Jak Polska długa i szeroka, o VAT krąży wiele śmiesznych dykteryjek. Ilustrują one, z jak dziwnym rozwiązaniem prawnym mamy do czynienia.
Jednym z zabawniejszych (choć zapewne nie dla właścicieli nieruchomości) przykładów może być definicja tzw. pierwszego zasiedlenia (budynku, budowli lub lokalu). To pojęcie decyduje o tym, czy budynek, budowla lub lokal ma być – na potrzeby VAT – traktowany jako „nowy" czy też nie.
Co to w praktyce oznacza? Przykładowo: jeśli podatnik wybudował 20 lat temu budynek, którego używał wyłącznie na własne potrzeby gospodarcze i którego nikomu nawet na chwilę nie wynajął, to taki budynek traktuje się jak „nowo wybudowany", mimo że może się już sypać ze starości. Skąd takie kuriozum? Bo budynek ów nie był przedmiotem transakcji opodatkowanej VAT, a tego wymaga polska definicja, aby zaczął się on „starzeć". Innymi słowy: jeśli nie ma czynności opodatkowanej VAT, to w świetle przepisów o VAT budynek „metrykalnie" nie zmienia swojego wieku. Szkoda tylko, że czas nie respektuje reguł obowiązujących w VAT.
Ile czasu ma upłynąć?
Innym przykładem, który stanowił bezpośredni impuls do powstania tego artykułu, jest wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi (sygn. I SA/Łd 664/14). Orzeczenie omówiono skrótowo na łamach „Rzeczpospolitej" z 5 grudnia 2014 r. („Trzeba pół roku używać rzecz, żeby sprzedać ją jako używaną"). Tytułem przypomnienia: pasjonat kolarstwa prowadził działalność polegającą na sprzedaży wysyłkowej odzieży kolarskiej, rowerów i akcesoriów rowerowych na aukcjach internetowych. Sprzedawca twierdził, że sprzedaż, którą realizował poprzez konto na portalu Allegro, dotyczyła rzeczy używanych przez niego oraz jego ojca i że stanowiły one ich własność prywatną. Fiskus to zakwestionował, a WSA w Łodzi także nie dał wiary zeznaniom sprzedawcy. Sąd ostatecznie stwierdził, że towary używane to ruchomości, których okres używania przez podatnika dokonującego ich dostawy wyniósł co najmniej pół roku po nabyciu prawa do rozporządzania tymi towarami jak właściciel (art. 43 ust. 2 ustawy o VAT), a tylko taka dostawa towarów korzystałaby ze zwolnienia od VAT. W przypadku tego sprzedawcy uznał, że sprzedawane na aukcjach towary były używane krócej.
Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. I choć brzmi to mocno ambiwalentnie, sąd miał rację i równocześnie racji nie miał. Rację miał tylko w tym sensie, że taki przepis ówcześnie obowiązywał. W pozostałych kwestiach, niestety, istotnie się mylił. Dlaczego?