Już 24 maja, podczas Infoshare, największej konferencji technologicznej w naszym regionie Europy, poznamy finalistów kolejnej odsłony konkursu Orzeł Innowacji. Wyróżniamy w nim najbardziej nowatorskie firmy i rozwiązania w polskiej gospodarce, oryginalne koncepcje biznesowe i wizjonerskie projekty. Tegoroczna edycja tego wydarzenia organizowanego przez „Rzeczpospolitą” okazała się inna niż wszystkie. Ze zgłoszeń można wyczytać więcej niż tylko opis rozwijanych przez firmy innowacji. Dzięki nim rysuje się obraz technologicznego zaawansowania polskich przedsiębiorstw, można wyczuć puls rynku i zajrzeć w przyszłość wielu branż. Co zatem zaskoczyło jurorów i jakie wnioski płyną z konkursowych projektów?
Fala projektów AI nie spowodowała powodzi
– W tym roku Orzeł Innowacji zaskakuje pod względem dojrzałości projektów, które zostały zgłoszone przez „founderów”. Wiele start-upów biorących udział w projekcie oferuje zaawansowanie produkty i usługi oraz operuje już na rynkach zagranicznych. Zdecydowanie więc widać trend wśród start-upów dotyczący szybkiego skalowania biznesu za granicę – mówi Dariusz Żuk, prezes AIP Seed.
Jak podkreśla, ewidentnie coraz więcej przedsiębiorców rozpoczyna swoją działalność z nastawieniem „go global”, a nie zamyka się tylko na rynek polski, co jest jedną z bolączek rodzimego ekosystemu. Polska dotychczas nie była krainą jednorożców (start-upy wyceniane powyżej pułapu 1 mld dol. – red.), co było konsekwencją stosunkowo dużego rynku wewnętrznego, który hamował plany ekspansji start-upów (wiele spółek wpadło w tę pułapkę i skupiało się na krajowym podwórku, które było wystarczającym, aby dobrze prosperować w niektórych branżach, ale zbyt małym, by rosnąć do rozmiarów unicorna). Dziś następuje zmiana.
– To cieszy, bo dzięki takim działaniom startupowcy mają większą szansę na odniesienie międzynarodowego sukcesu oraz na zdobycie miana jednorożca – tłumaczy Żuk.
Podobne odczucia ma Marcin Szczeciński, kierownik ds. inwestycji kapitałowych w firmie Adamed, choć zaznacza, że skala innowacyjności projektów nie była tym razem aż tak imponująca. – Z przykrością muszę stwierdzić, że kapituła w tej edycji stanęła przed łatwiejszym zadaniem, niż miało to miejsce w przeszłości, kiedy nie lada wyzwaniem ze względu na wysoki i wyrównany poziom zgłoszeń było wskazanie wyraźnych faworytów. Definicja innowacji jest, co prawda, bardzo pojemna, dlatego miana tego nie można odmówić zgłoszonym projektom. Widzę jednak rodzaj zadyszki na rynku, mam nadzieję, że przejściowej, w zakresie kreowania innowacji z wyższej półki w obszarach związanych z ochroną zdrowia – komentuje Szczeciński.