Zapewniam, że uczymy się na błędach

Pierwsze nabory i przebieg aplikacji ogólnej pokazały, że niełatwo ją zorganizować i przeprowadzić – zdradza Rafał Dzyr w rozmowie z Agatą Łukaszewicz

Publikacja: 04.04.2011 04:45

Zapewniam, że uczymy się na błędach

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Aplikacja ogólna, za której organizację przychodzi panu odpowiadać, nie cieszy się najlepszą opinią. Wciąż słychać krytykę podejmowanych działań. Ciężko zadowolić młodych prawników, którzy myślą o karierze sędziego czy prokuratora?

Rafał Dzyr, zastępca dyrektora ds. aplikacji Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury:

Za wcześnie na podsumowania. Aplikacja ogólna jest nowa. Jak to zwykle bywa, na początku zdarzają się błędy. Nie mówiłbym o gremialnym niezadowoleniu. Wśród kilkuset aplikantów aplikacji ogólnej i pierwszego rocznika aplikantów sędziowskich i prokuratorskich, którzy uczą się w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, jest wielu zadowolonych z formy i poziomu kształcenia. Wiedzą, czego chcą, i mają świadomość, ile pracy trzeba włożyć, aby osiągnąć cel.

Nie kwestionuje pan jednak, że wpadki w szkole się zdarzały...

Tak. Proszę jednak pamiętać, że ustawodawca nałożył na szkołę trudne zadania, a akty normatywne regulujące jej działalność stwarzają poważne problemy interpretacyjne, które przekładają się na funkcjonowanie szkoły. Stworzono system scentralizowanej aplikacji. Aplikanci uczą się w Krakowie podczas comiesięcznych zjazdów. Zajęcia odbywają się przez pięć dni w grupach pod kierunkiem sędziów i prokuratorów, natomiast przez pozostałe dni miesiąca mają praktyki w sądach i prokuraturach położonych w miejscu ich zamieszkania.

Jeszcze zanim aplikanci rozpoczęli naukę w Krakowie, były narzekania na organizację egzaminu, bałagan, trudne pytania.

Za skalę trudności pytań nie odpowiada szkoła, ale niezależny od niej zespół konkursowy. Sam stopień trudności nie ma znaczenia, ponieważ – inaczej niż przy naborze na inne aplikacje – decyduje miejsce na liście do wyczerpania limitu, a nie liczba uzyskanych punktów. Co do organizacji konkursu, to mogę zapewnić, że uczymy się na błędach. W przyszłości planujemy wprowadzenie elektronicznego systemu rejestracji kandydatów przy naborze na aplikację ogólną. Kupujemy specjalne oprogramowanie, które zostanie dostosowane do potrzeb szkoły. Przypuszczam więc, że organizacja przyszłego naboru przebiegnie sprawniej.

Jest szansa, że kolejny nabór odbędzie się w bardziej komfortowych warunkach?

Wbrew obiegowym opiniom warunki były dobre, a sądzę, że będą jeszcze lepsze. Chcemy bowiem przenieść nabór na wczesną jesień, tj. przełom września i października. Skończą się skargi na zbyt wysoką temperaturę. Na zmianę miejsca konkursu nie ma co liczyć. Jeśli zgłasza się ok. 1500 osób, to nie ma mowy, aby przeprowadzić go na zwykłej sali. Kryterium odpowiedniej wielkości spełniają pomieszczenia przeznaczone na cele handlowe. W Warszawie były to hale EXPO, w Krakowie – hala targów. Innej możliwości nie widzę.

A może wyznaczyć kilka miast do przeprowadzenia egzaminu? Byłoby dużo przyjaźniej dla kandydatów...

To raczej nie wchodzi w rachubę. Liczne argumenty natury organizacyjnej i finansowej, np. wzrost kosztów naboru, przemawiają za przeprowadzeniem konkursu w mieście będącym siedzibą szkoły, gdzie jest cała administracja Ośrodka Szkolenia Wstępnego. Inne rozwiązania znacznie podniosłyby koszty naboru. Ponadto ośrodek odpowiedzialny za prowadzenie aplikacji przestałby w czasie naboru wypełniać inne ustawowe zadania.

Zostawmy egzamin. Z ostrą krytyką spotkała się dyrekcja szkoły, gdy w czasie pierwszego roku aplikacji zmieniła zasady naliczania punktów za praktykę. W Internecie aż wrzało...

Nie zmieniliśmy reguł. Nie było wcześniej jednolitej wykładni przepisów dotyczących sposobu oceny praktyk. Problem zaistniał, kiedy przygotowywaliśmy się do opracowywania końcowej listy klasyfikacyjnej. Dyrektor wydał zarządzenie porządkujące wątpliwe kwestie. Minister sprawiedliwości utrzymał w mocy decyzje dyrektora w sprawie przyjęcia na aplikacje sędziowską i prokuratorską. Limit miejsc na nich powodował, że tylko połowa absolwentów aplikacji ogólnej mogła kontynuować szkolenie. Każde rozstrzygnięcie byłoby niekorzystne dla części naszych absolwentów.

Szkoda, że było wielu niezadowolonych.

Nigdy nie zadowolimy wszystkich. Aplikanci aplikacji ogólnej przystępują w ciągu roku do dziewięciu sprawdzianów. Z każdego mogą osiągnąć maksymalnie pięć punktów, czyli łącznie 45 punktów. Praktyk jest 15, suma najlepszych ocen z praktyk wyniosłaby zatem 75 punktów. Tak wyliczona łączna ocena z praktyk znacznie przewyższyłaby sumę ocen ze sprawdzianów, a taka wykładnia nie byłaby racjonalna. Znaleziono więc złoty środek. Łączna ocena z przebiegu wszystkich praktyk jest średnią arytmetyczną ocen uzyskanych z poszczególnych praktyk i może wynosić od zera do pięciu punktów.

W lutym tego roku Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury unieważniła pisemny sprawdzian dla 150 aplikantów z powodu błędu w jego przebiegu.

Po kilkunastu minutach sprawdzianu komisja powołana do jego przeprowadzenia zorientowała się, że przez pomyłkę z akt szkoleniowych nie zostało usunięte jedno z postanowień, którego opracowanie było przedmiotem zadania. Część aplikantów zdążyła zapoznać się z gotowym rozwiązaniem, dlatego trzeba było powtórzyć sprawdzian dla tej grupy. Sprawdzian trzeba było unieważnić, żeby zapewnić wszystkim aplikantom równe traktowanie. Ze zdarzenia wyciągnęliśmy wnioski, zaostrzając procedury obowiązujące przy organizowaniu sprawdzianów. Błąd zawsze może wystąpić. Skandalem byłoby udawanie, że nic się nie stało.

Sędziowie krakowscy narzekają, że mają zbyt dużo aplikantów.

Rzeczywiście, najwięcej aplikantów pochodzi z Krakowa, więc też tutaj odbywają praktyki. Jak wskazują dane statystyczne, Uniwersytet Jagielloński należy do uczelni najlepiej przygotowujących do konkursu na aplikację. Spora grupa aplikantów przeniosła się na najbliższe lata do Krakowa. W ten sposób wzrosła liczba aplikantów krakowskich. Szkoła nic na to nie może poradzić. Przekonujemy, że lepiej pozostać w miejscu zamieszkania i tam odbywać praktyki. W trudniejszych logistycznie sytuacjach proponujemy praktyki w pobliżu Krakowa, np. w Tarnowie.

Nie przewidzieliście także, że może zabraknąć miejsc w hotelu dla aplikantów, który należy do szkoły....

Obecnie ten problem nie istnieje. W Domu Aplikanta jest 150 miejsc hotelowych, a aplikantów aplikacji ogólnej jest 300. Szkoła nie ma dostępu do danych o ich sytuacji finansowej i w ubiegłym roku jako kryterium przyznania miejsca w Domu Aplikanta przyjęto wynik z konkursu. Obecny rocznik aplikacji ogólnej podzieliliśmy na dwie grupy, tak aby z miejsc noclegowych skorzystali wszyscy zainteresowani. Niestety, z takiego podziału będziemy zmuszeni zrezygnować. Przychodzą kolejne roczniki aplikacji specjalistycznych, dla aplikacji ogólnej nie będzie więc można przeznaczyć więcej niż jednego tygodnia w miesiącu na zajęcia w siedzibie szkoły. To wpłynie na możliwości zakwaterowania aplikantów. Za ilość miejsc w Domu Aplikanta i limit miejsc na aplikacji szkoła nie odpowiada.

W marcu po raz pierwszy ruszyła w Krakowie aplikacja sędziowska i prokuratorska. Na każdej z nich minister sprawiedliwości przewidział 75 miejsc dla najlepszych absolwentów aplikacji ogólnej. Jakie było zainteresowanie kontynuowaniem nauki?

Większym zainteresowaniem cieszyła się aplikacja sędziowska, tak zresztą przewidywaliśmy. Niektórzy jednak, nawet mając wybór, zdecydowali się na aplikację prokuratorską. Trzeba pamiętać, że obecnie ścieżka dostępu do urzędu prokuratora wydaje się łatwiejsza i na to wbrew pozorom młodzi ludzie coraz częściej zwracają uwagę. Kiedy upływał termin wyboru rodzaju aplikacji, przybliżaliśmy im obydwa zawody. Nie po to, aby zniechęcić, ale po to, by ułatwić im trafny wybór. Poza tym zawód prokuratora jest ciekawy, dynamiczny i niektórym bardziej odpowiada niż zawód sędziego.

Co robili ci, którzy nie dostali się na aplikację sędziowską, a nie chcieli się zdecydować na prokuratorską?

Ukończenie aplikacji ogólnej daje uprawnienia do wykonywania zawodu asystenta sędziego, asystenta prokuratora i referendarza. Jeśli ktoś był zainteresowany tymi zawodami, sprawa była prosta. Są wolne etaty w kraju. Chciałbym też podkreślić, że dyrektor szkoły nikogo nie zmuszał do kontynuacji nauki na aplikacji specjalistycznej. Nie ma też mowy o zwracaniu stypendium po rezygnacji z dalszego szkolenia. Nie przewidują tego przepisy.

Myśli pan, że kilka lat spędzonych w szkole da dobre przygotowanie do zawodu?

Staramy się zapewnić aplikantom wszystko to, co było najlepsze na dawnych aplikacjach regionalnych, oraz dać to, czego nie można było osiągnąć w systemie zdecentralizowanym. Myślę, że współpraca wykładowców i patronów z całej Polski z tak wyselekcjonowaną grupą młodych prawników może przynieść tylko dobre rezultaty, a absolwenci szkoły staną się poważną konkurencją dla innych prawników ubiegających się zarówno o urząd sędziego, jak i prokuratora.

Obecnie trwa dyskusja, czy przyjęty model aplikacji, a zwłaszcza jego szczegółowe rozwiązania, są racjonalne i sprawdzają się w praktyce. Doświadczenia zdobyte przez szkołę pozwalają już na sformułowanie pewnych wniosków, które chcielibyśmy skierować do ustawodawcy. Ale to już temat na inną rozmowę.

Zobacz więcej w serwisie:

Prawnicy, doradcy i biegli

»

Aplikacje / egzaminy zawodowe

Aplikacja ogólna, za której organizację przychodzi panu odpowiadać, nie cieszy się najlepszą opinią. Wciąż słychać krytykę podejmowanych działań. Ciężko zadowolić młodych prawników, którzy myślą o karierze sędziego czy prokuratora?

Rafał Dzyr, zastępca dyrektora ds. aplikacji Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury:

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd, weryfikując tzw. neosędziów, sporo ryzykuje
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Deregulacyjne pospolite ruszenie
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Adwokat zrobił swoje, adwokat może odejść
Opinie Prawne
Maria Ejchart: Niezależni prawnicy są fundamentem państwa prawa
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Łaska Narodu na pstrym koniu jeździ. Ale logika nie