W natłoku danych i informacji statystycznych o gospodarce czasem umykają naszej uwadze nowe zjawiska. Od wielu lat twierdzę że na polskim pograniczu powstaje nowa rzeczywistość społeczna i ekonomiczna wynikająca z dostępności rynków i aktywności mieszkańców transgranicza.
Ten obszar nie jest formalnie zdefiniowany. Każdy, kto może bez zmiany miejsca zamieszkania pracować, świadczyć usługi, bawić się czy uczyć w sąsiednim kraju, korzysta z tego – nieważne czy w zasięgu godziny jazdy, 100 km czy nawet dalej.
Te naczynia połączone to nie tylko wyjątkowe pary Gorlitz–Zgorzelec, Kudowa–Nachod lub Cieszyn–Cesky Tesin. To znacząca przestrzeń geograficzna o nierównomiernym zamieszkaniu po obu stronach.
Po znanych nam informacjach o niemieckich zakupach spożywczych czy paliwowych na ziemi lubuskiej lub Pomorzu Zachodnim dochodzi nowe zjawisko: setki tysięcy Czeszek i Czechów poznało i polubiło polskie bazary, markety, centra handlowe, restauracje czy obiekty rekreacyjne. Po covidowych ograniczeniach i doraźnych zmianach marż i stawek VAT czescy konsumenci ruszyli na zakupy i przyzwyczaili się do polskich towarów.
Według niedawnych danych czeskich banków przytaczanych przez popularny portal Seznam.cz w tym roku zapłacono czeską kartą bankową za towary i usługi warte już ponad 3 mld zł. Wcześniejsze dane za rok 2022, które podawał czeski związek małych i średnich firm, wskazywały na liczbę 700 tys. kupujących i prawie 10 mld zł wartości zakupu w Polsce.