Starożytni żeglarze nie cierpieli na awitaminozy jakiegokolwiek typu. Nawigowali za dnia, nie licząc przypadków, gdy żywioły nie pozwalały im przybić do brzegu lub zakotwiczyć w bezpiecznej zatoce. Co kilka dni mieli okazję zaopatrywać się w świeże owoce i mięso.
Najstarszy znany opis szkorbutu zawiera egipski papirus Ebersa sprzed 3500 lat. Także grecki lekarz Hipokrates (460–370 r. p.n.e.), a po nim Pliniusz Starszy (23–79 n.e.) opisali objawy tej choroby, ale były to raczej popisy ich erudycji, odnosili się do choroby nieznanej, wyjątkowej, niespotykanej. W starożytności ze szkorbutem zetknął się tylko Pyteasz. W 310 r. p.n.e. wyruszył z Marsylii i skierował się na wody okalające Europę od północy. Wyprawa była długa, zobaczył zorzę polarną, napotkał plemiona celtyckie i germańskie, prawdopodobnie wpłynął na Bałtyk. Po dwóch latach żeglarze nie wyglądali już na zdrowych: pomarszczeni, większość bez zębów, ze spuchniętymi, gnijącymi dziąsłami.