Sytuacja rybaków nie jest dobra. Ich sektor od lat boryka się z licznymi trudnościami, a jako mała grupa mają niewielką siłę przetargową. Obawiają się, że wiatraki ograniczą dostęp do niektórych łowisk, wymuszą zmianę stosowanych narzędzi lub wydłużą drogę na łowiska. Obawy te są uzasadnione i wskazywali je rybacy z innych krajów.
Rybołówstwo morskie kurczy się i nie domaga głównie z powodu warunków środowiskowych. Bałtyk jest najbardziej zanieczyszczonym morzem w Europie. Przyczynami są m.in. zmiany klimatu prowadzące do wzrostu temperatury, eutrofizacja i zanieczyszczenia. Ryb w Bałtyku jest coraz mniej.
Transformacja energetyczna to nie tylko branża węglowa
„Energetyczne serce” Polski przesuwa się z południa na północ. Do 2030 r. na Bałtyku powstanie osiem farm wiatrowych, potem kolejne. Pierwsza elektrownia jądrowa ma stanąć w gminie Choczewo. Z modelowania Instratu wynika, że MFW mogą wytwarzać ponad 20 proc. energii w 2040 roku.
Mimo że analogie między górnictwem a rybołówstwem istnieją, trzeba je szkicować ostrożnie. Oba sektory są zdominowane przez mężczyzn i zależne od polityk i warunków środowiskowych. Różni je jednak rozmiar. W rybołówstwie pracuje ok. 2,5 tys. osób, a w górnictwie węgla 75 tys. Rybołówstwo jest rozdrobnione - niemal co druga osoba prowadzi działalność gospodarczą. Związki zawodowe tu nie istnieją, co znacząco różni tę grupę od prężnej organizacji pracowniczej przy kopalniach.
Postawa rybaków wobec wiatraków nie jest jednolita. Niektórzy armatorzy dużych kutrów liczą na zlecenia od inwestorów. Inni, w tym armatorzy mniejszych jednostek, chcą po prostu swobodnie łowić. Wszyscy dotknięci inwestycjami liczą na rekompensaty za utrudnienia.