Śmiertelność wśród niemowląt drastycznie wzrosła, przede wszystkim dlatego, że matki ze względu na stres oraz złe odżywianie nie miały pokarmu. Brakowało wszystkiego: wody, mleka, odżywek, artykułów higienicznych. Czasami nawet dostępu do świeżego powietrza i światła. Na dodatek szerzyły się choroby.
Chcąc temu zaradzić, cywilne i wojskowe władze stolicy zwróciły się do mieszkańców miasta z apelem o pomoc. W najbardziej poczytnym tytule powstańczym, „Biuletynie Informacyjnym", ukazał się następujący tekst: „Giną ci najmłodsi, nowe przyszłe pokolenie, nasza nadzieja i rękojmia przyszłej siły. Rodzą się i umierają. Umierają z braku mleka. Niemowlę musi mieć mleko. Niedożywione, udręczone matki nie posiadają pokarmu. Warszawa powstańcza odcięta jest od wszelkiego dowozu nabiału. Ale w Warszawie znajdują się jeszcze pewne zapasy mleka skondensowanego. Wiemy, że się znajdują. Wiemy, że w ręku niektórych właścicieli sklepów lub kawiarni, w oddziałach AK i u ludzi prywatnych. (...) Obywatele stolicy!... Zwracamy się do was z gorącym apelem. Jeżeli posiadacie wymienione produkty, przeznaczcie je dla dzieci. Ratujcie dzieci, nasze, wasze, polskie, warszawskie dzieci... Gmachy zawalone odbudujemy, straconego młodego pokolenia nie odbudujemy. W miejsce zniszczonych świątyń wystawimy ku Bożej chwale nowe, piękniejsze, lecz biada nam, jeśli w tych świątyniach zabraknie czystych głosów dzieci!".
Autorzy tekstu namawiali do tego, by potrzebującym pomagać jednak w sposób rozsądny i racjonalny. Jeśli ktoś miał puszkę mleka, sugerowano, by nie dawał jej konkretnej kobiecie w ramach indywidualnego wsparcia, ale przekazał ją do tak zwanej kuchni mlecznej, w której specjaliści zrobią z niej mieszankę, a nią będzie można wyżywić więcej niemowląt. Poza mlekiem i kaszą manną proszono szczególnie o składanie takich produktów jak: siemię lniane, ryż czy masło. Można było je przynosić na ul. Zgoda 15 lub ul. Złotą 34 m. 3 w godzinach od 9.00 do 17.00.
Cukier na deser
Problemu w zaistniałej sytuacji nie dało się rozwiązać. Jednak tak osoby prywatne, jak i różne instytucje próbowały choć trochę zmniejszyć skalę dziejącej się tragedii. Dlatego na przykład w ośrodku przy ul. Zgoda 15 Wydział Opieki Społecznej zorganizował w połowie sierpnia kuchnię dziecięcą, w której wydawano dziennie około 225 obiadów, choć bywały także dni, gdy nakarmiono tam 450 najmłodszych obywateli walczącego miasta. Posiłek składał się najczęściej z zupy, kawałka chleba i deseru w postaci kostki cukru lub cukierków. Środki na prowadzenie placówki dostarczane były przede wszystkim przez RGO, Komitet Opieki nad Dzieckiem i prywatnych ofiarodawców. Podobne placówki żywieniowo-opiekuńcze dla dzieci powstały przy: ul. Złotej 34 m. 3, ul. Piusa 58/60, ul. Skorupki 12 i ul. Chmielnej.