52 miliardy USD. Ta kwota zasili producentów półprzewodników ulokowanych w USA. Ustawa CHIPS, którą w ubiegłym tygodniu przegłosował senat Stanów Zjednoczonych, z podpisze prezydent w tygodniu bieżącym, ma zmniejszyć ryzyko zakłócenia dostaw z krajów Azji, Tajwanu i Korei Południowej.
Uzależnienie świata od dostaw najbardziej zaawansowanych półprzewodników jest kartą, którą rząd Tajwanu rozgrywa starając się zabezpieczyć swoje przetrwanie w skomplikowanej grze. Geopolityka i technologie półprzewodników to sfery ludzkiej aktywności, których stan zmienia się niemal jak w kalejdoskopie.
Te zmiany sprawiają, że do publicznej świadomości przedostają się ciekawostki pozwalające dostrzec prawidła, których trzymają się uczestnicy. Przeciw ustawie zaprotestowała chińska ambasada w Waszyngtonie. Według chińskiej wykładni ustawa CHIPS „zakorzeniona jest w mentalności zimnej wojny i gry o sumie zerowej. (...) Jest sprzeczna ze wspólnymi aspiracjami ludzi ze wszystkich sektorów w Chinach i USA do wzmocnienia wymiany i współpracy”.
Takie stanowisko ma dwa wytłumaczenia. Tym mniej oczywistym, ale bardziej konkretnym jest zdolność produkowania półprzewodników w procesie 7 nm. Dzięki inżynierii wstecznej chińska korporacja SMIC zdołała skopiować technologię od tajwańskiego giganta TSMC.
Także w ubiegłym tygodniu Stany Zjednoczone nałożyły embargo na dostawy najnowocześniejszych maszyn. Ale chiński układ Minerwa można produkować na starszych maszynach. Koszt produkcji jest wyższy, ale produkcja możliwa jest na własnym terytorium. Jeśli Amerykanom uda się przejąć nimb lidera technologii, co jest bardzo możliwe, Chiny utracą dostęp do tego, z czym mają największy problem: generatorów innowacji.