Imigracja pod kontrolą

Programy uchodźcze są monitorowane przez australijskie władze, aby ograniczyć niespodzianki dotyczące tego, komu i w jakiej ilości wydano wizy stałego pobytu – pisze ekspert.

Aktualizacja: 25.12.2015 14:51 Publikacja: 23.12.2015 18:38

Radykalizacja religijna młodych muzułmanów zaczyna być problemem – przyznaje autor. Na zdjęciu: prot

Radykalizacja religijna młodych muzułmanów zaczyna być problemem – przyznaje autor. Na zdjęciu: protest w Sydney przeciwko francuskiemu pismu satyrycznemu „Charlie Hebdo”

Foto: AFP

W zgiełku debat nad tym, czy i ilu uchodźców ma przyjąć Polska, zagubił się temat chyba najistotniejszy – jak uchodźców przyjmować, aby jak najlepiej się zintegrowali.

Krajem, który mógłby podpowiedzieć wiele rozwiązań w tej kwestii, jest Australia. Od czasu zakończenia drugiej wojny światowej do tego 24-milionowego dziś kraju przyjechało 800 tys. uchodźców i 7,5 miliona imigrantów. Mało jest więc państw, które mogłyby konkurować z Australią doświadczeniem w osiedlaniu nowo przybyłych.

Aby lepiej docenić obecny poziom pomocy oferowanej uchodźcom, warto najpierw spojrzeć na błędy, których Australia nie uniknęła w przeszłości.

Marny program dla Libańczyków

W połowie lat 70., w odpowiedzi na tragedię wojny domowej w Libanie, Australia uruchomiła specjalny program przesiedleńczy, w ramach którego przyjęła około 12 tysięcy uchodźców. Program był oparty na nierealistycznych założeniach, że przyjeżdżać będą głównie mieszkańcy dużych libańskich miast.

Szybko się jednak okazało, że do przyjazdu garnie się przede wszystkim mieszkająca na wsiach biedota muzułmańska, która, po pierwsze, nie była główną ofiarą wojny domowej, a po drugie, była kompletnie nieprzygotowana kulturowo do zamieszkania w kraju tak odmiennym jak Australia.

Uchodźcy libańscy przywieźli ze sobą głęboki konserwatyzm kulturowo-religijny, brak aspiracji zawodowych i edukacyjnych oraz tendencje do osiedlania się w gettach. Nie pomogło sprawie to, że w owym czasie w Australii zaczął się kurczyć przemysł wytwórczy, który dawał pracę tysiącom imigrantów.

Konsekwencje wdrożenia tego programu dały o sobie znać 30 lat później: bardzo wysoki stopień bezrobocia, niski poziom edukacji przenoszony na drugie i trzecie pokolenie, konserwatyzm religijny, wysoki stopień radykalizacji oraz wzrost zachowań kryminogennych.

Z obozu dla uchodźców

Australia odrobiła lekcje z tego marnie administrowanego i wadliwie zaplanowanego 40 lat temu programu i dzisiaj polityka osiedleńcza prowadzona jest całkiem inaczej.

Przede wszystkim programy uchodźcze są dokładnie monitorowane przez administrację australijską po to, aby ograniczyć niespodzianki dotyczące tego, komu i w jakiej ilości wydano wizy stałego pobytu. W tym celu personel konsularny pracujący za granicą musi regularnie komunikować się z centralą w Canberze, a w przypadku realizacji programów uchodźczych – również z pracownikami placówek międzynarodowych, w tym Urzędu Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców.

Wszystkie programy imigracyjne, a więc program ekonomiczny, łączenia rodzin i program uchodźczy (w sumie obejmujące ok. 210 tysięcy przyjezdnych rocznie), są precyzyjnie planowane przez rząd na rok z góry. Realizacja programu uchodźczego, w ramach którego przyjeżdża rocznie 13 750 osób, oparta jest na zasadzie niedyskryminowania przy wydawaniu wiz stałego pobytu ze względu na pochodzenie etniczne, wyznanie religijne czy kolor skóry.

Zdecydowana większość przyjeżdżających to osoby przebywające w obozach przesiedleńczych rozrzuconych w różnych częściach świata, którym placówki ONZ nadały status uchodźcy. Znacznie mniejszą, acz istotną częścią programu uchodźczego są osoby, które w momencie składania wniosku o wizę uchodźczą przebywały czasowo w Australii, np. studenci czy turyści z krajów, w których wybuchł akurat poważny konflikt etniczny.

Dużą wagę przykłada się do wyznaczania miejsc, w których osiedlani mają być uchodźcy. Robi się to po to, aby zapobiec niekontrolowanej i często dysfunkcjonalnej koncentracji ludzi w jednym – często nieodpowiednim – miejscu.

Obowiązują trzy reguły. Po pierwsze, powinna panować równowaga między rozproszeniem a pewnym poziomem koncentracji. Co prawda getto utrudnia integrację, ale zbyt duże rozproszenie prowadzi do alienacji. Dziś 12 tysięcy Libańczyków przybyłych przed 40 laty, z których większość przyjechała do zachodniego rejonu Sydney, rozlokowanych byłoby w pięciu, sześciu miastach.

Po drugie, w miejscu osiedlenia musi istnieć odpowiednia infrastruktura społeczno-pomocowa. Muszą działać wyspecjalizowane organizacje nierządowe, zdolne wspomóc proces osiedlania, a i lokalna społeczność musi wykazywać autentyczne zainteresowanie przyjęciem uchodźców. Po trzecie wreszcie, miejsce osiedlenia musi dawać perspektywę zatrudnienia.

Darmowe lekcje

Programy integracyjno-pomocowe rozpoczynają się, zanim uchodźcy postawią stopę na australijskiej ziemi, a więc jeszcze w obozach przesiedleńczych. Zaczyna się od szkoleń na temat różnych aspektów życia w Australii. Mają one również cel motywacyjny. Chodzi o to, aby po przyjeździe do Australii uchodźcy jak najszybciej zabierali się do nauki języka angielskiego.

Ponieważ pierwsze miesiące w nowym kraju są często kluczowe dla późniejszego losu przyjezdnych, pomoc rządowa dostarczana jest od razu po przylocie. Z lotniska uchodźcy przewożeni są przez specjalnie zakontraktowanych pracowników agencji nierządowych do wynajętych dla nich mieszkań, gdzie mogą przebywać bezpłatnie przez cztery tygodnie. W tym samym okresie dostają pomoc w zarejestrowaniu się w celu otrzymywania zasiłku, przechodzą ogólne badania lekarskie i są zapisywani na bezpłatne lekcje angielskiego. Każdy uchodźca ma prawo do 510 darmowych godzin takich lekcji.

Po czterech tygodniach nowo przyjezdni przenoszą się do wynajętych już dla nich mieszkań, za które płacą sami z zasiłków. Nieodpłatnie otrzymują meble i sprzęt kuchenny. Wielką pomocą są też darmowi – finansowani przez państwo – tłumacze z ponad 160 języków.

W ciągu ostatnich 40 lat powstała gęsta sieć organizacji pomagających uchodźcom. Wśród nich są wielofunkcyjne ośrodki pomocy, specjalistyczne placówki edukacyjne czy placówki zdrowia psychicznego, a także stowarzyszenia reprezentujące konkretne grupy etniczne. Osobną kategorię stanowią wielokulturowe grupy nacisku reprezentujące interesy społeczności etnicznych. Wiele z już istniejących dużych organizacji charytatywnych, jak np. Czerwony Krzyż, Armia Zbawienia czy organizacje działające pod auspicjami Kościołów, również włączyło się do prowadzenia programów pomocy uchodźcom i imigrantom.

Programy pomocowe najczęściej są realizowane dzięki grantom przyznawanym przez państwo w otwartych konkursach. Ze starania się o nie wykluczone są organizacje o charakterze komercjalnym. Przykładowo jednym z częstych projektów jest wyszukiwanie potencjalnych liderów społeczności uchodźczych, szkolenie ich, a następnie zatrudnianie w tychże ośrodkach imigranckich, gdzie mogą służyć radą i pomocą innym. Wiele projektów ma na celu wzmocnienie integracji młodzieży poprzez zainteresowanie ich sportem i włączenie ich drużyn do lokalnych rozgrywek ligowych.

Ale może najistotniejszym elementem obecnego systemu integracji imigrantów jest prowadzona od dwóch dekad polityka dostępu i równości (z angielskiego Access and Equity). To system dyrektyw dla instytucji rządowych, a jego zasady można streścić w następujący sposób: Australia jest krajem wielokulturowym i wszystkie agencje rządowe opłacane przez australijskich podatników mają obowiązek umożliwiania stałym rezydentom równego dostępu do wszystkich prowadzonych przez siebie usług i programów, niezależnie od pochodzenia etnicznego tych rezydentów i ich stopnia znajomości języka angielskiego. Realizacja polityki DR jest kontrolowana przez rząd.

Polityka DR wymusiła wiele korzystnych zmian. Na przykład policja stanowa utworzyła specjalne stanowiska oficerów łącznikowych ze społecznościami etnicznymi, aby skutecznie porozumiewać się z nowo przybyłymi na temat przestrzegania prawa czy zapobiegania konfliktom.

Nowatorskim pomysłem jest finansowanie przez państwo radia etnicznego SBS nadającego programy w 74 językach.

Udana integracja

Warto jednak zadać pytanie, czy ten rozbudowany system pomocy osiedleńczej działa i czy wzmocnił procesy integracyjne imigrantów. Eksperci na ogół są zgodni, że dobrym testem na to są konflikty społeczne na tle etnicznym. Australia wypada tu zupełnie dobrze. Jedynym większym konfliktem na tle kulturowo-etnicznym były zamieszki w 2005 roku na sydnejskiej plaży Cronulla, gdzie w wyniku bójek pomiędzy młodzieżą pochodzenia libańskiego a tą pochodzącą z pnia angloeuropejskiego aresztowano ponad 100 osób. Czy było to pokłosie nieudanego programu z lat 70.? Być może. Od tego czasu nie zanotowano jednak w Australii podobnych konfliktów na taką skalę, choć radykalizacja religijna niewielkiej części młodych muzułmanów zaczyna już być problemem.

Innym testem skuteczności polityki integracyjnej jest liczba posłów parlamentu krajowego obcego pochodzenia. W Australii stanowią oni 13 proc. W Niemczech – zaledwie 3 proc. Praktycznie w każdym stanie Australii gubernatorem stanu, a więc reprezentantem królowej brytyjskiej, była lub jest osoba pochodzenia nieanglojęzycznego.

Ale po co sięgać tak daleko? Spośród polskich imigrantów przybyłych we wczesnych latach 80. do Melbourne aż troje zostało dyplomatami australijskimi i pracowało na stanowiskach konsulów imigracyjnych.

Jakie wnioski stąd płyną? Ano takie, że dobrze zaplanowany i sprawnie administrowany program uchodźczy, wsparty intensywnym programem integracyjnym, a także premiowanie przy zatrudnianiu kompetencji zawodowych, a nie czystości akcentu, są receptą na sukces. Australii zabrało to 40 lat prób i błędów. Należy mieć nadzieję, że Polsce zajmie mniej.

Autor przez 30 lat pracował w Federalnym Ministerstwie Imigracji w Australii, gdzie między innymi kierował programami osiedleńczymi. Powyższy tekst jest skrótem wykładu wygłoszonego w Instytucie Spraw Publicznych w Warszawie

W zgiełku debat nad tym, czy i ilu uchodźców ma przyjąć Polska, zagubił się temat chyba najistotniejszy – jak uchodźców przyjmować, aby jak najlepiej się zintegrowali.

Krajem, który mógłby podpowiedzieć wiele rozwiązań w tej kwestii, jest Australia. Od czasu zakończenia drugiej wojny światowej do tego 24-milionowego dziś kraju przyjechało 800 tys. uchodźców i 7,5 miliona imigrantów. Mało jest więc państw, które mogłyby konkurować z Australią doświadczeniem w osiedlaniu nowo przybyłych.

Pozostało 94% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Trzy wzory dla polskiej polityki imigracyjnej
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Donald Tusk nie spełnił swoich obietnic, ale to nie przekreśla zwycięstwa demokracji
Opinie polityczno - społeczne
Andrzej Czyżewski: Historiograficzny antyPiS nie istnieje. Historycy nie są aż tak naiwni
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Zostawić internet i jechać na wiec Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Witkowski: Edukacja się nie zmieni, jeśli nie zmienimy myślenia o edukacji