane wystąpienia, szerzył nieaprobowane poglądy, publicznie podważał autorytet hierarchów i bezprawnie organizował nowe struktury kościelne. Dopuścił się nawet asystowania przy zawarciu małżeństwa mimo braku uprawnień. Kara oznaczała, że „nie może sprawować żadnych czynności kapłańskich, jak też i wykonywać władzy rządzenia". Dziwisz napisał list do „wiernych", by pomogli księdzu powrócić do jedności z Kościołem i zgody z biskupem. „Szczególnie przez orędownictwo bł. Jana Pawła II" – dodał.

Episkopat potępił Natanka za sprawowanie mszy świętych i udzielanie sakramentów – niegodziwych, świętokradzkich i nieważnych. On podczas mszy w Grzechyni znowu publicznie wypowiedział posłuszeństwo hierarchom. Zarzucał kard. Dziwiszowi związki z masonerią, przy budowie Centrum Jana Pawła II miał ustawić trójkąt masoński i odwrócił krzyż. „W starym systemie Kościoła, jeśli ktoś związał się z wrogami Kościoła, podwładni byli zwolnieni spod jego posłuszeństwa. Idę starym prawem Kościoła. Nie będę współpracował z masonami i ich zwolennikami. Nie przyjmuję tego pisma. Dalej idę swoją drogą. Pozostanę kapłanem diecezji krakowskiej. Jak kardynał Lefebvre czy jego biskupi, których w 2009 roku Papież z powrotem przyjął do Kościoła i zdjął karę". Wymieniał się obok świętych – Augustyna, Hieronima, Cypriana, Atanazego...

Ksiądz Isakowicz-Zaleski zauważa „dość rzadki przypadek suspendowania za ideę". Dostrzega raczej podobieństwa do wystąpienia mariawitów przed 100 lat, choć zastrzega, że to publicystyczna figura. – Wtedy też zaczęło się ze szlachetnych pobudek: odnowy duchowieństwa i Kościoła w zaborze rosyjskim, gdzie był prześladowany. Księża, którzy dali podwaliny ruchowi, to byli gorliwi duszpasterze, nie renegaci lub uwikłani w skandale obyczajowe – przypomina. – Tutaj również jest charyzmatyczny ksiądz, który starł się z władzą kościelną. Obie strony popełniły błędy, bo kuria nie rozmawiała, lecz komunikowała, jakby sankcje były odwetem, co uczyniło z Natanka męczennika za prawdę i odniosło skutek odwrotny do zamierzonego. On odprawia msze święte i udziela sakramentów w oderwaniu od Kościoła, więc złamał śluby posłuszeństwa.

– Nieraz piszą do mnie zwolennicy Natanka, bardzo gorliwi w tych sprawach. Przekonują, że ma rację, albo bywają rozkojarzeni i już sami nie wiedzą... Oni nie akceptują wielu spraw w Kościele – jego liberalnej strony, sojuszu ołtarza z tronem, współpracy biskupów z SB – i nieraz mają słuszne powody do buntu. Ksiądz imponuje im aktywnością i niezłomnością w piętnowaniu tych grzechów. Dlatego ma posłuch i zwolenników, którzy widzą w nim odnowiciela Kościoła – mówi Isakowicz-Zaleski. – To nie jest prywatny konflikt Natanka z Dziwiszem. Mamy do czynienia z odłamem chrześcijaństwa. Natanek tworzy nowe święta i zwyczaje, de facto nową religię. Jest bardzo twórczy w pomysłach. Odszedł za daleko od dogmatów. Powoli to nie katolicyzm. Jakie ma cele? Pan Bóg raczy wiedzieć. Natanek „za bardzo angażował się" w objawienia prywatne. Po mistyczce Celakównie uwierzył w wizje Agnieszki Jezierskiej, młodej dziewczyny z Ostrołęki, która „do 33. roku żyła w grzechu, ale zaczęła rozmawiać z Jezusem" i potwierdziła misję księdza o intronizacji Jezusa Chrystusa. On mówi o niej: „Agniesia", „aniołek", „dziecko". W modłach w Grzechyni wiąże ich formuła: „we wszystkich intencjach księdza Piotra i pani Agnieszki". Jest zawsze obok. Drobna i skromna, biała bluzka i szary sweter. W Pustelni spisuje kolejne tomy objawień i „Orędzi na Czasy Ostateczne, które właśnie nadeszły" (jako mgr Agnieszka Maria Jezierska zajęła się też ich stroną graficzną). Według teologów obfite wizje sugerują, jakby Bóg przekazywał jej codziennie ogromną wiedzę, zwłaszcza o wydarzeniach z życia księdza i jej samej (Matka Boska mówi do niej: „Agnieszko"). – Żadne ze znanych objawień nie odbywało się w ten sposób. Nie rozumiem, czemu wykształcony ksiądz, który dużo o tym pisał, tak łatwo w to wierzy? To może być analogia do mariawitów, gdzie główną rolę odgrywała mistyczka Mateczka Kozłowska, księża całkowicie się jej podporządkowali, oddawali prawie boską cześć. W takich wspólnotach istnieje potrzeba proroka i prorokini – mówi ks. Isakowicz-Zaleski.

* * *

Przed wejściem do Pustelni Natanek postawił kpiarską tablicę: „Hołd i chwała księdzu kardynałowi Stanisławowi Dziwiszowi" w podziękowaniu za kapłaństwo i odosobnienie, kiedy „Bóg zabrał mi wszystko, co stare, a dał nowe. Zabrał przyjaciół świata, dał przyjaciół ducha, wyzwolił mnie z niewoli, a poprowadził na zielone pastwiska. Ksiądz doktor habilitowany Piotr Natanek, niewolnik Boga i Maryi, Matki Boga i mojej". Adam Warzecha w książce „Kościół w sferze publicznej" (Uniwersytet Śląski 2019) przyznał, że w tym sporze opinia publiczna przyznała rację kardynałowi. „Wpływ na to ma z pewnością niekwestionowany wysoki osobisty autorytet Księdza Kardynała, a także przyjęta przez kurię otwarta i profesjonalna polityka komunikacyjna w tej sprawie. Opublikowane komunikaty były kompletne, zawierały przede wszystkim opis sytuacji i przyczyn zastosowania sankcji wobec duchownego oraz precyzyjnie wskazywały ich podstawy prawne. Przedstawiciele kurii krakowskiej nie stronili też od komentarzy i wypowiedzi dla mediów". W swojej sprawie kardynał Dziwisz postępował inaczej. Nemo iudex in causa sua – powiedziałby Natanek.

Warzecha jest krytyczny wobec księdza z Grzechyni, ale ciepło ocenia jego telewizyjne nagrania ukrytą kamerą „przez mowę ciała i wypowiedzi prezentuje się jako osoba otwarta, zarówno ufna, jak i budząca zaufanie, rzeczowo i interesująco, choć językiem stosunkowo prostym, stylizowanym na gwarę góralską, odpowiadająca na pytania, przez co wzmacnia wrażenie autentycznego zatroskania o los Ojczyzny i Kościoła, a przede wszystkim – autentyczna, przejęta i pełna życiowej energii, pasji i żaru". Pełna zgoda: Natanka słucha się dobrze. Wie, co mówi – ma mocny i dobry głos, góralski akcent i dowcip jak Józef Tischner, wtrąca wątki historyczne i biblijne, dysponuje ogromną wiedzą. „Wybitna osobowość. Oczytany erudyta. To nie opowieść o prostym manipulatorze w rodzaju ojca Tadeusza. Inny kaliber" – mówił dawny kolega.

W 2016 roku triumfował: w Łagiewnikach biskupi intronizowali Chrystusa na króla Polski, w mszy uczestniczył prezydent Andrzej Duda. Wcześniej Dziwisz sondował Natanka, który modlił się na miejscu. „Matka Boża w Fatimie kazała mi jechać na tę uroczystość" – tłumaczył wiernym konszachty z masonami. Mimo pandemicznych zakazów w czerwonej strefie, 24 października 2020 roku zwołał tysiąc wiernych – przybyła połowa – na uroczystości Chrystusa Króla. „Przychodzi chłystek policjant" – mówił, ale poprawił się: „Dałem słowo policji, że będziemy w maseczkach. Kto nie ma maseczki, idzie do sklepiku i kupuje". Komisariat w Makowie Podhalańskim raportuje, że obyło się bez mandatów. Komunii świętej – ludzie podchodzą na kolanach – ksiądz udzielał do ust. Po kilku godzinach modłów dla wiernych był też bigos, którego zjedzenie w pierwszej kolejności kosztowało 200 zł. „Ścigają mnie, że daję jeść. Skoro karmię kury i krowy, czemu mam nie dać ludziom zjeść?" – drwił z urzędu skarbowego.

Niedziela, 22 listopada, uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. W kościele w Makowie Podhalańskim osiem mszy świętych, wystawienie Najświętszego Sakramentu, litania do Serca Jezusowego i akt poświęcenia. U karmelitów w Zawoi – sześć eucharystii dla okolicznych osiedli. Tymczasem w Grzechyni nie widać ludzi, choć parking za murem jest zastawiony samochodami, każdy z naklejką z wizerunkiem Chrystusa Króla. Oto cztery autokary wyjechały właśnie na pielgrzymkę do Rzymu. Panowie w futrzanych czapach z bażancimi piórami, kontuszach i pasach, obowiązkowo w czerwonych płaszczach, ze świętym obrazem, krzyżem i rzeźbą szli przez miasto ze sztandarami na grotach z wysięgników do pędzli. „Gdzie jest pani Agnieszka? Niech robi zdjęcia" – wołał ksiądz i kijem z muszlą św. Jakuba, pamiątką z Santiago de Compostela, stukał o rzymski bruk.

Nie wolno mu, ale chrzci dzieci, spowiada, udziela komunii, choć jego wierni chodzą też do karmelitów w Zawoi. Nie koncelebrował mszy na pogrzebie ojca Antoniego w 2012 roku w Makowie: uroczystości prowadziło kilkunastu księży. Podobnie tego lata, gdy zmarła mama Anastazja. Ksiądz Isakowicz-Zalewski przypomina, że w spisach kościelnych Piotr Natanek jest ujęty jako ksiądz suspendowany, nie został wydalony do stanu świeckiego. Mówi: „Życzyłbym, aby znalazł drogę do pojednania z władzą kościelną. Nie ma miejsca dla takich duchownych poza Kościołem. Póki mają siły i zdrowie – funkcjonują. Potem ten ruch zniknie. Kontaktu nie mamy, Natanek nie utrzymuje go nawet z księżmi z seminarium. Zrobiło się gorzej niż było: odizolował się od struktur i świata. Wiem, że jeździł po Polsce i szukał biskupa, który by go przyjął do diecezji. Nie znalazł. Próbował utworzyć własne seminarium. Miał kandydata spod Krakowa i przygotowywał go do święceń, ale po roku odszedł i skończyło się fiaskiem". To teatr jednego aktora, wokół brak innych duchownych.

Za Natankiem nie tylko w Rzymie stoją samozwańczy Rycerze Zakonu Chrystusa Króla (bez akceptacji ordynariusza): łatwo ich poznać po krwistoczerwonych płaszczach; każdy uroczyście pasowany karabelą przez księdza. Są ich trzy tysiące: mają rejon warszawski, krakowski, pomorski, poznański, żywiecki, radomski, przemyski, rzeszowski, ostrołęcki, szczeciński i wiedeński. W Warszawie byli na Marszu Niepodległości, maszerowali Krakowskim Przedmieściem, modlili się przed siedzibą Komisji Europejskiej, w 2017 roku manifestowali przed Sejmem, by przekazać marszałkowi obraz Matki Boskiej Częstochowskiej do zawieszenia w sali obrad (nie zawisł). Wzięli udział w obchodach 600. rocznicy zwycięstwa pod Grunwaldem, byli w Rzymie na beatyfikacji Jana Pawła II, pielgrzymowali do Medjugorie, Ziemi Świętej, Ekwadoru.

* * *

W Makowie Podhalańskim nikt nie chce rozmawiać o ks. Natanku, bo pozycję w okolicy ma mocną i wydaje się nie do ruszenia. Okazuje się, że nie tylko przez władzę kościelną, bo Pustelnia powstała nie tylko bez imprimatur: Natanek legalizował nielegalną rozbudowę mimo braku zgód sanepidu, straży pożarnej i nadzoru budowlanego; jedynie zmieniał przeznaczenie działek pod „teren kultu". I wciąż rozbudowuje imperium: Pustelnia pączkuje, ksiądz planuje swój kościół – w wielu miejscach wsi na ogrodzonych działkach wiszą tabliczki „teren prywatny, wstęp wzbroniony".

W sierpniu tego roku powiatowy inspektor z Suchej Beskidzkiej nakazał jednak rozbiórkę tych konstrukcji. Ksiądz odmówił podpisania protokołu, bo „Pustelnia to miejsce, gdzie spotyka się z Bogiem na modlitwie". Miał sporządzić „antyprotokół" i znów się zabarykadował. Na miejscu ma do dyspozycji kilkanaście osób, ale na zawołanie może pojawić się legion wiernych rycerzy gotowych do walki z wiatrakami.

Właśnie skończył 60 lat, posiwiał wcześniej, w sercu wciąż maj – wiadomo, miesiąc maryjny. W parafialnym kościele Przemienienia Pańskiego w Makowie Podhalańskim od zawsze lubił patrzeć na słynącą łaskami Maryję, którą w 1979 roku koronował Jan Paweł II – może z podszeptu sekretarza Stanisława Dziwisza, bo po święceniach służył w Makowie i znał Piotrusia z Grzechyni? Chłopak poszedł na księdza i bywał potem w Watykanie; jego zapał duszpasterski, zwłaszcza wśród młodzieży, porównywano do Karola Wojtyły. Przez 25 lat uczył na Uniwersytecie Papieskim w Krakowie na Wydziale Historii i Dziedzictwa Kulturowego w katedrze Historii Kościoła XIX w. Specjalizuje się w teologii historycznej, zrobił doktorat i habilitację. Jest autorem książek i artykułów.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Plus Minus
„Czechowicz. 20 i 2”: Syn praczki i syfilityka
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Plus Minus
„ale”: Wschodnia aura
Plus Minus
„Inwazja uzdrawiaczy ciał”: W poszukiwaniu zdrowia
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i S-Cross w specjalnie obniżonych cenach. Odbiór od ręki
Plus Minus
„Arcane”: Animowana apokalipsa
Materiał Promocyjny
Wojażer daje spokój na stoku