Instytucje państwa aktywnie uczestniczą w trwającej (pre)kampanii wyborczej, działając na rzecz utrzymania władzy przez Prawo i Sprawiedliwość. W przypadku Narodowego Banku Polskiego problem ten jest tym bardziej poważny, że chodzi o organ, który – podobnie jak sądy – powinien pozostać poza jakimkolwiek wpływem polityków.
Udział banku centralnego w kampanii zagraża nie tylko uczciwości wyborów i równości szans kandydatów, ale także stabilności gospodarki i zaufaniu uczestników rynku do polskiej waluty.
Banery, naczepy, spoty
Wielki baner na fasadzie NBP informujący o rzekomych „głównych przyczynach inflacji”, naczepy reklamowe z tym samym hasłem objeżdżające stolicę, spoty i sponsorowane artykuły czy wreszcie legendarne konferencje prasowe – to tylko niektóre przykłady uwikłania banku centralnego w rozkręcaną od miesięcy (pre)kampanię wyborczą. Kierowany przez Adama Glapińskiego NBP dołączył tym samym do innych instytucji, które wspierają większość rządzącą, by ta uzyskała jak najlepszy wynik wyborczy i zapewniła sobie utrzymanie władzy.
Czytaj więcej
Inflacja bazowa, nie obejmująca cen energii, paliw i żywności, wyhamowała w czerwcu do 11,1 proc....
Konkurencja na tym polu jest niemała, bo wsparcia rządzącym udzielają różnorakie fundusze, państwowe służby czy spółki Skarbu Państwa, a kartonowe czeki, garnki i ulotki wyborcze podszywające się pod oficjalną korespondencję są od dawna stałym elementem politycznego krajobrazu Polski.