Uczciwa odpowiedź na pytanie, w jakim celu w szczycie epidemii organizowane są wybory, musiałaby ujawnić niepohamowaną żądzę władzy, przypodobania się nieracjonalnym oczekiwaniom zwierzchników, lekceważenie życia i zdrowia wyborców oraz zasad systemu prawnego. Przemożne dążenie do przeprowadzenia pocztowego plebiscytu odziera z ostatnich złudzeń o dobrych intencjach rządzących. W najbliższych dniach wyjaśni się, czy spóźniona refleksja pozwoli zapobiec legitymizowaniu władzy poprzez usługę pocztową zamiast wyborów prezydenta.
Rzut oka na tworzone niechlujnie i w panicznym pośpiechu przepisy o specjalnym zakresie działania poczty pozwala twierdzić, że to, co określa się mianem „wyborów", nie spełnia elementarnych konstytucyjnych wymogów prawa wyborczego. Rażąco narusza zakaz zmian w ciągu sześciu miesięcy przed wyborami, gwarantujący prawo do uczciwej kampanii wyborczej.
Jeśli prace Senatu nad ustawą będą trwały do 6 maja, w Sejmie zostaną przeprowadzone 7 maja i w tym samym dniu prezydent ustawę podpisze. Wejdzie ona w życie najwcześniej 8 maja. Dwa dni przed terminem wyborów. To drwina z demokracji.
Wprowadzany bezwzględnie „system wyborczy" nie daje szans na zachowanie konstytucyjnych reguł. Nie gwarantuje tajności, gdyż obowiązująca ustawa nakazuje pokwitować odbiór karty do głosowania, nowa zaś zezwala na wrzucenie do skrzynki pakietu obejmującego głos w kopercie oraz identyfikujące głosującego oświadczenie. Dzisiaj nie wiadomo jeszcze, co stanie się z głosami, kopertami i pakietami wyborczymi, gdyż dopiero przepisy wykonawcze wydane po wejściu w życie ustawy, a zatem 8 lub 9 maja, ustalić mają te reguły. Jednocześnie rozwiązanie komisji wyborczych i powołanie nowych przez komisarza wyborczego na dzień przed wyborami nie zapewnia rzetelnego liczenia głosów i zachowania tajności głosowania.