Andrzej Malinowski: Jak nie wiadomo o co chodzi…

„Jeśli działa, opodatkuj. Jeśli nadal działa, wprowadź regulacje. Jeśli przestało działać, subsydiuj" – kpił z polityki swoich konkurentów amerykański prezydent Ronald Reagan.

Publikacja: 19.12.2021 21:00

Andrzej Malinowski: Jak nie wiadomo o co chodzi…

Foto: Adobe Stock

W Polsce z tej kpiny uczyniono niemal zasadę tworzenia nowego prawa. Oczywiście wszystko „dla dobra ludzi" i „aby było sprawiedliwie".

U dzieci jest taki moment, kiedy odkrywają one poczucie tzw. sprawiedliwości. Często się wówczas kłócą z rówieśnikami. Wszędzie widzą jakąś krzywdę. A to czegoś dostają za mało albo za dużo, ktoś ma lepiej. Generalnie – niesprawiedliwe jest wszystko to, gdzie pojawia się nierówność. Z tego się jednak wyrasta.

Źle, gdy ktoś szybko stanie się dorosłym i tego etapu nie przejdzie. A jeszcze gorzej, gdy taki osobnik dostanie do ręki potężne narzędzie, jak np. ministerstwo lub cały rząd. Poszukiwanie sprawiedliwości można wynieść wówczas na całkiem nowy poziom, niedostępny dla małolatów.

Szukając jej w każdym obszarze życia, można np. rzucać na prawo i lewo projektami dziwnych ustaw. Ogłaszając przy tym, że właśnie wyzwalam kolejną grupę społeczną spod jarzma nieprawości.

Ostatnio sprawiedliwość pojawiła się w e-commerce, czyli handlu internetowym, powodując duże zaskoczenie jego uczestników. To segment rynku, który do niedawna był niszą w finansach osobistych, a w ostatnich latach rośnie bardzo dynamicznie, między innymi z powodu pandemii.

Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości (ten sam, który „niesprawiedliwie" przegrał wybory na prezydenta Rzeszowa), przygotował projekt tzw. ustawy antylichwiarskiej. Szukając w niej „sprawiedliwości" wprowadził zapisy, które de facto blokują możliwość stosowania przez sprzedawców internetowych odroczonych płatności.

System taki, czyli „kup towar, zapłać za miesiąc", to narzędzie bardzo wygodne dla wielu z nas. Dzięki niemu klient może zamówić kilka rzeczy, obejrzeć je w domu, przymierzyć i zwrócić. Zapłaci tylko za te, na które się zdecydował.

Minister Warchoł postanowił to udoskonalić przy pomocy wspomnianej ustawy. Ogłosił przy tym, że jego propozycja to „postęp cywilizacyjny". Trzeba przyznać, że to faktycznie przełom na miarę wynalezienia koła. Bo oto drogi kliencie, nie kupisz nic z odroczoną płatnością, chyba że dostarczysz takie same dokumenty, jakbyś chciał wziąć „potężny" kredyt hipoteczny.

Bo chociaż chodzi o darmowe odroczenie płatności, średnio na kwotę 200 zł, to zgodnie z duchem ustawy będzie to teraz kredyt konsumencki. Będziesz więc musiał mi.n. przekazać oświadczenie o dochodach, dodać do tego informację o swoich wydatkach. A sprzedawca na tej podstawie ma podjąć odpowiednią decyzję kredytową.

To jeszcze nie wszystko. Obywatel może przecież kłamać. Państwo, w tym przede wszystkim czułe na to Ministerstwo Sprawiedliwości, musi być więc gotowe. Dlatego oświadczenie klienta powinno być sprawdzone przez sprzedawcę u pracodawcy, w bazach dłużników lub w Biurze Informacji Kredytowej (BIK).

Autorowi projektu ustawy wcale nie przeszkadza, że pracodawca nie ma prawa ani obowiązku na takie pytania odpowiadać, a w BIK-u i bazach dłużników wspomnianych danych w ogóle nie ma.

Po co więc to wszystko? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze – mówi znane powiedzenie.

Polski handel internetowy rozwija się wyjątkowo szybko. W  ostatnich latach jego obroty szacowane są na ponad 20 mld zł rocznie. Odroczone płatności stały się jednym z elementów przewagi rodzimych platform sprzedażowych nad zagraniczną konkurencją. Pierwsze spółki w tej branży zaczęły już skuteczną ekspansję zagraniczną i podjęły walkę ze światowymi gigantami.

Wygląda jednak na to, że już w najbliższych miesiącach może je dopaść specyficznie rozumiane poczucie sprawiedliwości. Skomplikuje ono mocno dalsze plany rozwoju i ograniczy konkurencyjność. I może właśnie o to chodzi!

Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP

W Polsce z tej kpiny uczyniono niemal zasadę tworzenia nowego prawa. Oczywiście wszystko „dla dobra ludzi" i „aby było sprawiedliwie".

U dzieci jest taki moment, kiedy odkrywają one poczucie tzw. sprawiedliwości. Często się wówczas kłócą z rówieśnikami. Wszędzie widzą jakąś krzywdę. A to czegoś dostają za mało albo za dużo, ktoś ma lepiej. Generalnie – niesprawiedliwe jest wszystko to, gdzie pojawia się nierówność. Z tego się jednak wyrasta.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację