Coraz więcej lekarzy rezygnuje ze specjalizacji

Medycy rezygnują ze szkolenia specjalizacyjnego. Bez tytułu specjalisty mogą zarobić nawet kilka razy więcej niż rezydenci po podwyżkach.

Publikacja: 22.02.2019 07:25

Coraz więcej lekarzy rezygnuje ze specjalizacji

Foto: Fotolia

Polskich pacjentów leczy 32,3 tys. lekarzy bez specjalizacji, którzy nie są stażystami ani rezydentami. Większość z nich to dentyści, lekarzy ogólnych jest kilkanaście tysięcy. Nie mają problemu ze znalezieniem pracy, bo chętnie zatrudniają ich zarówno placówki prywatne, jak i publiczne. Wbrew pozorom, nie leczą jedynie w przychodniach podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), ale wykonują także operacje, diagnozują skomplikowane choroby i asystują pacjentom w transporcie medycznym.

Czytaj też:

Lekarz w trakcie specjalizacji nie będzie pracował za darmo

Lekarze: umiejętności zamiast kolejnych specjalizacji

Zarobić na wkład

– Lekarz po studiach, stażu podyplomowym i lekarskim egzaminie końcowym, który uzyskał prawo wykonywania zawodu (PWZ), jest uprawniony do leczenia pacjentów – mówi Jakub Kosikowski, były szef Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (PR OZZL). Sam od 1,5 roku pracuje jako lekarz ogólny w POZ i na oddziale reumatologii.

– Brak specjalizacji czy fakt, że nie jestem rezydentem, w niczym mi nie przeszkadza. Jedyną przeszkodą są wymagania NFZ – choć w szpitalu pracuję jak każdy lekarz, niektóre dokumenty musi podbić ordynator oddziału – mówi Kosikowski, który chce rozpocząć specjalizację z onkologii, ale jeszcze nie teraz. Najpierw chce odłożyć trochę pieniędzy.

W roczniku Kosikowskiego rozpoczęcie specjalizacji odroczyło kilka osób. W roczniku jego żony takich osób było już kilkanaście. Zrobiły to świadomie.

– Nie oszukujmy się – na wolnym rynku można zarobić dwa-trzy razy tyle, co na rezydenturze. W tych samych godzinach i bez dyżurów – mówi Jakub Kosikowski.

Na rezydenturze, nawet po podwyżkach (700 zł miesięcznie w dziedzinach deficytowych, tj. psychiatrii dziecięcej czy patomorfologii i 600 zł w dziedzinach zwykłych, np. w dermatologii) i z bonem patriotycznym, po trzech latach pracy można maksymalnie zarobić 4–6 tys. zł brutto. Z dyżurami 1000 zł więcej.

– A robiąc sobie trzyletnią przerwę przed rozpoczęciem specjalizacji, da się oszczędzić np. na wkład własny na mieszkanie i zabezpieczyć się na kilka lat rezydentury, gdy trudno coś zaplanować. Na specjalizacji z chorób wewnętrznych z trzech pierwszych lat w macierzystym szpitalu spędza się 74 tygodnie. Reszta to krótkie staże na innych oddziałach, często w innym mieście. Przy takim planie zajęć trudno wziąć dodatkowe godziny w przychodni – tłumaczy Jakub Kosikowski.

Zgodnie z danymi Naczelnej Izby Lekarskiej, lekarzy bez specjalizacji, nie licząc stażystów, jest 51,5 tys., z czego ok. 18 tys. stanowią rezydenci, czyli lekarze w trakcie szkolenia specjalizacyjnego. Wśród pozostałych 33,5 tys. połowę stanowią dentyści, a wśród lekarzy ogólnych są również ci z pierwszym stopniem specjalizacji, którzy w czasach, gdy obowiązywał system dwustopniowy, nie zdążyli zrobić tzw. "dwójki". Zgodnie z prawem Unii Europejskiej, „jedynka" nie jest specjalizacją, więc choć wcześniej pracowali jako ginekolodzy czy chirurdzy, dziś uznawani są za lekarzy bez specjalizacji.

– Ale mają umiejętności i nadal chętnie zatrudnia się ich w szpitalach. Znam wielu dobrych chirurgów bez specjalizacji, którym nie chciało się zdawać egzaminów. To do nich jednak ustawiają się kolejki, a dyrektor szpitala daje im zoperować bliskich lub protegowanych – mówi były dyrektor medyczny dużego szpitala, który sam zdobył tylko pierwszy stopień specjalizacji.

Tylko asysta

Są jednak dziedziny, w których nie można pracować bez specjalizacji, takie jak anestezjologia czy patomorfologia.

– Na chirurgii nie będzie się bez niej nigdy pierwszym operatorem. Pozostanie asysta, przygotowywanie pacjenta, trzymanie haków czy mycie pola operacyjnego. Środowisko jest ambitne i brak specjalizacji jest postrzegane jako brak chęci doskonalenia zawodowego – mówi Damian Patecki, wiceprzewodniczący PR OZZL, który kończy specjalizację z anestezjologii.

Zdaniem Pateckiego część młodych lekarzy zniechęca się do specjalizacji, bo kwalifikacje często nie są w Polsce docenianie. – Pediatra w instytucie, który leczy dzieci ze skomplikowanymi wadami, zarobi mniej niż w rejonie. Jeżeli ktoś jest nastawiony na pieniądze, a nie na rozwój, to nie zrobi specjalizacji – mówi.

Marcin Sobotka przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy

W stomatologii większość lekarzy rezygnuje ze specjalizacji. Nie tylko z tego powodu, że rezydentur jest zaledwie kilkadziesiąt rocznie i trzeba je robić na zasadach wolontariatu, ale również dlatego, że wiele umiejętności łatwiej zdobyć na specjalnych kursach w Polsce lub za granicą. Wielu lekarzy woli wydać kilkanaście tysięcy złotych na kurs implantologii czy konkretnej techniki, np. augmentacji tkanek, i później pracować w gabinecie za kilkanaście tysięcy miesięcznie, niż przez trzy lata harować dla kogoś, nie otrzymując za to wynagrodzenia, a po ośmiu godzinach chodzić do drugiej, płatnej pracy. Jeśli chodzi o lekarzy, to część z nich czas po studiach wykorzystuje na zorientowanie się, co ich interesuje. Po przepracowaniu dwóch lat na różnych oddziałach szpitalnych wybierają ten właściwy.

Zawody prawnicze
Adwokatura szykuje małą rewolucję. Co z adwokacką spółką kapitałową?
Sądy i trybunały
Koniec z ustawą kagańcową. Adam Bodnar planuje oddać sądy w ręce sędziów
Podatki
Co z nowym podatkiem od cyfrowych gigantów? Jest rozdźwięk w rządzie Tuska
Prawo w Polsce
Jest reakcja na weto prezydenta Dudy. Eksperci przedstawili plan B na wybory
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Podatki
15 marca upływa ważny termin. Właściciele tych obiektów zapłacą 10 razy więcej