Wydawca „Resortowych dzieci" zapragnął pokazać, gdzie tworzyły się charaktery i więzi towarzyskie środowiska, które zdominowało debatę publiczną w Polsce. Wcale nie obciąża potomków winami ich ubeckich i komunistycznych przodków. To uczciwy punkt wyjścia. Wstyd mieć za ojca czy matkę esbeka lub TW, lecz płynęły stąd korzyści niezasłużone pracą, a za to kosztem innych, także utalentowanych. Krzywda moralna nikomu się nie stanie od ujawnienia przestępstw rodziców, a zwłaszcza występków własnych i wątpliwych przywilejów.
Dwuznaczny dorobek
Problem rządzącej elity jest nie tylko polityczny, lecz także kulturowy. W tych domach nie śpiewało się kolęd – czytamy we wstępie – nie chodziło na pasterkę, nie wywieszało flagi na 11 listopada, a jeżeli dziadek opowiadał o udziale w wojnie z bolszewikami, to po tamtej stronie. Czy takie osoby są strupem na ciele narodu po ranie komunizmu? Ależ nie tylko! Utalentowani „sprzedawczycy" w mediach, nauce i kulturze wychowywali Polaków na ludzi dojrzalszych umysłowo.
Lustracja jest pożytecznym, ale tylko pewnym aspektem w ocenie kolegów i ich instytucji. Nieodzowna jest także analiza dorobku. „Wyborcza" uprawia propagandę, ale też modernizację mentalną, razem z TVN ucząc nowoczesności, choć kontrowersyjnej, a w wypadku TVN tandetnej. Redakcja „Polityki" okres swej świetności ma za sobą w PRL. Jej luminarze współpracowali z SB, lecz także wychowywali czytelników ze społecznego awansu na inteligentów, acz socjalistycznych.
Passent, Toeplitz, Koźniewski, a nawet nienawistny, lecz swego czasu znakomity dziennikarz Jerzy Urban – są częścią kultury polskiej. Zasłużyli na wszechstronną ocenę zasług i win
W 2010 roku nagrodę specjalną „Dziennikarza 20-lecia" im. Andrzeja Woyciechowskiego, założyciela Radia Zet, otrzymał redaktor naczelny „Polityki" Jerzy Baczyński. Był Kontaktem Operacyjnym SB. Według definicji IPN była to forma tajnej i świadomej współpracy stosowna wobec członków PZPR. Skoro laureat uznał, że nagrodzono z nim całą redakcję, to autorzy ironizują, że słusznie, gdyż zespół liczył „wyjątkowo dużo" donosicieli.
Wśród gwiazdorów „Polityki" jest Daniel Passent, według autorów TW „John", czemu zaprzecza. Jednak pamiętajmy, że uprawiał w PRL świetne dziennikarstwo. W dozwolonych granicach błyszczał inteligencją i doskonałym stylem. Treść jego tekstów wypaczała autocenzura, ale błyskotliwa forma budziła umysły z drzemki.