Do końca czerwca KPO miał uzyskać akceptację Komisji Europejskiej. Jest listopad i wciąż nie ma zielonego światła dla Polski. A to właśnie nasz kraj miał być czwartym co do wielkości beneficjentem tych środków. Fundusz Odbudowy to nie tylko dodatkowy zastrzyk finansów po pandemii Covid-19. To przede wszystkim szansa na dokonanie wielu inwestycji, które poprawią stan i konkurencyjność naszej gospodarki. Ale to także inwestycje w infrastrukturę i transformację energetyczną. KPO ma pięć filarów, a wśród nich kolejnym, dość istotnym, elementem jest też wzmocnienie sektora ochrony zdrowia (19,2 mld zł) oraz zielona i inteligentna mobilność (tak istotna w kontekście Fit for 55 i ambitnych planów unijnych w dziedzinie zielonego transportu).
Czy jesteśmy w stanie zrealizować te same inwestycje bez środków unijnych z KPO? Pewnie tak, ale tempo na pewno nie będzie satysfakcjonujące i chyba nikt o zdrowych zmysłach nie pogardzi dodatkowym budżetem w wysokości ok. 170 mld zł (część dotacyjna i pożyczkowa) z możliwością zwiększenia o kolejne ok. 115 mld zł dodatkowej pożyczki.
Rezygnacja z tych pieniędzy to byłoby szaleństwo. Prawdziwy kryzys dopiero przed nami. Widać to dziś w gospodarce, patrząc na ceny i dostępność surowców, braki wielu materiałów i półproduktów,czy też rosnącą inflację. Podaż bowiem nie nadąża za popytem. Obserwowany w ostatnim czasie wzrost stóp procentowych następujący w celu hamowania inflacji, rekordowo wysokie ceny gazu i energii elektrycznej, dynamicznie rosnące ceny paliw mogą przełożyć się na spowolnienie też w polskiej gospodarce. Dodatkowym bodźcem do niepokoju jest też zapowiadana znaczna podwyżka podatków w ramach tzw. Polskiego Ładu. W sytuacji rosnących cen żywności, paliwa, gazu i energii elektrycznej dodatkowy wzrost cen towarów i usług spowodowany podwyżką podatków będzie stanowić nadmierne obciążenie dla budżetów domowych Polaków.
Dodatkowe 170 mld zł to potężne narzędzie walki z kryzysem. To tyle, ile w ciągu najbliższych dziesięciu lat potrzeba tylko na inwestycje energetyczne w Polsce. To środki, które trzeba przeznaczyć m.in. na budowę nowych bloków energetycznych oraz sieci przesyłowych. W samym KPO na zieloną energię i transformację energetyczną przeznaczono 28,6 mld zł. Aby zadbać o bezpieczeństwo energetyczne Polski i uniezależnić się od zagranicy, potrzeba ogromnych inwestycji.
Następnie, przeszło 19 mld zł z KPO to wydatki tylko w sektorze ochrony zdrowia. Kolejny zaniedbany obszar, a KPO stanowić mogłoby zastrzyk finansowy, który pozwoliłby na konkretne i solidne reformy w tym obszarze i poprawę jakości usług. To tylko wybrane dziedziny, bo przecież dokument ten zawiera setki reform i inwestycji. Jeśli do akceptacji polskiego KPO dojdzie w listopadzie, to Polska może na przełomie roku dostać unijne pieniądze w wysokości ok. 23 mld zł. To byłby ogromy zastrzyk gotówki dla polskiej gospodarki w czasie pandemii. Dalsza gra wokół tematu KPO nie ma dziś sensu, zwłaszcza że środki te należy wydać do 2026 roku. Zatem każdy miesiąc opóźnienia może pozbawiać nas sukcesywnie kolejnych koniecznych reform i inicjatyw.