Polska polityka zagraniczna: Nic o nas bez nas

Wojna na Ukrainie potwierdza zasadniczo nieużyteczność UE jako struktury bezpieczeństwa i ośrodka reagowania kryzysowego. W interesie Polski i Europy Środkowo-Wschodniej jest zatem trwałe zaangażowanie USA i NATO w regionie – piszą politolodzy.

Publikacja: 09.08.2015 22:08

W interesie Polski i Europy Środkowo-Wschodniej jest trwałe zaangażowanie USA i NATO w regionie

W interesie Polski i Europy Środkowo-Wschodniej jest trwałe zaangażowanie USA i NATO w regionie

Foto: US DOD

Postępująca zmiana konstelacji politycznej w Polsce skłania do odnowienia refleksji nad polską racją stanu i przedefiniowania priorytetów polskiej polityki zagranicznej wobec wyzwań, na które składają się polityka rosyjskiego neoimperializmu, wielowymiarowy kryzys Unii Europejskiej oraz stosunkowo słabe (w stosunku do potrzeb pożądanego harmonijnego ładu światowego) przywództwo amerykańskie.

Uznanie, iż polską racją stanu pozostaje niezmiennie zagwarantowanie narodowej niepodległości poprzez umacnianie możliwie suwerennej państwowości i cywilizacyjnego rozwoju w podmiotowych relacjach wspólnoty międzynarodowej nakazuje postawić cztery tezy dotyczące polskiej polityki zagranicznej.

Groźba rosyjskiej presji

Teza I. Pozycja międzynarodowa Polski wynika z pozycji jaką posiada ona w Europie Środkowo-Wschodniej.

Jej zdolność do podmiotowego udziału w grze międzynarodowej, szczególnie ogólnoeuropejskiej jest rezultatem jej zdolności do konsolidowania państw regionu. Polska jest jedynym z ponad dwudziestu państw między Niemcami i Rosją oraz miedzy Włochami i Turcją, którego potencjał polityczny, gospodarczy, demograficzny, a także doświadczenie historyczne i wrażliwość geopolityczna predysponuje do zidentyfikowania regionalnych interesów, wyartykułowania regionalnych koncepcji politycznych i tym samym zbudowania wynikającej z nich woli politycznej w regionie oraz jej możliwie najskuteczniejszego realizowania. Zapewniona w ten sposób polska podmiotowość w polityce międzynarodowej jest — lub raczej może być — jedynym warunkiem i gwarantem podmiotowości pozostałych państw regionu. Takiej podmiotowości nie jest w stanie zapewnić ani Polsce, ani Europie Środkowo-Wschodniej samodzielna gra Polski podejmowana w „głównym nurcie polityki europejskiej", a więc wielkiej europejskiej "szóstce" (z Niemcami, Francją, Wielką Brytanią, Włochami, Hiszpanią), czy w weimarskiej „trójce" (u boku Niemiec i Francji). W gremiach tych zarówno nasz skromny potencjał, jak i regionalna perspektywa postrzegania europejskiej polityki prowadzi do marginalizacji naszych interesów, rozmycia naszej woli politycznej i dalekiej od zadowalającej jej realizacji, co oznacza wyizolowanie Polski z regionu i zepchnięcie jej wraz z nim na drogę klientelizmu wobec Niemiec czy zależności od Rosji.

Teza II. Podstawowym, systemowym zagrożeniem dla zbudowania podmiotowej pozycji Polski w stosunkach międzynarodowych jest polityka Rosji. Zagrożenie to dotyczy każdej postaci politycznej podmiotowości Polski, szczególnie zaś tej budowanej w oparciu o jej pozycję w Europie Środkowo-Wschodniej.

Współczesna Europa Środkowo-Wschodnia narodziła się w wyniku załamania się systemu sowieckiego panowania na jej obszarze. Rosja, która po okresie wahań w pierwszych latach rządów Jelcyna, odmówiła wejścia w rolę sojusznika Zachodu, postanowiła walczyć o odzyskanie pozycji samodzielnego bieguna politycznego. Tym samym w wymiarze gry globalnej dąży do wytworzenia wielobiegunowego świata, w ramach którego zasoby amerykańskie angażowane byłyby poza Europą przez konkurencyjne wobec Stanów Zjednoczonych państwa trzecie (Chiny, Iran, Koreę Pn. Wenezuelę itd.), a sama Europa realizowałaby politykę rozbijania jedności transatlantyckiej (na wzór poczynań Francji i Niemiec z okresu sporów o interwencję USA w Iraku w roku 2003) i zastąpiłaby ją koncertem mocarstw z udziałem Rosji. Taki koncert mocarstw wykluczałby podmiotowość tak Polski, jak i całej Europy Środkowo-Wschodniej. W regionie tym powróciłyby strefy wpływów, w tym przede wszystkim poprzez ponowne uzależnienie istotnej jego części, szczególnie wschodnich sąsiadów Polski (w przypadku Białorusi poprzez utrwalenie zależności) od Rosji. W wymiarze gry globalnej taką politykę Rosja prowadzi poprzez zakwestionowanie postzimnowojennego porządku międzynarodowego (wojna z Gruzją w roku 2008, zabór Krymu i agresja w Donbasie w roku 2014), a także szantaż energetyczny, nasilenie aktywności służb specjalnych czy obecności militarnej w regionie. W tej globalnej grze istotnym, zasadniczo systemowym warunkiem sukcesu Rosji jest wykluczenie podmiotowości Polski jako potencjalnie najbardziej skutecznego promotora podmiotowości Europy Środkowo-Wschodniej.

Niebezpieczny koncert mocarstw

Teza III. Kryzys Unii Europejskiej jest zjawiskiem dla Polski niekorzystnym. Rozpad tej instytucji prowadziłby bowiem do renacjonalizacji polityk państw europejskich i skutkowałby powstaniem koncertu mocarstw, który to system by marginalizował lub wręcz unicestwiał polityczną podmiotowość tak Polski, jak i Europy Środkowo-Wschodniej.

Po roku 1989 Polska podjęła wysiłek zapewnienia sobie podmiotowości w stosunkach międzynarodowych poprzez uniezależnienie się od ZSRR (Układu Warszawskiego i Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej) wynegocjowanie wyprowadzenia wojsk rosyjskich ze swego terytorium, wstąpienie do NATO oraz akcesję do Unii Europejskiej. Zakotwiczenie w tych strukturach jest niezbędnym warunkiem zapewnienia podmiotowości Polski, natomiast zasadniczy sukces w dążeniu do niej zależy od dynamiki wektorów politycznych w samej Unii. Pierwszym elementem tej dynamiki jest pozostanie w jej strukturach Wielkiej Brytanii jako najpewniejszej obecnie gwarancji poniechania przez największe państwa Unii praktyk pozatraktatowej polityki jak chociażby tzw. formatu normandzkiego, a zatem bez udziału państw wschodniej flanki tak Unii, jak i NATO. Taka polityka prowadzić musi bowiem do wyraźnego deficytu prestiżu Unii, a w szczególnie do teatralizacji jej ciał i procedur traktatowych oraz procedur demokratycznych w jej państwach peryferyjnych (jak dziś w Grecji), a w konsekwencji do narastania eurosceptycyzmu (we Francji, Wielkiej Brytanii, Finlandii, Holandii, Grecji itd.). Drugim elementem tej dynamiki jest pozostanie Niemiec na obecnym kursie polityki powstrzymywania rosyjskiego neoimperializmu w Europie Środkowo-Wschodniej poprzez utrzymywanie sankcji unijnych wobec Rosji. Bez tej niemieckiej polityki, jakkolwiek byłaby ona z polskiego punktu widzenia niedostateczna i zbyt wobec uległa wobec Kremla, zagrożona fundamentalizmem islamskim i narażona na falę imigracji Europa Śródziemnomorska z Francją i Włochami intensywnie szukałaby porozumienia z Rosją. A zatem, korzystne dla Polski jest elastyczne nawiązywanie przez dzisiejsze Niemcy do ich polityki z epoki Helmuta Kohla, kiedy to pozostając filarem europejskiego atlantyzmu, państwo to posiadało zdolność wchodzenia w konflikt polityczny z Rosją, gdy dążyło do rozciągnięcia strefy stabilności, dobrobytu i demokracji na swych najbliższych sąsiadów (Polskę, Czechy i Węgry) i wspierało je w staraniach o członkostwo w NATO i w UE. Niekorzystny dla Polski byłby natomiast zwrot obecnej polityki Niemiec ku praktyce z czasów Gerharda Schrödera - sprzymierzenia się z Francją i z Rosją w dziele redukcji dominacji amerykańskiej w Europie. Niemniej jednak w przewidywalnej przyszłości powrót do takiej polityki w następstwie rewolucji w Kijowie i agresji rosyjskiej na Krymie i w Donbasie oraz w warunkach rządów wielkiej koalicji w Berlinie, a także zmniejszenia zależności Niemiec od importu rosyjskich surowców energetycznych jest mało prawdopodobny. Trzecim wreszcie elementem dynamiki wektorów politycznych dzisiejszej Unii Europejskiej jest kontynuacja przez Niemcy ich polityki „niedrażnienia Rosji" kosztem Europy Środkowo-Wschodniej. Jest to zasadniczo niekorzystne dla Polski, gdyż w podstawowych sprawach bezpieczeństwa czyni kraje naszego regionu członkami Unii i sojusznikami NATO drugiej kategorii. Ten status stanowi konsekwencję przeforsowania przez Berlin na szczycie NATO w Newport w 2014 roku uznania aktualności jednostronnej deklaracji polityczne Sojuszu z 1997 roku o nierozmieszczaniu ani stałych sił i instalacji, ani broni jądrowej na terytorium nowych państw członkowskich.

Teza IV. Tylko wojskowa dominacja Stanów Zjednoczonych i fakt przynależności Polski do NATO chroni ją przed groźbą rosyjskiej presji militarnej czy szantażu.

Obecny kryzys ukraiński potwierdza zasadniczo nieużyteczność Unii Europejskiej jako struktury bezpieczeństwa i ośrodka reagowania kryzysowego. Problemem przy tym nie jest struktura Unii i jej procedury, lecz brak gotowości społeczeństw europejskich do ponoszenia kosztów poważnej polityki zagranicznej na szczeblu innym niż narodowy. W interesie Polski i Europy Środkowo-Wschodniej jest zatem trwałe zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w regionie. Doświadczenie wskazuje, że jest ono odwrotnie proporcjonalne do stopnia amerykańskiej satysfakcji z polityki prowadzonej przez Rosję (proklamowany przez Baracka Obamę "reset" w stosunkach amerykańsko-rosyjskich zredukował wpływy USA w tej części świata po roku 2008, a agresja na Krym i Donbas w 2014 wzmocniła je).

Wspólne cele, wspólne działania

Powyższe tezy skłaniają do sformułowania zasad polskiej polityki zagranicznej.

Z tezy I wynika zasada solidarności regionalnej. Sprowadza się ona do zdolności przyjmowania na siebie głównego ciężaru promocji i obrony zbieżnych z polskimi interesów naszych mniejszych sąsiadów i zdobywania w ten sposób ich poparcia dla realizacji wspólnych celów tak wobec UE i NATO, jak i Rosji. W wymiarze politycznym zasada ta oznacza polskie poparcie dla naszych regionalnych partnerów wobec zagrożenia operacjami destabilizującymi ich państwowość (jak w Estonii w roku 2007), kwestionowaniem kierunku ich polityki (jak w przypadku Czech w roku 2008) czy wywieraniem presji politycznej wobec wybranych przez nich reform (jak Węgry w ostatnich latach). Zasada ta oznacza także między innymi wsparcie przez Polskę czy tym bardziej budowanie przez nią konsensu wokół kandydatur ich reprezentantów na możliwie najbardziej eksponowane stanowiska tak w Unii Europejskiej, jak i NATO (nawet kosztem niewysuwania własnych kandydatów). W wymiarze wojskowym zasada ta oznaczać może między innymi inicjowanie przez Polskę regionalnych działań konsolidacyjnych w zakresie obronności poprzez dzielenie się technologiami wojskowymi (także obcymi na przykład skandynawskimi) czy prowadzenie i utrzymywanie wspólnych wojskowych centrów szkoleniowych. W wymiarze gospodarczym zasada ta sprowadzać się może do zabiegania przez Polskę na przykład o budowę regionalnej (szczególnie na osi Północ-Południe) infrastruktury tak drogowej i kolejowej, jak i energetycznej (szczególnie ropociągowej oraz gazociągowej), o konsolidację rynków kapitałowych, a także towarowych (szczególnie przez rejestrację towaru w jednym tylko kraju czy rozciągnięcie na kraje regionu jego ochrony patentowej). Co więcej, może ona oznaczać podejmowanie i pilotowanie przez Polskę inicjatyw zmierzających do wzajemnego preferowania podmiotów regionalnych przy inwestycjach publicznych czy do wspólnego konkurowania o inwestorów zewnętrznych poprzez harmonizację prawa podatkowego na konkurencyjnym, niskim poziomie danin publicznych. W wymiarze obywatelskim zasada ta może prowadzić do podejmowania przez Polskę inicjatyw zmierzających do wzajemnego poznawania i promowania rozwiązań sprawdzonych w regionie (jak przykładowo ustrój samorządu terytorialnego w Polsce, zasada wolności gospodarczej w Estonii czy podatek obrotowy na Węgrzech) w środowiskach biznesu, samorządowców, prawników, itd (jak ma to miejsce chociażby w przypadku Forum dla Wolności i Rozwoju Law4Growth, które odbędzie się w końcu październiku tegoż roku w Katowicach by stworzyć warunki do takiego właśnie regionalnego namysłu nad wykorzystaniem indywidualnych sukcesów dla wspólnego dobra regionu). W wymiarze kulturowym zasada ta powinna z pewnością sprowadzać się do wysiłków Polski do zainicjowania, określenia i realizowania tak w regionie, jak i poza nim wspólnej, regionalnej polityki historycznej.

Z tez I i II wynika zasada nieuznawania stref wpływów, która sprowadza się do odmowy uznania roszczeń jakiegokolwiek państwa do specjalnych bądź uprzywilejowanych wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej jako groźnych dla bezpieczeństwa Polski. Każdy z krajów regionu, który jest przedmiotem takich otwartych lub skrytych roszczeń ościennego państwa, wyrażonych w formie szantażu lub agresji zbrojnej, z zamiarem utrzymania lub włączenia go do strefy wpływu tego państwa winien uzyskać poparcie Polski w walce z tym zagrożeniem.

Z tez II i III wynika zasada sprzeciwu wobec prób tworzenia dyrektoriatu mocarstw, a więc nieuznawania przez Polskę kompetencji decyzyjnych jakiegokolwiek dyrektoriatu mocarstw. Wszelkie próby kreowania grupy najsilniejszych i najbardziej wpływowych państw kontynentu europejskiego, które uzurpowałyby sobie prawo do decydowania o jego losach bez udziału państw spoza tego grona, powinna być zatem uznawane przez Polskę za nieakceptowalne. Zasada ta oznacza też, iż celem Polski nie może być udział w takim dyrektoriacie (na przykład w grupie „wielkiej szóstki" — Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy, Hiszpania, Polska; w trójkącie weimarskim — Francja, Niemcy, Polska czy w formule normandzkiej — Niemcy, Francja, Rosja, Ukraina), gdyż oznaczałoby to jej izolację od regionalnych partnerów, a tym samym znalezienie się w sytuacji klienta mocarstwa protektora, od którego przychylności zależałaby jej obecność w takim gronie, i którego wolę polityczną musiałaby realizować pod groźbą usunięcia z grupy.

Koszt działań i zaniechań

Z tezy III wynika zasada podmiotowości, która wyraża założenie „nic o nas bez nas". Wzbrania nam ona uznawania za wiążące jakichkolwiek decyzji podejmowanych w naszych sprawach, bez naszego udziału. Przyjęcie tej zasady nakazuje uznać za nieakceptowalne dla państwa polskiego wszelkie próby tworzenia ciał politycznych, struktur i instytucji międzynarodowych, grup państw itd., w których Polska nie byłaby reprezentowana na zasadzie pełnoprawnego państwa członkowskiego z głosem stanowiącym, a których to członkowie przyznawaliby sobie prawo do rozstrzygania rzeczy istotnych dla naszych interesów bez naszego udziału. Polska nigdy nie powinna politycznie, czy materialnie (a więc też finansowo) popierać tego typu projektów lecz właśnie dla zasady powinna je odrzucać (Przyjęcie paktu fiskalnego, o powołaniu którego Polska nie mogła była współdecydować, a w wykonaniu którego nie posiada nawet pozycji stałego obserwatora jest klasycznym zaprzeczeniem tej zasady). Zgoda na precedens w tym względzie podważa bowiem pozycję międzynarodową Polski i ułatwia uprzedmiotowianie naszego państwa w podobnych sytuacjach w przyszłości.

Z tez III i IV wynika zasada wzajemności, która oznacza, iż zaciągnięcie jakiekolwiek zobowiązań wobec państw trzecich może mieć miejsce w warunkach uzyskania takich praw wobec nich, jakie one uzyskują wobec Polski. Tym samym przykładowo wsparcie polityczne i/lub wojskowe udzielane przez Polskę państwom trzecim, posiadającym status mocarstwa, musi być warunkowane odwzajemnieniem tej usługi politycznej przez państwo, któremu Polska wsparcia takiego udziela (Zaprzeczeniem tej zasady był chociażby udział polskich sił zbrojnych w operacji w Czadzie w latach 2008-2009 wobec zabiegów dyplomacji francuskiej o odrzucenie promowanego przez Polskę MAP dla Gruzji i Ukrainy z 2008 roku. Podobnie zaprzeczeniem tej zasady było udzielone przez Polskę poparcie polityczne i wojskowe Francji dla operacji w Mali wobec wcześniejszych, uwieńczonych powodzeniem starań Francji na rzecz wykluczenia Polski i innych państw spoza strefy euro z obrad szczytów eurogrupy daty podejmowane przez Paryż na szczytach UE z 8-9 grudnia 2011 r. i 30 stycznia 2012.

Uznanie powyższych czterech tez za trafne w kategoriach polskiej racji stanu formułuje imperatyw prowadzenia polskiej polityki zagranicznej zgodnie z wskazanymi tu zasadami. Bez wątpienia oznacza to politykę ambitną, trudną i kosztowną. Nie ma jednak polityki, która nic nie kosztuje. Pozostaje tylko wybór między kosztami naszych działań lub naszych zaniechań.

Prof. dr hab. Zbigniew Rau jest prawnikiem i politologiem, wykładowcą Uniwersytetu Łódzkiego. Senator VI kadencji, członek Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.

Dr hab. Przemysław Żurawski vel Grajewski jest politologiem, wykładowcą UŁ, członek Rady Programowej PiS.

Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Sztuczna inteligencja nie istnieje
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Wojna Donalda Trumpa z Unią Europejską nie ma sensu
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Czy Angela Merkel pogrzebała właśnie szanse CDU/CSU na wygranie wyborów?
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kozubal: Dlaczego rząd chce utajnić ekshumacje w Ukrainie?
felietony
Estera Flieger: Posłowie Konfederacji nie znają polskiej historii