Mateusz Grzelczak OP: Świat się poświęca, oprócz polityków

Czy według rządzących naprawdę moralne jest organizowanie wyborów w warunkach epidemii?

Publikacja: 31.03.2020 21:00

Mateusz Grzelczak OP: Świat się poświęca, oprócz polityków

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Z podziwem patrzę, jak cały świat mężnie walczy z wirusowym potworem i jestem pod wrażeniem naszej cywilizacji. Nie przeskoczymy tego, że jesteśmy częścią przyrody, która właśnie została śmiertelnie zaatakowana przez inną część przyrody. Złości mnie to, smuci, przeraża, a myśląc o wielkości ludzkiego rozumu i kultury, jakoś nieprzyjemnie upokarza, niemniej jest to upokorzenie niosące bezwzględną prawdę. Jestem częścią przyrody i podlegam jej regułom. A że nigdy nie szukałem w religii ucieczki od prawdy, więc i teraz nie spodziewam się, że religijne pocieszenie przyjdzie na drodze wyparcia lub zaklinania rzeczywistości.

Dobro potrafi zwyciężać

Pewnie w różnych religiach wygląda to inaczej, ale w chrześcijaństwie, które jest mi bliskie, pocieszenie zawsze płynie z wewnętrznego przekonania o obecności Boga w każdym, nawet najtragiczniejszym doświadczeniu. Przy wszystkich zrozumiałych pytaniach o napięcie pomiędzy Jego wszechmocą i dobrocią a istnieniem zła i doświadczaniem cierpienia, chrześcijaństwo z uporem przekonuje, że Bóg jest obecny i nieustannie zaangażowany w to, aby dobro zwyciężyło. Taka jest najgłębsza wymowa krzyża, na którym umiera Jezus – Bóg nie ucieka, jest i robi wszystko, aby ostatnie słowo pośród całego zła tego świata należało do miłości. Bardzo lubię myśl ks. Tischnera, który pisał, że Bóg zawsze mówi dwa słowa: „do widzenia”, czyli nie tylko jestem, ale i będę, bo przyszłość jest otwarta oraz zachęca, aby spodziewać się dobra.

Kiedy czytam i oglądam relacje z całego świata, dokumentujące heroiczną walkę wszystkich pracowniczek i pracowników służby zdrowia, służb publicznych i mundurowych o życie zakażonych, to jestem pod ogromnym wrażeniem zarówno ich pracy, jak i osobistego charakteru. Narażanie własnego zdrowia i życia jest zawsze bohaterstwem, które – kto wie, czy nie bardziej od jakichkolwiek prawd religijnych – ma siłę przekonywania, że dobro potrafi zwyciężać i ciągle to robi.

Rozsądek i troska

Zdumiewa mnie, jak bardzo ludzie potrafią się poświęcić, aby uchronić nie tylko siebie, ale i innych wokoło. Rezygnacja ze swobodnego wychodzenia na zewnątrz, towarzyskich spotkań, wspólnej zabawy jest wielkim poświęceniem. Wbrew temu, co tak często z pogardą mówiło się o współczesnym pokoleniu ludzi rzekomo nastawionych wyłącznie na zysk i konsumpcję, ci ludzie, w imię ochrony życia i solidarności z innymi, potrafią zaryzykować wielkie materialne straty, przedkładając dobro wspólne nad własne. Taka postawa daje mi pewność, że pomimo zdestabilizowanej gospodarki i światowego kryzysu w ludziach jest wystarczająco rozsądku, troski i szukania dobra, aby sprawnie i skutecznie odbudować „normalność”, gdy tylko skończy się pandemia.

Na tym tle, niestety, negatywnie wyróżnia się tylko jedna grupa. Nie potrafię pojąć, w imię jakiego dobra uparcie podejmuje się wysiłek, aby utrzymać termin wyborów prezydenckich. Odnoszę wrażenie, że wszyscy są zdolni ponieść ogromne koszty wynikające z obecnej pandemii, oprócz jednej grupy, która za wszelką cenę chce osiągnąć swój własny cel. Jako zakonnik nie odwołuję się do swoich prywatnych poglądów politycznych, ale do moralności, która pozwala oceniać świadome i dobrowolne działania ludzi.

Czy według rządzących naprawdę moralne jest organizowanie wyborów w warunkach takiej pandemii i nałożonych ograniczeniach? Czy przy równoczesnym zakazie podejmowania jakichkolwiek publicznych aktywności, w tym związanych dla wielu z pracą i pozyskiwaniem podstawowych środków do życia, moralne jest mobilizowanie rzeszy ludzi przy organizacji ogromnego ogólnokrajowego przedsięwzięcia – wyborów; a całej reszty dorosłego społeczeństwa do wzięcia w nich udziału? I czy naprawdę moralne jest sprowadzanie powszechnych wyborów jedynie do aktu głosowania, przy świadomości, że w warunkach pandemii niemożliwe jest prowadzenie kampanii wyborczej, która zakłada dotarcie do społeczeństwa ze swoimi pomysłami na rzecz dobra wspólnego oraz konfrontację tych idei z innymi kandydatami?

Proste pytanie

Rządzący mają możliwości prawne zarówno do utrzymania, jak i zmienienia terminu wyborów. Mają także ciągle możliwość utrzymania lub zmienienia oceny moralnej swojego działania w tym względzie. Nieskromnie podpowiem, że wystarczy uczciwie pójść za prostym pytaniem: jakiego dobra się naprawdę szuka?

Z podziwem patrzę, jak cały świat mężnie walczy z wirusowym potworem i jestem pod wrażeniem naszej cywilizacji. Nie przeskoczymy tego, że jesteśmy częścią przyrody, która właśnie została śmiertelnie zaatakowana przez inną część przyrody. Złości mnie to, smuci, przeraża, a myśląc o wielkości ludzkiego rozumu i kultury, jakoś nieprzyjemnie upokarza, niemniej jest to upokorzenie niosące bezwzględną prawdę. Jestem częścią przyrody i podlegam jej regułom. A że nigdy nie szukałem w religii ucieczki od prawdy, więc i teraz nie spodziewam się, że religijne pocieszenie przyjdzie na drodze wyparcia lub zaklinania rzeczywistości.

Pozostało 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Kandydatem PiS w wyborach prezydenckich będzie Karol Nawrocki. Chyba, że jednak nie
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Reiter: Putin zmienił sposób postępowania z Niemcami. Mają się bać Rosji
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: 1000 dni wojny i nasza wola wsparcia
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Apel do Niemców: Musicie się pożegnać z życiem w kłamstwie