Gdy rządzący w trakcie konwencji inicjującej faktycznie prekampanię wyborczą ogłosili podniesienie 500+ do 800+, premier triumfował na Twitterze: „Oczom nie wierzę. Znów gra stara płyta. Oni serio nic innego nie mają? Różni domorośli eksperci już mówią, że »się nie da«, »nie ma pieniędzy«” – napisał Mateusz Morawiecki.
Premier ze swoim otoczeniem był przeświadczony, że opozycja znów wpadnie w pułapkę „niedasizmu”. Radość trwała jednak tylko kilka godzin. Donald Tusk zrobił bowiem coś, na co nikt nie był gotowy. A przynajmniej nikt w szeregach Zjednoczonej Prawicy. Powiedział po prostu „sprawdzam” i zażądał realizacji zapowiadanej rewaloryzacji już teraz, od 1 czerwca.
Naturalnie część komentatorów uznała ten postulat za licytację w populizmie, a tej gry z partią władzy podobno wygrać nie można. Tyle tylko, że to opinia błędna. Tegoroczne wybory mają bowiem znaczenie ustrojowe, dlatego ocena polityczna powinna dominować nad ekonomiczną. Liczą się te działania, które przybliżają (lub oddalają!) opozycję od zdobycia władzy.
A skutki ekonomiczne? Politycy od prawej do lewej i tak od dawna po uszy tkwią w populizmie. Uważnie wsłuchują się w głos ludu, ignorując ekspertów. Wszyscy mówią, że PO straciła władzę przez brak obietnic socjalnych. PiS ją zaś zdobył, obficie nimi szafując. I tak zdołał ją przez osiem lat utrzymać.
Tak właśnie pojęta „sprawczość” miała odróżniać PiS od opozycji. Teraz, gdy za chwilę ma ruszyć rzeczywista kampania wyborcza, PiS użyło zaporowego otwarcia licytacji, znanego z brydża. Licytować można nawet powyżej siły kart w ręku, pod warunkiem że ma się jeden kolor, który właśnie stanie się atutem w rozgrywce. Dlatego nikogo nie zaskoczyło, że PiS zagrało w swój ulubiony sposób. Nikt natomiast nie spodziewał się odpowiedzi Tuska, który zręcznie ominął pułapkę „niedasizmu” i powiedział „sprawdzam” w sprawie 800+. Żądając przy okazji jeszcze obniżki podatków. Czy więc rację ma prof. Leszek Balcerowicz, oceniając, że „Platforma Tuska gra strategię naganną z punktu widzenia moralnego, ale także złą z punktu widzenia logiki przedwyborczej, dlatego że nie licytujemy się z populistami na populizm”?