Piotr Arak: Dlaczego niemieckie „czarne zero” ma znaczenie dla Polski

Poluzowanie reguł fiskalnych przez Berlin i zwiększenie niemieckich inwestycji publicznych mogłoby pobudzić wzrost gospodarczy w regionie. I byłoby drogowskazem dla Komisji Europejskiej.

Publikacja: 04.03.2025 07:05

Lider CDU i przyszły kanclerz Niemiec Friedrich Merz

Lider CDU i przyszły kanclerz Niemiec Friedrich Merz

Foto: AFP

Gdy myślimy o niemieckiej gospodarce, trudno nie zauważyć jej legendarnej dyscypliny fiskalnej. Niemieckie „czarne zero” stało się niemal religią, która od dekad rzeźbi budżety Berlina – ale czy ta ostrożność ma wciąż sens w zmieniających się realiach europejskich?

Jeszcze niedawno Niemcy, po emocjonujących wyborach, mogły pochwalić się relatywnie stabilnym bilansem fiskalnym, ale jednocześnie stabilną gospodarką, która od 2017 roku praktycznie nie urosła. Chadecja CDU/CSU w duecie z socjaldemokratami z SPD postawiła sobie ambitne cele: deregulacja, obniżka podatków i jednoczesne zwiększenie wydatków na obronność. Aby pogodzić te pozornie sprzeczne zadania, konieczne wydaje się zerwanie z tradycją – odejście od polityki „czarnego zera”.

Czytaj więcej

Andrzej Sławiński: Niemcy – cień Weimaru

Czym jest niemieckie „czarne zero”

„Czarne zero” („Schwarze Null”) to niemiecka polityka budżetowa, która zakłada osiąganie zrównoważonego budżetu bez deficytu – czyli sytuacji, w której państwo nie wydaje więcej, niż wynoszą jego dochody. Koncepcja ta stała się fundamentem niemieckiej polityki fiskalnej po kryzysie finansowym w latach 2008–2009 i została formalnie usankcjonowana w 2009 r. poprzez wprowadzenie do niemieckiej ustawy zasadniczej tzw. hamulca zadłużenia (Schuldenbremse). Zgodnie z nim federalny deficyt strukturalny nie może przekraczać 0,35 proc. PKB rocznie, a landy mają obowiązek osiągnięcia całkowicie zrównoważonych budżetów.

Za główne cele tej polityki uznawano:

  • utrzymanie stabilności fiskalnej – zapobieganie nadmiernemu zadłużeniu i ograniczenie kosztów obsługi długu;
  • ochronę przyszłych pokoleń – unikanie przerzucania długów na przyszłe rządy i obywateli;
  • wzmocnienie wiarygodności Niemiec w Europie – rola Niemiec jako strażnika dyscypliny fiskalnej w strefie euro i UE.

Krytyka „Schwarze Null”

Pomimo promowania tej polityki jako odpowiedzialnej i długoterminowo korzystnej, spotkała się ona z krytyką zarówno w Niemczech, jak i za granicą. Najważniejsze zarzuty to hamowanie inwestycji publicznych – Niemcy przez lata zaniedbywały inwestycje w infrastrukturę, cyfryzację i transformację energetyczną. Ich nakłady na inwestycje publiczne w relacji do PKB są m.in. niższe niż w Polsce czy we Francji.

Ponadto, ekonomiści argumentowali, że taka polityka spowalnia wzrost gospodarczy – w sytuacji osłabienia koniunktury brak zwiększonych wydatków państwa ograniczał możliwości pobudzenia gospodarki. Dodatkowo, Niemcy, promując oszczędności w całej Europie, przyczyniły się do długotrwałej stagnacji w krajach południowych (np. Grecja, Włochy).

Znaczenie „czarnego zera” po wyborach w 2025 roku

SPD w swoim programie wyborczym opowiedziała się za reformą „czarnego zera”, podczas gdy jastrzębie z CDU/CSU chcą je utrzymać, choć część polityków tej partii proponuje jego reformę. Poza tymi dwiema partiami za zmianą opowiadają się również Zieloni. Spór o deficyt budżetowy przyczynił się do rozpadu poprzedniej koalicji SPD, Zielonych i liberałów z FDP, którzy ostatecznie nie weszli do Bundestagu.

Czytaj więcej

Wybory w Niemczech. Zwycięzca przebuduje kraj

Debata na temat reformy konstytucyjnej nabrała tempa w związku z dyskusjami o niezbędnych wydatkach wojskowych na poziomie UE i szerszej konfrontacji Europy z USA w obszarze handlu i roli w procesie pokojowym w Ukrainie.

Aby zmienić zapisy ustawy zasadniczej, w Bundestagu potrzebna jest większość dwóch trzecich głosów. Z uwagi na rozkład mandatów, AfD i Die Linke będą miały blokującą mniejszość.

Szef CDU Friedrich Merz wyraził gotowość do prowadzenia rozmów jeszcze w starym Bundestagu na temat wyjęcia wydatków obronnych poza konstytucyjne reguły fiskalne. Jest jeszcze miesiąc na to, by spróbować zmienić ustawę zasadniczą w „starym rozdaniu”.

Niemcy same sobie zgotowały spowolnienie

Nawet w ciągu ostatnich trzech lat silnego spowolnienia gospodarczego Niemcy utrzymały deficyt poniżej europejskiego limitu 3 proc. PKB. W ten sposób między 2022 r. a rokiem bieżącym zrezygnowały z około 150 mld euro przestrzeni fiskalnej, która pozwoliłaby im w pewnym stopniu stawić czoła kryzysowi, przez który przechodzą. To kwota ponaddwukrotnie większa niż w przypadku Holandii oraz wyraźnie różniąca się od podwyższonych wydatków Włoch, Francji i Polski.

W związku z wojną w Ukrainie Niemcy wydały w ubiegłym roku 80 mld euro, ale podniesienie wydatków wojskowych do 3 proc. PKB, jak proponują zarówno prezydent USA, jak i sekretarz generalny NATO Mark Rutte, oznaczałoby dodanie mniej więcej 40 mld euro do deficytu, ale też wsparcia dla niemieckiego przemysłu obronnego.

Niemcy są w lepszej kondycji fiskalnej od Polski. Ich dług publiczny ma w 2025 r. wynosić 63,2 proc. PKB, a deficyt 2,0 proc. PKB. My dojdziemy do 59–60 proc. PKB długu publicznego i deficytu na poziomie 5,6 proc. PKB.

Co przyniosą zmiany w niemieckiej polityce budżetowej

Dla Polski zmiany w niemieckiej polityce budżetowej mogą mieć istotne znaczenie. RFN to kluczowy partner handlowy Polski, a ich podejście do wydatków publicznych i inwestycji wpływa na całą gospodarkę europejską.

Ewentualne odejście od „czarnego zera” i zwiększenie niemieckich inwestycji publicznych mogłoby pobudzić wzrost gospodarczy w regionie, co przyniosłoby korzyści również polskiej gospodarce. Z drugiej strony utrzymanie restrykcyjnej polityki fiskalnej przez RFN może ograniczać możliwości rozwoju zarówno w Niemczech, jak i w krajach z nimi powiązanych gospodarczo, w tym w Polsce.

To, co zrobią Niemcy, będzie też drogowskazem dla Komisji Europejskiej co do tego, w jakim kierunku będą szły reformy fiskalne Wspólnoty, która chce wydatki wojskowe (wreszcie!) wyjąć poza ramy reguł fiskalnych.

O autorze

Dr Piotr Arak

Główny ekonomista VeloBanku, adiunkt na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego

Gdy myślimy o niemieckiej gospodarce, trudno nie zauważyć jej legendarnej dyscypliny fiskalnej. Niemieckie „czarne zero” stało się niemal religią, która od dekad rzeźbi budżety Berlina – ale czy ta ostrożność ma wciąż sens w zmieniających się realiach europejskich?

Jeszcze niedawno Niemcy, po emocjonujących wyborach, mogły pochwalić się relatywnie stabilnym bilansem fiskalnym, ale jednocześnie stabilną gospodarką, która od 2017 roku praktycznie nie urosła. Chadecja CDU/CSU w duecie z socjaldemokratami z SPD postawiła sobie ambitne cele: deregulacja, obniżka podatków i jednoczesne zwiększenie wydatków na obronność. Aby pogodzić te pozornie sprzeczne zadania, konieczne wydaje się zerwanie z tradycją – odejście od polityki „czarnego zera”.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Kredyt za drogi? Szymon Hołownia znalazł chłopca do bicia
Opinie Ekonomiczne
Trusewicz: O Bondzie co wybrał Rosję
Opinie Ekonomiczne
Marek Kutarba: Okręty podwodne ważniejsze od apache'ów
Opinie Ekonomiczne
Moja propozycja dla zespołu Brzoski: prywatyzacja przez deregulację
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Jak osuszyć ocean biurokracji i wyjść z cienia Ameryki
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”