Mianowicie po kilkunastu miesiącach procedowania rząd uznał, że strategicznie ważne jest, by nadal handlował pigułkami. Po czym odstąpił od negocjacji w sprawie sprzedaży centrali Cefarm. W ten sposób wśród rozlicznych zajęć ekipy liberała, następnie socjaldemokraty, a aktualnie socjalisty Donalda Tuska podtrzymano hurtowe handlowanie pastylkami, podobnie jak kilka tygodni wcześniej zarządzanie basenami na Antałówce i paroma pensjonatami w Zakopanem, których prywatyzacja również zakończyła się fiaskiem.
Oczywiście wszystkie te procedury prywatyzacyjne to pic na wodę fotomontaż. Jak wyjaśnił niedawno w wywiadzie minister skarbu Włodzimierz Karpiński, „rola MSP się zmienia. Maleje znaczenie prywatyzacji, a rośnie waga efektywnego zarządzania majątkiem i realizowania polityk publicznych". Cóż, sprawdziłem niedawno, że na 20 aktualnych spółek w WIG 20 dodatni zwrot za ostatnie trzy lata dało 12, w tym 8 prywatnych i 4 kontrolowane przez państwo. Natomiast ujemny 8 - 3 prywatne i 5 państwowych. Czyli już zrobiliśmy dużo, a minister zapowiada kolejny krok naprzód.
Pan Karpiński dodał także - w kilka dni po mianowaniu szefa PGNiG jeszcze przed zakończeniem konkursu - że „nie można traktować posad w państwowych spółkach jak łupów kolejnej władzy, choć negatywne przykłady z przeszłości oczywiście znamy. Po najnowszych nominacjach mam czyste sumienie, bo bardzo wyraźnie pokazują, że nie ma takiego klucza". Istotnie, teraz jest klucz koleżeński - nowy prezes PGNiG Mariusz Zawisza to - jak relacjonowała prasa - znajomy ministra.
W porządnym etatyzmie czy kapitalizmie kolesiów ważne są świetne miejsca pracy , a nie tam jakieś fanaberie co do własności i efektywności. Dlatego nieco mnie zdziwił najnowszy The Economist , który pisząc, że prywatyzacja się odradza na świecie, podał przykład Polski . Cóż, autor nie zauważył, że nie odradza się, lecz zwija – wystarczy spojrzeć na malejące przychody z prywatyzacji, które zresztą w istocie są wpływami ze sprzedaży pakietów akcji firm państwowych, przy zachowaniu rządowej kontroli nad spółkami .
Economist uważa, że sprzedaż aktywów publicznych ułatwiłaby ograniczenie długów publicznych , poprawiła zarządzanie, finansowała infrastrukturę, sprzyjała rozwojowi gospodarczemu... A cóż to za staromodne sposoby? Polska jest tu w awangardzie nowoczesnych rozwiązań. Prywatyzacja zwinie się do zera, bo rząd po wywłaszczeniu z oszczędności emerytalnych jest na początek 130 mld złotych do przodu i nic nie będzie sprzedawał. Lepiej gwizdnąć niż sprzedawać, to chyba jasne dla wszystkich w Polsce, choć zapewne nie w Londynie.