Pięcioletnia prognoza Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jest publikowana zwykle w październiku. Tym razem ukazała się, a właściwie przypadkowo „wypłynęła” do mediów dopiero w styczniu. Być może publikację trzeba było odłożyć, ze względu na wybory, ponieważ prezentacja prognozy kojarzy się tylko z rosnącą dziurą FUS. To zawsze budzi negatywne emocje, a zarząd ZUS musi się tłumaczyć.
Jak zwykle dziura znów urosła. To jednak jest zupełnie normalne, ponieważ w podobnym tempie rośnie PKB, a więc relacja deficytu do PKB zmienia się nieznacznie. Prognoza nie tłumaczy jednak tego, że w długim okresie wraz z wygaszaniem wypłat emerytur ze „starego portfela” dochodzi do poprawy tej relacji wskutek poprawy ekwiwalentności całego funduszu. Tak to tłumaczył główny ekonomista ZUS w tekście „Horrory emerytalne” na łamach „Rzeczpospolitej” w listopadzie 2019 r.: „W skali mikro działa tu zasada ekwiwalentności ubezpieczeniowej między wcześniej wnoszonymi składkami a później uzyskiwanymi emeryturami, co stopniowo pozytywnie wpływa też na równowagę w skali makro. Obecny system emerytalny wykazuje więc wysoką odporność na pogarszającą się demografię”.
Czytaj więcej
Liczba jednoosobowych działalności zarejestrowanych u nas przez obywateli Ukrainy była w 2023 r. o ponad dwie trzecie wyższa niż rok wcześniej. Co dziesiąta zakładana firma była firmą ukraińską.
To, co ludzi powinno niepokoić, to wcale nie rosnąca dziura FUS, tylko zupełnie coś innego, a mianowicie spadająca stopa zastąpienia. Według Komisji Europejskiej relacja emerytury do wynagrodzenia spadnie z obecnego poziomu 56 proc. do zaledwie 25 proc. w 2060 r. Stanie się tak „nie tylko w wyniku wydłużania okresu pobierania emerytury (mianownik), ale przede wszystkim wskutek wzrostu wynagrodzeń (licznik)” – pisał główny ekonomista ZUS. Czyli starzenie ludności zwiększa presję na finanse publiczne, chociaż nie wprost, tylko pośrednio. Niższa stopa zastąpienia będzie wywierać, i już wywiera, coraz większą presję na „oferowanie” emerytom kolejnych pozasystemowych dodatków, takich jak 13. i 14. emerytura.
Te kluczowe wątki prognoza ZUS całkowicie pomija. Z jednej strony brakuje opisu podstawowych danych o założeniach (takich jak przeciętna emerytura czy liczba ubezpieczonych) oraz analizy związków przyczynowo-skutkowych. Z drugiej zaś prezentowane są warianty oparte na technicznej zmianie kilku parametrów makroekonomicznych, takich jak stopa bezrobocia czy PKB, które nic nie wnoszą.