Monika Zbrojewska o zmienionym regulaminie urzędowania prokuratury

Uważam, że to zdrowa sytuacja, gdy spór prowadzą strony, a sąd bacznie się temu przygląda i ocenia wagę ich argumentów i dowodów – mówi wiceminister sprawiedliwości.

Aktualizacja: 24.01.2015 12:46 Publikacja: 24.01.2015 11:20

Monika Zbrojewska o zmienionym regulaminie urzędowania prokuratury

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Rz: Kilka dni temu wszedł w życie zmieniony regulamin urzędowania powszechnych jednostek prokuratury. Nowe przepisy pozwolą jej dobrze przygotować się do nowego procesu karnego?

Monika Zbrojewska, wiceminister sprawiedliwości: Taki był nasz cel. Pracowaliśmy nad nowelizacją regulaminu, by osiągnąć jak najlepsze rozwiązania. Zmiany były konieczne, aby wielka reforma procedury karnej mogła przynieść pozytywne rezultaty. Zły regulamin i nieprzygotowana do reformy prokuratura mogłyby doprowadzić do chaosu w nowej rzeczywistości po 1 lipca tego roku. Tym bardziej mamy satysfakcję z efektów naszej wspólnej pracy.

Nowe przepisy wchodzą w życie wbrew sporej części środowiska. Jeśli prokuratorzy w rejonie zechcą udowodnić, że krytykując ostatnie zmiany, mieli rację, może się okazać, że prokuratura nie podoła nowej rzeczywistości. Jesteście przygotowani na taką ewentualność?

Do rzetelnej odpowiedzi na to pytanie potrzeby jest czas, który pokaże, jak nowe przepisy działają. Wszystkim nam zależy, żeby reforma procedury karnej się udała, a prokuratura pracowała efektywniej. Musimy pamiętać, że ma różnego rodzaju szczeble. To powoduje, że są sprawy, które czasem ją dzielą, tak jak np. kwestia obciążenia pracą. Prokuratorzy z rejonu twierdzą, że są przepracowani, bo załatwiają ponad 99, 5 proc. spraw, które wpływają do wszystkich jednostek w kraju. Prokuratorzy z apelacji odbijają piłeczkę: weźcie naszą jedną wielotomową i wieloosobową sprawę gospodarczą, a my weźmiemy tysiąc waszych, np. o jazdę w stanie nietrzeźwości. Konflikt o to, kto pracuje więcej, był od zawsze i będzie zawsze. Trzeba umieć z niego wyciągnąć wnioski.  Zrobiliśmy to.

Jaki był klucz?

Uznaliśmy, że największe znaczenie ma waga sprawy, stopień jej skomplikowania. Przykład? Korupcja może być na ogromną skalę, ale może też dotyczyć wręczenia 50 zł policjantowi, który zatrzymał nas do kontroli drogowej. Niech mnie ktoś przekona, że tę drugą sprawę musi prowadzić aż prokuratura apelacyjna. Trzeba to było jakoś rozsądnie wypośrodkować. To samo dotyczy spraw związanych z przestępczością zorganizowaną, np. handlem narkotykami. Czasem mamy 200 osób biorących udział w przestępczym procederze, ale taką zorganizowaną grupą może być też pięciu przestępców działających wspólnie. I znowu zadaliśmy sobie pytanie, czy tą drugą sprawą musi się koniecznie zajmować prokuratura na najwyższym szczeblu? Uważam, że nie. Z drugiej strony nie sposób udawać, że nie ma spraw trudnych i wręcz gigantycznych. Weźmy choćby sprawę Amber Gold. W Łodzi prowadzi ją prawie cały wydział, ale w zestawieniu statystycznym ona widnieje jako jedna sprawa.

Może da się znaleźć złoty środek i te najbardziej obciążone w kraju jednostki uwolnić np. od zbyt rozbudowanego nadzoru. Można by np. bez wyjątku zobowiązać wszystkich prokuratorów do prowadzenia własnego referatu, a tym samym zajmowania się normalną prokuratorską robotą...

Takie właśnie rozwiązania wprowadziliśmy. Należy jednak pamiętać, że z nadzoru nie można całkowicie zrezygnować. Jeżeli sprawa jest duża, to prokuratura nadrzędna powinna mieć szansę wspomóc jednostkę rejonową. A jak ma to zrobić, kiedy nie ma szansy dowiedzieć się, że prokuratorzy niższego szczebla mają z nią problem? W nowym regulaminie zapisaliśmy, że każdy prokurator ma obowiązek prowadzenia referatu, chodzenia do sądu i samodzielnego prowadzenia postępowania przygotowawczego lub nadzorowania spraw prowadzonych przez policję. W tej sprawie byliśmy konsekwentni – obowiązkowy referat pozostaje. Jest tylko jedno odstępstwo: w wyjątkowych sytuacjach prokurator apelacyjny może na rok zwolnić prokuratora z obowiązku prowadzenia referatu. Mam nadzieję, że ten zapis nie będzie nadużywany.

Czy jest szansa, że jeszcze przed wejściem w życie kontradyktoryjnego procesu będzie tak oczekiwana przez środowisko, nowa ustawa o prokuraturze? Jej projekt, choć wielokrotnie zmieniany, ma już za sobą część prac legislacyjnych... Teraz Ministerstwo Sprawiedliwości wprowadza autopoprawki. To chyba nie najlepsza metoda.

Mamy mało czasu. Projekt jest na etapie uzgodnień międzyresortowych. Jeśli nic się nie wydarzy, w marcu ma szansę trafić na rząd, a potem wszystko w rękach parlamentu.

Skoro już jesteśmy przy owianym tajemnicą projekcie całkiem nowej ustawy, to proszę powiedzieć, czy aktualny jest pomysł, by na urząd PG mogli startować nie tylko prokuratorzy i sędziowie, tak jak jest to dziś?

Tak, ta propozycja zostaje. Krąg osób, które będą mogły się ubiegać o urząd prokuratora generalnego, ma być poszerzony o adwokatów i radców prawnych z minimum 12-letnią praktyką w sprawach karnych. To zwiększa szansę na wybranie najlepszego kandydata.

A jak ostatecznie rozwiązano sprawę kontroli Sejmu nad Prokuraturą Generalną?

Rozważamy różne rozwiązania. Wybór tego właściwego zależy od odpowiedzi na pytanie, jaka jest pozycja prokuratury w trójpodziale władzy. W dotychczasowym projekcie było przewidziane, że Rada Ministrów ma wyznaczać kierunki polityki karnej, a prokurator generalny będzie się do nich ustosunkowywał przed Sejmem podczas specjalnej debaty. To jedna z możliwych konstrukcji. Istotne jest, by zapewnić system hamulców i równowagi, tzw. check and balances. Taka zmiana jest konieczna, gdyż po rozdziale funkcji Prokuratura Generalna trochę wymknęła się z regulacji ustrojowych. Choć to organ, którego nie ma w konstytucji, nie może pozostać z boku bez żadnej kontroli państwowej.

Jest szansa na ograniczenie premierowi czasu na podjęcie decyzji w sprawie sprawozdania prokuratora generalnego z działalności? Obecny prokurator generalny ma mało komfortową sytuację. Premier od lat trzyma go długo w niepewności.

W projekcie przewidzieliśmy takie rozwiązanie. Prokurator generalny ma czas do końca marca na wysłanie sprawozdania ministrowi sprawiedliwości. Premier podejmie decyzję o jego przyjęciu lub odrzuceniu w ciągu czterech miesięcy od tego dnia.

W lipcu wejdzie w życie nowy proces karny. Jest pani optymistką, jeśli chodzi o jego powodzenie? Jest jakiś słaby punkt? Mogą nim być prokuratorzy?

Jestem zwolennikiem kontradyktoryjnego procesu. Uważam, że to zdrowa sytuacja, gdy spór prowadzą strony, a sąd bacznie się temu przygląda i ocenia wagę ich argumentów i dowodów. Do tej pory proces karny był raczej dwupodmiotowy, a nie trzypodmiotowy. To powoduje, że pewne obawy wyraża każde środowisko, choć rzeczywiście prokuratura najgłośniej. W nowej procedurze karnej będzie się musiał jednak odnaleźć tak samo sędzia, który do tej pory zadawał pytania, przesłuchiwał i wyręczał prokuratora, jak i prokurator czy obrońcy.

Naczelna Rada Adwokacka skarży do Trybunału Konstytucyjnego udział radców prawnych w postępowaniu karnym i oszacowanie kosztów szerokiej obrony w procesie karnym.

Rzeczywiście adwokaci skarżą koszty, które są elementem każdej ustawy generującej wydatki państwa. Nie oznacza to jednak, że zapisane w ustawie kwoty nie mogą być wyższe albo niższe. To poziom wydatków zakładany przez Radę Ministrów, a oszacowany na podstawie analiz przeprowadzonych przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości i międzynarodowe badania dotyczące rozszerzenia rynku prawniczego i wpływu tego procesu na poziom cen stosowanych przez adwokatów. Ustawa przewiduje jednak mechanizm korekcyjny, gdy rzeczywiste koszty przekroczą ten limit.

A radcowie prawni poradzą sobie z nowym zadaniem?

Tak samo jak prokuratorzy, adwokaci i sędziowie. To kwestia szkoleń i nauczenia się orzecznictwa. Skoro wcześniej radcowie prawni poradzili sobie w sprawach o wykroczenia, to powinni też podołać procesowi karnemu.

Ministerstwo Sprawiedliwości ma jakiś plan awaryjny na wypadek, gdyby Trybunał Konstytucyjny uznał, że radcowie nie powinni występować w procesach karnych?

Jeśli TK uzna, że radcowie prawni nie mogą prowadzić obron w sprawach karnych, to nie ma co myśleć o dopuszczeniu do nich innych korporacji. Nie możemy też myśleć o zlikwidowaniu szerokiego dostępu do profesjonalnych pełnomocników, bo wtedy naruszylibyśmy przepisy europejskiej konwencji, które gwarantują prawo do obrony. Obawiam się, że nie ma zbyt wiele możliwości, ponad to, co znalazło się w ustawie.

—rozmawiała Agata Łukaszewicz

Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Reforma SN, czyli budowa na spalonej ziemi
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy Adam Bodnar odsłonił już wszystkie karty w sprawie tzw. neosędziów?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd, weryfikując tzw. neosędziów, sporo ryzykuje
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Deregulacyjne pospolite ruszenie
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Adwokat zrobił swoje, adwokat może odejść