Zgodnie z informacjami publikowanymi przez Johns Hopkins University of Medicine, mamy obecnie 2,7 miliona oficjalnie potwierdzonych przypadków, zaś 190.000 osób zmarło w wyniku powikłań. Wielu specjalistów uważa jednak, że dane te nie odzwierciedlają rzeczywistej sytuacji na świecie, gdyż część przypadków jest albo niezdiagnozowana albo informacje o nich są świadomie ukrywane przez poszczególne rządy. Jeżeli chodzi o polityczne konsekwencje pandemii to mogą się one wydawać się na pierwszy rzut oka zaskakujące. Większość rządów odnotowała bowiem w ostatnim czasie wzrost poparcia społecznego, i to niezależnie od tego czy dobrze, czy źle radzą sobie z kryzysem (zjawisko to nazywane jest przez psychologów społecznych „gromadzeniem się wokół flagi"). Na przykład wskaźnik poparcia dla włoskiego premiera Giuseppe Conte wzrósł o 27%, a dla Angeli Merkel o 11%, kilkuprocentowy wzrost można było nawet zaobserwować w Stanach Zjednoczonych, gdzie większość obserwatorów obwinia Prezydenta Trumpa za skalę pandemii w tym kraju. Tendencja ta może się jednak wkrótce zmienić, gdy skutki gospodarcze i społeczne pandemii staną się bardziej odczuwalne (tu również Stany Zjednoczone mogą się wkrótce okazać dobrym przykładem). Większość ekspertów spodziewa się bowiem w 2020 r. głębokiej recesji. Międzynarodowy Fundusz Walutowy w najnowszej prognozie gospodarki światowej przewiduje, że skurczy się ona o 3%, co oznacza, że obecny kryzys będzie najgorszą recesją od czasów wielkiego kryzysu z lat 1929-33. Najbardziej dotknięte zostaną gospodarki krajów rozwiniętych, gdzie przewidywany średni spadek PKB wyniesie 6,1%, przy czym w Stanach Zjednoczonych będzie to 5,9%, a w Strefie Euro aż 7,5%.
Pandemia oraz wywołany nią kryzys gospodarczy będą miały swoje konsekwencje dla handlu międzynarodowego. W rzeczywistości do hamowania międzynarodowej wymiany towarowej doszło już w 2019 r. (w sektorze usług odnotowano jednak minimalny wzrost), co było przede wszystkim wynikiem wojny handlowej pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami oraz słabszego wzrostu gospodarczego. Pandemia tylko pogorszy całą sytuację. Światowa Organizacja Handlu już przewiduje, że wartość handlu międzynarodowego zmniejszy się w tym roku od 13 do 32%. Nawet w najbardziej optymistycznym scenariuszu będzie to głębszy spadek niż w przypadku kryzysu finansowego sprzed dekady.
Oczywiście istnieje możliwość, że po opanowaniu pandemii wymiana handlowa powróci do poziomu sprzed kryzysu. Można się jednak okazać, że obecny kryzys będzie katalizatorem głębszych zmian – przynajmniej w perspektywie średnioterminowej – w strukturze handlu międzynarodowego. Za takim scenariusze przemawiają co najmniej dwie przesłanki. Po pierwsze pandemia pokazała, że korzyści gospodarcze wynikające z systemu opartego na specjalizacji i skomplikowanych łańcuchach dostaw, idą w parze z określonymi kosztami. Bazowanie na dostawach z jednego źródła lub regionu świata specjalizującego się w danym produkcie, może w sytuacjach kryzysowych prowadzić do załamanie łańcucha dostaw i tym samym destabilizować cały system międzynarodowej wymiany handlowej. Dobrym przykładem są tu Chiny, które zdominowały produkcję aktywnych składników farmaceutycznych dla wielu ważnych leków. W 2018 r. 95% importu ibuprofenu w Stanach Zjednoczonych pochodziło właśnie z Chin, dla hydrokortyzonu wskaźnik ten wynosił 91%, a dla penicyliny heparyny odpowiednio 40-45% i 40%. Podobnie sytuacja wygląda dla wielu innych kategorii towarów, nawet jeżeli konsekwencje ewentualnych zakłóceń dostaw nie są aż tak dramatyczne. Również w przypadku usług można zaobserwować wysoką koncentrację, z tym, że pozycję dominującą zajmują tu kraje rozwinięte. Stany Zjednoczone oraz Wielka Brytania zdominowały na przykład usługi finansowe, co od wielu lat jest powodem do zmartwień dla przywódców Rosji, Chin czy Iranu.
To na nowo odkryte zagrożenie może ostatecznie doprowadzić do głębokich zmian w istniejących łańcuchach dostaw, polegających na zmniejszeniu zależności od jednego kraju lub regionu czy też skróceniu ich długości. Proces ten był już zresztą widoczny w ostatnich latach. Najbardziej oczywistym przykładem są tu działania Prezydenta Trumpa, który konsekwentnie wywierał presję na amerykańskie firmy (aczkolwiek z innych powodów), starając się je zmusić do przeniesienia swojej produkcji z powrotem do Stanów Zjednoczonych, a przynajmniej ulokowanie jej poza terytorium Chin. Wysiłki te były tylko częściowo udane, ale pandemia może skutkować bardziej zdecydowanymi działaniami, i to nie tylko ze strony rządu USA, ale również innych krajów.