Budda powiedział Chińczykom, że może spełnić tylko jedno ich życzenie. Ktoś poprosił: „Czy mógłbyś obniżyć ceny nieruchomości, tak żeby ludzi było na nie stać?". Zapadła cisza, a Budda tylko zmarszczył brwi, więc proszący wypowiedział inne życzenie: „A może sprawisz, by reprezentacja Chin awansowała na mistrzostwa świata w piłce nożnej?". Budda westchnął i odparł: „Pogadajmy o cenach nieruchomości".
Chińczycy tylko raz wystąpili na mundialu – w Korei w 2002 roku – i skończyło się to sportową katastrofą: 0:2 z Kostaryką, 0:4 z Brazylią, 0:3 z Turcją. Obecnie reprezentacja Chin jest sklasyfikowana na 93. miejscu w światowym rankingu (Polska zajmuje 34. pozycję), pomiędzy takimi „potęgami" jak Botswana i Wyspy Owcze. Wizja mistrzostwa świata wydaje się zatem śmieszna, ale tym, którzy wiedzą, co się ostatnio dzieje w piłkarskim świecie, już mniej do śmiechu. Chińczycy wdrażają długofalowy plan, który zakłada stworzenie silnej ligi, wychowanie dobrych piłkarzy, organizację mistrzostw świata, a wreszcie ich wygranie. W zakończonym właśnie okienku transferowym (trwało do 26 lutego) bez trudu przelicytowali europejskie kluby. Uważajcie, Chińczycy nie żartują.
Piłkarski Hogwart
Akademia futbolowa Evergrande wyłania się z wiejskiej okolicy niczym gigantyczny park rozrywki. Korespondent „Financial Times" w Chinach napisał, że wygląda to tak, jakby J.K. Rowling i Walt Disney spotkali się w środku rolniczego Guangdong i zaprojektowali zamek ze średniowiecznymi basztami, wieżyczkami i innymi cudami. Zresztą sami uczniowie przyznają – akademia wygląda nieco jak Hogwart, czyli szkoła magii z „Harry'ego Pottera". Przed wejściem stoi wielka replika Pucharu Świata jako motywacja i przypomnienie, o co toczy się gra. Wśród parkowych alejek i skwerów dwa pomniki – Bobby'ego Moore'a i Pelego. A na ścianie stołówki prace plastyczne młodych piłkarzy: wizerunki – jakżeby inaczej – legend futbolu, od Socratesa do Roberto Baggio.
Evergrande znajduje się 75 kilometrów od Guangzhou (u nas znanego lepiej pod nazwą Kanton), mocno zanieczyszczonej stolicy prowincji Guangdong, na południu Chin. Ale tutaj powietrze jest czyste, akademia jest ulokowana w malowniczym krajobrazie, wśród zielonych wzgórz kryjących gorące źródła. Aby do niej dotrzeć, po przylocie do Kantonu trzeba się przesiąść w samochód i udać w daleką wycieczkę krętą drogą. Obok niesamowitego budynku akademii powstał olbrzymi kompleks turystyczny, ponad 3000 luksusowych willi. Cały ośrodek zbudowano w 2012 roku w 11 miesięcy, podobno kosztem 250 milionów dolarów.
Są tu: kino, teatr, stołówki, baseny, sale do ćwiczeń i masażu. Ale najważniejsza jest oczywiście piłka nożna. Akademia składa się z 50 boisk, 30 następnych jest w budowie. To największa akademia nie tylko w Chinach, ale nie ma drugiej takiej na całym świecie. – Jesteśmy częścią marzenia prezydenta Xi Jinpinga – mówił „Financial Times" jeden z pracowników szkoły. Prezydent jest podobno wielkim fanem futbolu. Pokaz swoich piłkarskich umiejętności dał w Irlandii w 2012 roku, kiedy na Croke Park Stadium w Dublinie wykopnął w powietrze gaelicką piłkę (futbol gaelicki to jeden z irlandzkich sportów narodowych). Zdjęcie zrobiło furorę w internecie. Podobnie jak inne – selfie z Sergio Aguero i brytyjskim premierem Davidem Cameronem wykonane w czasie wizyty chińskiego przywódcy na obiektach Manchesteru City. A wracając do akademii – starsza pani, która sprowadziła się w pobliże, by wspierać trenującego wnuka, opowiadała dziennikarzom, że nawet Mao Zedong byłby pod wrażeniem, ponieważ kochał sport i uważał ćwiczenia fizyczne za niezbędne do budowania silnego społeczeństwa.