Andrzej Duda, prezydent RP, zapowiedział w ubiegłym roku referendum konsultacyjne dotyczące zmiany polskiej ustawy zasadniczej. Założenia miały być iście nowatorskie, bo suweren miał się wypowiedzieć nie co do gotowego projektu ustawy zasadniczej, jak czynił to w przeszłości, lecz co do kierunków korekty najważniejszego aktu prawnego. Procedurę zmiany poprzedzono licznymi spotkaniami w całej Polsce. Pierwsze z nich miało miejsce przeszło pół roku temu w Rzeszowie. Brałem w nim udział jako obserwator. 12 czerwca 2018 r. Prezydent RP zaproponował zestaw 15 pytań dotyczących reformy ustrojowej państwa, która ma znaleźć odbicie w nowym kształcie Konstytucji RP.
Sposoby są różne
Konstytucje pisane, których koncepcja przypisywana jest tradycji prawnej oświecenia, powstają rożną drogą. W XX wieku najczęściej jako dorobek prawotwórczy wybieralnych gremiów, złożonych z przedstawicieli narodu – czyli w praktyce obywateli danego państwa.
Proces ustrojotwórczy może jednak zakładać udział suwerena poprzez formy demokracji bezpośredniej, takie jak referendum.
Pytania w referendum, co do zasady, cechuje dość duży poziom ogólności, co jest zrozumiałe, gdyż poruszane w nim są kwestie stricte ustrojowe, ekonomiczne i społeczne, które znajdują swoje przełożenie na język prawny. W odniesieniu do 15 pytań zaproponowanych przez prezydenta RP, o dość zróżnicowanym stopniu ogólności i materii, chciałbym odnieść się – nie ukrywam, że krytycznie – do trzech wybranych.
Zabrakło logiki w konstrukcji
Pierwsze pytanie, wymagające komentarza, a właściwie dwa przedmiotowo bliźniacze (odpowiednio nr 7 i 9 według listy zaproponowanej przez prezydenta RP), dotyczą członkostwa Rzeczypospolitej Polskiej w organizacjach międzynarodowych, Unii Europejskiej i NATO („Czy jest Pani/Pan za konstytucyjnym zagwarantowaniem członkostwa Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej i odpowiednio NATO?").