Patrząc na gospodarkę z lotu ptaka, widać wiele światełek. Wzrost gospodarczy skoczył do 4 proc. PKB, a produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna, konsumpcja indywidualna – średnio o 7,5 proc. Deficyt strukturalny zmniejszył się z zakładanych przez rząd 60 mld zł do 30 mld zł. Wpływy z VAT, CIT i PIT były wyższe łącznie o 52 mld zł. Spodziewane są następne 24 mld zł. ze składek ZUS i NFZ. Nadwyżka budżetowa w lipcu i sierpniu sięgnęła 5 mld zł. Na rządowe programy społeczne, ku zadowoleniu społeczeństwa, przeznaczono 70 mld zł. A Polska nie jest, wbrew pozorom, najhojniejszym państwem. Na cele społeczne przeznaczamy ok. 10 proc. PKB, w liberalnych USA – trzy razy więcej. Rząd może się pochwalić najniższym od 27 lat bezrobociem, a Krajowa Administracja Skarbowa – ograniczeniem szarej strefy o 20 mld zł. Urosły płace w przemyśle i usługach. Rodziny i ubodzy otrzymali silne wzmocnienie finansowe. Rząd ma powody do zadowolenia z tych wyników. A znacząca część społeczeństwa do zadowolenia z pracy rządu.
Schodząc na poziom przedsiębiorstwa i przedsiębiorcy, wyraźniej widać cenę tych wskaźników. Podniosły się koszty firm, choćby z tytułu wzrostu wynagrodzeń. W ubiegłym roku wyjechało z Polski 118 tys. młodych ludzi. Program 500+ i obniżenie wieku emerytalnego wywołały deficyt siły roboczej rzędu kilkuset tysięcy osób i presję na podwyżkę płac. To będzie się pogłębiać. Już mamy najniższy wiek emerytalny kobiet w Europie. BCC szacuje, że rok 2018 to wyjście z rynku pracy blisko 1 mln osób. Rysuje się nie tyle solidarność pokoleń, ile ich konflikt. Zwłaszcza wśród kobiet, które za cenę wolnego dziś od pracy zawodowej czasu będą miały bardzo niskie emerytury i nikłe doświadczenie zawodowe. W roku 2030 koszt obniżenia wieku emerytalnego sięgnie 10 proc. PKB. Problemu z zatrudnieniem nie rozwiążą obywatele Ukrainy. Traktują Polskę jako przystanek w drodze do Niemiec. Potrzebujemy ustawy imigracyjnej i otwarcia się Polski na obcokrajowców, w tym imigrantów. Polacy modlą się w Kościele za papieża Franciszka, lecz milkną, kiedy papież prosi o przyjmowanie uchodźców. Firmy muszą odrzucać kolejne zamówienia, ponieważ brakuje pracowników.
Niepewność hamuje inwestycje prywatne
Do tej pory sektor prywatny dostarcza budżetowi państwa ponad 80 proc. PKB. Ale inwestycje firm prywatnych zeszły w ubiegłym roku do najniższego w okresie transformacji poziomu 11 proc. PKB. Tymczasem premier Morawiecki na 2017 r. zakładał wzrost inwestycji do 20 proc. PKB. Przyczyną wstrzemięźliwości inwestorów jest niepewność. Rząd przyjął – co mądre – konstytucję biznesu, by tę niepewność zmniejszyć. Zawiera ona niezbędne zasady między innymi domniemania uczciwości przedsiębiorcy czy jego prawo do błędu. Ale zbyt liczne wyjątki od przestrzegania tych zasad ugruntowują inwestycyjną niepewność. Podobnie łatwość konfiskaty firmy przez państwo czy odpowiedzialność przedsiębiorcy za winy jego kontrahentów zapisane w innych ustawach.
Cenna inicjatywa nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego, korzystna dla biznesu, wyszła od ministra sprawiedliwości. Ale instytucja skargi nadzwyczajnej w ustawie o Sądzie Najwyższym, z możliwością weryfikowania wyroków sądowych nawet po pięciu latach, zmniejsza bezpieczeństwo obrotu i chęć wykładania przez inwestorów pieniędzy na nowe przedsięwzięcia. Wstrzemięźliwość pogłębia też związany z wyżej wymienionymi ustawami konflikt rządu z Unią Europejską. A na rynek unijny trafia przecież 80 proc. polskiego eksportu. Kupujemy tam aż 60 proc. produktów.
Z opieszałością sądów walczmy inaczej
Nawet przyjmując, że prezydent i minister sprawiedliwości chcieli rzeczywiście poprawić stan praworządności w naszym kraju, usunąć zmorę biurokracji i skrócić pięcioletni koszmar przewlekłości postępowań sądowych, to jednak nie za cenę wojny z Unią. I nie za cenę może jeszcze wyższą, choć daleką od biznesu: w 1983 r. w Piekarach Śląskich Jan Paweł II powiedział między innymi. „Miłość społeczna jest większa od sprawiedliwości społecznej. Tylko miłość może zapewnić pełnię sprawiedliwości”. Trzy ustawy o sądach pokroiły miłość społeczną. Aż 83 proc. Polaków – najwięcej w Europie – twierdzi, że są szczęśliwi, żyjąc w Unii. Przeciw ustawom opowiedziało się 78 proc. Polaków w wieku 18–24 lata. Opieszałość sądów powinniśmy likwidować wyższymi płacami i większą liczbą sędziów, asesorów, referendarzy, mediatorów; lepszą organizacją pracy i informatyką.